19 grudnia 2015

Rozdział piąty "Ma nadzieję.."




*Abraham*
Patrzyłem się prosto w jej oczy. Jeśli powiem jej prawdę to jest kilku procentowa pewność, że odwzajemnia  moje uczucia. Chociaż nie jestem pewien. W sumie znam ją jeden dzień? I już mi się podoba. Ma to sens? Praktycznie jej nie znam, a co jeśli okaże się, że jest jakimś tajnym szpiegiem? Idioto...Weź się ogarnij.
-Ja..ja..-zacząłem się jąkać. Nie wiem jak jej to powiedzieć. Otworzyć usta i wydać dźwięk. Wydaje się proste, ale jak przyjdzie to powiedzieć to trudniejszej rzeczy na świcie nie ma. -Wiesz.. -podrapałem się po karku.
-No właśnie nie. -zaśmiałem się, ale widząc jej minę spoważniałem od razu. -Dobra zapomnij o tej rozmowie. -szepnęła i chciała już wstać, lecz pociągnąłem ją z powrotem. Znowu patrzyłem w jej niebiesko-szare oczy, które były niczym magnez.
-Nie chce zapomnieć -jęknąłem. -Czuję coś do Ciebie, do cholery! -krzyknąłem dość za głośno. -Przepraszam. -tym razem powiedziałem to szeptem. Zauważyłem, że szybko zmieniam swoje emocje..co było trochę dziwne.
Nie spuszczałem Nat z oczy. Dokładnie przeglądałem się jej. Zauważyłem, że na jej buzi wkradł się lekki uśmiech. Odwzajemniłem go. Objąłem ją ramieniem i przysunąłem bliżej siebie. Nie próbowała się wyrwać. Nie protestowała.
-Czemu płakałaś? -spytałem i lekko głaskałem ją po ramieniu. Mam nadzieję, że się przede mną otworzy. Chce ją bardziej poznać.
-Tak jakoś smutne dni. -szepnęła.
-A jeszcze jedno..-spojrzała na mnie, a ja kontynuowałem -Czemu mieszkasz u Horanów? -jej oczy automatycznie się zaszkliły.
-Bo..-wybełkotała przez łzy, które szybko starałem. -Bo..Jestem sierotą. -wyszeptała i wtuliła się we mnie, mocno. Współczułem jej, bardzo. Potrzebowała pomocy, a ja mam zamiar jej pomóc. Z całych moich sił. Ona jest dla mnie ważna. Bardzo ważna. Cholernie. Czułem, że moja koszulka staje się mokra.
-Csii jestem tu. -podniosłem jej podbródek i spojrzałem w jej oczy. Widziałem w nich ból oraz smutek. -Zaufaj mi. -musnąłem prawy policzek brunetce. Nie odpowiedziała mi tylko wstała ciągnąc mnie do góry.
-Przejdziemy się? -spytała spuszczając głowę. Zaczerwieniła się.
-Jasne, z chęcią spędzę z Tobą czas. -uśmiechnąłem się łobuzersko i ująłem jej rękę. Znaczy..to było coś w podobie, tego. Wyglądało to tak, że najpierw musnąłem jej dłoń i chciałem zobaczyć jej rekcje. Nie za bardzo się tym przejęła. Więc..postanowiłem podjąć próbę numer 2. Złapałem ją całkowicie. Spojrzała na nasze palce. Następnie policzki poczerwieniały. -to gdzie idziemy?
-Przed siebie? -odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zaśmiałem się i drugą ręką złapałem ją za policzek. Przybliżyłem się do niej. Chciałem złożyć pocałunek na jej ustach, ale mnie lekko odepchnęła. -Przestań.
-No co? -uniosłem brew. -Nie podobało ci się tamten?
-Nie oto chodzi.
-To o co?
-Nie znam cię. -szepnęła i chciała wypłacać swoją rękę z uścisku, ale mocno ją trzymałem.
-Znasz. Przedstawiałem się przecież. -zażartowałem, a ona się zaśmiała. O tak! Mateo rób tak dalej.
-Źle to ujęłam. Nic praktycznie o tobie nie wiem. -poruszyłem zabawnie brwiami i pociąłem ją w stronę jeziorka. -Wiesz gdzie idziemy?
-Nad jeziorko. -uśmiechnąłem się do niej. Kiwnęła głową.

*10 minut później*
-No i gdzie jesteśmy? -wrzasnęła Nat. Nie zgubiliśmy się. Jest dobrze. Chcę ją trochę nastraszyć.
-Jesteśmy w lesie. -odparłem jakby nigdy nic. Czekaj, gdzieś to tu było...mmm.. Dobra wiem. -Czekaj tu, zaraz przyjdę.
-Abraham -jęknęła przestraszona, natomiast ja puściłem jej dłoń.

*Naty*
Gdzie ten idiota idzie!? Nie dość, że się boję to zaczyna się ściemniać. Odwróciłam się do niego tyłem, by zobaczyć "na wszelki wypadek" czy kogoś za nami nie ma. Po chwili usłyszałam plusk...Abraham!
-Mateo! -krzyknęłam i zaczęłam iść w stronę krzaków. -Abraham!
Nie dostałam odpowiedzi. Przeraziłam się, bardzo.
-Natalia! -usłyszałam swoje imię jak przez mgłę. Ruszyłam w stronę dźwięku. Stawiałam niepewnie każdy krok.
Boje się. Nagle straciłam grunt pod nogami.
-A! -pisnęłam i po chwili byłam w ramionach śmiejącego Abrahama. Byliśmy w wodzie. No prawie. On mnie złapał, więc miałam tylko do ud. Natomiast on był, aż po pas. Uśmiechał się głupio w moją stronę. -Z czego się debilu śmiejesz? -warknęłam i uderzyłam go w głowę.
-Z tej sytuacji. -odparł i okręcił się w koło.
-Abraham chce wyjść! -jęknęłam. Nienawidzę wody. Nienawidzę pływać. Nienawidzę tego co jest z wodą taką jak morze czy jeziora związane.
-Dlaczego? Fajnie jest.
-Proszę. -szepnęłam i zaraz moje oczy napełniły się łzami. Nie chciałam płakać znowu przy nim. Czułam się dziwnie. Nie komfortowo.
Nie odpowiedział nic tylko wyszedł. Czułam w moich butach wodę, gdy już stałam na ziemi. Spojrzał na mnie czekoladowymi oczami i chciał coś powiedzieć, ale pokręciłam przecząco głową i odeszłam. Szłam w stronę domu. Chciałam aby ten dzień się już skończył.
-Natala! -krzyczał za mną. Nie chciałam się odwracać. Nie reagowałam. Do czasu gdy nie był obok mnie, oraz pociągnął za rękę. Zamknęłam oczy.
-Przepraszam -szepnął i po chwili czułam że lata?
Wylądowałam u niego na "barana". Trzymał mnie za nogi.
-Ciężka jestem.
-Nie jesteś. -zaprzeczył szybko. -Ile ważysz?
-Nie pyta się kobiety o wagę -mruknęłam i przewróciłam oczami.
-Oj tam, przeżyjesz.
Nie odpowiedziałam tylko oparłam się jego głowę. Byłam zmęczona. Miałam wrażenie, że zaraz tu zasnę. Ziewnęłam.
-Dobranoc -zaśmiał się.
-Kiedy będziemy w domu? -spytałam starając się nie zamykać oczu.
-Nachyl się to ci powiem. -Powiedział, a ja zrobiłam oto co prosił. Nachyliłam się i widziałam jego oczy. Mógł tylko podnieść swój podbródek, a nasze usta byłyby zatopione w pocałunku. Nie myliłam się. Lekko musnął moje usta. Dobry podstęp Abraham...
-Będziemy za około 15 minut. -odparł i podałam mi uśmiech. Słodki uśmiech.

*Dolor*
Siedziałam na łóżku ze słuchawkami w uszach. Uwielbiałam muzykę. Czułam się, że odpływam do innego świata. Nuciłam sobie piosenkę do czasu gdy mój telefon nie zabrzmiał dwa razy. Podniosłam go i odblokowałam.
Od Brat: Dolores jest Niall na dole? :o

Uśmiechnęłam się do ekranu. Ahh ta słodka parka już wraca

Do Brat: Niall się myje..wiesz jest już około 21. :))))

Od Brat: Dobra, dzięki siostra. :D

Do Brat: No problem. ;)

Nie dostałam odpowiedzi tylko usłyszałam jak na dole drzwi się zamykają. Zaśmiałam się i otworzyłam drugą wiadomość. Mój uśmiech się powiększył.

Od Jorge<3: Hej, tęsknię wiesz? <3

Do Jorge<3: Ja też ;*, nie mogłeś jechać z nami? :(

Od Jorge<3: Niestety nie :(.

Do Jorge<3: Szkoda :(.

Od Jorge<3: Kocham Cię Mała. <3

Do Jorge<3: Ja Ciebie też duży. <3. Idę spać :) Do jutra :>

Od Jorge <3: Dobranoc c;

Zamknęły się drzwi do naszego pokoju. Podniosłam głowę i zobaczyłam Natalię. Jej ubrania były...mokre.
-Co ci się stało? -spytałam rozbawiona. Przewróciła oczami i jej usta skrzywiły się w lekki uśmiech oraz policzki nabrały koloru czerwonego. Śmiesznie to wyglądało. -czekam na odpowiedź.
Machnęła ręka i podeszła do walizki. Wyjęła piżamie. Z powrotem odwróciła się w moją stronę.
-Twój brat się stał -powiedziała i wyszła. Wybuchłam śmiechem przypominając siebie jej minę. To będą ciekawe 2 tygodnie.

*Naty*
Oparłam się od drzwi do naszego pokoju. Słyszałam śmiech Dolor. Zaczerwieniłam się. Zamknęłam oczy i podniosłam głowę. Oddychałam wolno do póki nie poczułam ręki na swoim policzku. Wtedy mój oddech automatycznie przyśpieszył. Nie zdążyłam otworzyć oczu, ponieważ czyjeś usta znalazły się na moich. Uchyliłam lekko prawe oko i ujrzałam Abrahama. Miał zamknięte oczy ale czułam jak się uśmiecha. Jego ciało przyległo do mojego. Przygryzł moją dolną wargę.
-Co tak sama stoisz? -spytał odrywając się ode mnie. Patrzył się w moje oczy z łobuzerskim uśmiechem.
-Chciałam iść się myć. -odpowiedziałam i chciałam go wyminąć. Złapał mnie za rękę i ponownie przyciągnął z powrotem.-Co chcesz, Abraham.
-Mam pytanie.
-Jakie? -uniosłam brew. Mogłam się po nim spodziewać wszystkiego.
-Znaczy..to jest bardziej stwierdzenie.
Przewróciłam oczami z czego się zaśmiał.
-Ty i ja, jutro drugi, długi spacer.
-Zastanowię się. -szepnęłam i unikałam jego wzroku. Nie na długo, gdyż Abraham podtrzymał mój podbródek.
-Nie masz nad czym. -Powiedział i mrugnął w moją stronę. -O 17 przy tym samym drzewie. -dodał i puścił mój podbródek. Odszedł..
Nie rozumiem go. Raz jest taki miły, opiekuńczy, a druga strona jego jest stanowcza i taki typowy "Bad Boy".
-Nat! -pstryknęła mi przed oczami, co wybudziło mnie z transu.
-Co? -odparłam zdezorientowana w stronę Nikoli. Stała przede mną i uśmiechała się głupio.
-Jutro randka z panem Mateo? -poruszyła zabawie brwiami, przez co przewróciłam oczami.
-To nie randka, Okej? -mruknęłam i szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz. Westchnęłam i oparłam się o umywalkę. Patrzyłam na swoje odbicie. Widziałam mieszankę mamy i taty w swoim wyglądzie. Każdy zawsze mi mówił, że jestem podobna do mamy lub do taty. Lecz..na zawsze uważałam, że mam mieszany wygląd.
-Czemu tak trudno zapomnieć..-szepnęłam, a po moich policzkach leciały łzy. Nie chamowałam ich. Dałam się ponieść emocją. -To boli...cholernie.
Patrzyłam w swoje odbicie ciągle. Po chwili stało się coś dziwnego...zobaczyłam Nialla. Patrzył się na mnie z obojętnością.
-Cco tty tuu robisz? -wyszeptałam odwracając się do niego przodem.
-Jak widać stroje. -warknął, ale po chwili jego oczy stały się inne..takie Co miały w sobie trochę współczucia?
-Ale.. -zatrzymałam się i westchnęłam -Możesz wyjść chce się umyć
-Wiesz chciałem wychodzić ale weszłaś i mnie nie zauważyłaś..zamknęłaś drzwi..-jęknął, na co ja schyliłam głowę.
-Przepraszam. -szepnęłam, a on podszedł do mnie. Bałam się jego..
-Uważaj na Abrahama. -wyszeptał mi do ucha. Przeszły mnie ciarki. Przymknęłam oczy, a gdy już je otworzyłam Nialla nie było. Ponownie zakluczyłam drzwi. Głupia ja...

Później..
Leżałam sobie już na łóżku i patrzyłam się w sufit. Dziewczyny już spały kiedy przyszłam, więc nie mam co robić. Podniosłam telefon aby zobaczyć godzinę..23:22..idealnie.
Zachciało mi się pić..dlatego szybko wstałam z łóżka i założyłam kapcie. Ruszyłam w kierunku schodów. Było ciemno, a ja nie chciałam nikogo budzić, więc po omacku szukałam wszystkiego czego mogłam się złapać. Niestety...Nie udało się..tak jak miałam na myśli. Wpadłam na kogoś, gdy byłam już przy schodach. Modliłam się aby nie Niall, ani nie Abraham..no ale..jak nie jeden to musiał być drugi.
-Księżniczka nie może spać? -usłyszałam zachrypnięty głos..Abrahama przy moim uchu. Świetnie..
-Daj spokój. -mruknęłam i szybko zeszłam po schodach..no starałam się. Niestety on poszedł za mną.
-Co ci się dzieje? -spytał wchodząc do kuchni. Zapalił światło i wtedy zauważyłam, że stoi przede mną w samych bokserkach...Świetnie..ugh...
-Nic, jest Okej. -mruknęłam i oparłam się tyłem do blatu. Patrzyłam się w jego oczy, a on w moje. Zaczął się do mnie zbliżać.
-Ej przecież widzę.. możesz mi powiedzieć. -szepnął i położył ręce, tak, że zablokował mi ucieczkę. Przełknęłam ślinę.
-Nic się nie stało, Abraham puść mnie.
-Do póki mi nie powiesz zostaniemy w tej pozycji.
-Chce pić. -jęknęłam i spojrzałam w prawo. Dość daleko stoi ten karton soku, abym go dosięgła. Musze być aż taką mała?
-Poczekasz chwilę..chociaż jak nie powiesz możemy tak zostać do rana.. -szepnął mi do ucha. Czułam teraz mocniej jego zapach jego płyny do kąpieli. Westchnęłam.
-Niall powiedział, że mam na Ciebie uważać. -odpowiedziałam na jednym tchu i spojrzałam mu w oczy. Jego twarz była kamienna. Nie mogłam wyczytać żadnych emocji.
-Nic ci nie zrobię. -zapewnił i jedna jego ręką znalazła się na moim policzku.
-Mam nadzieję. -położyłam swoją dłoń na jego. -Mam nadzieję..
***

Hej :D
Oddaje wam rozdział numer 5 ! :))
Mam nadzieje, że wam się podoba! <3
Przepraszam, że takie krótkie :(
Jeśli chcesz dalszy ciąg, zostaw po sobie komentarz to mnie motywuje <3 :D

~~~~~~
Zapraszam tutaj :)
Nowy blog Dolor i mój <3
Świetny blog Dolores
Świetny blog Kasi
Świetny blog Patrycji

6 grudnia 2015

Rozdział czwarty "Zabawę czas zacząć"



*Naty*
Moje serce biło szybko. Strasznie szybko. Abraham był blisko moich ust. Mam być szczera? Jeżeli on mnie pocałuje to bedzie to mój pierwszy pocałunek. Wiem, dziwne nie? Dobra ale wracając do zdarzenia. Czy ja chcę tego? Dopiero wczoraj go poznałam. Mrugnęłam dwa razy.
-Ale my nie możemy -odsunęłam się lekko od niego.
-Nie chcesz tego? -spytał smutnym głosem. Złapał mnie teraz za policzek.
-Ja nie wiem.
-Jeden pocałunek. Bez zobowiązań.
-Nie chce tak. -pokręciłam głową przecząco.
-To jak? Cholera Nat. -mruknął i puścił mój policzek, a następnie schował twarz w dłonie.
-Po prostu, nigdy ja..-zatrzymałam się i spuściłam wzrok.
-Nigdy co? Nie całowałaś się? -zadał pytanie podnosząc na mnie swoje ciemne oczy. Poczerwieniałam. -Na serio? Jak taka dziewczyna jak ty tego nie robiła?
-Taka czyli jaka? -uniosłam brew.
-Ładna, sympatyczna. -powiedział z lekkim uśmiechem. Przygryzał dolną wargę. Starałam się nie patrzeć mu w oczy. -Unikasz mojego wzroku, Naty.
-Nie prawda... Zapomniałam czegoś z pokoju... Zaraz Wracam... -Szepnęłam i wstałam. On razem ze mną. Odwróciłam się i miałam już iść, ale złapał mnie za rękę. 
-Co? -spytałam, natomiast on nic nie odpowiedział tylko ujął moją twarz w ręce i gwałtownie wbił się w moje usta. Nie mogłam w to uwierzyć. Przybliżył się i owinął ręce wokół mojej tali. Chyba oddałam pocałunek. Sama nie wiem. Ale wiem, że czułam się jak w niebie. Abraham całował mnie delikatnie i namiętnie. Nie wiedziałam, że mój pierwszy pocałunek będzie z przyjacielem mojego kuzyna. 
-I jak? -uśmiechnął się gdy odsunęliśmy twarze od siebie. Oblizał wargi.
Otworzyłam usta aby już odpowiedzieć mu, lecz wyprzedził mnie dzwonek. NIKOLA! Szybkim ruchem byłam już przy drzwiach. Otworzyłam jej. 
-Cześć jak dobrze, że jesteś. -wyszeptałam i wciągałam ją do środka. O mało się nie wyrąbała.-Sorki.
-Co ci jest? Zachowujesz się dziwnie. -Spojrzała na mnie i przyłożyła mi rękę do czoła. -Nie masz gorączki. 
-Wiem. -mruknęłam i zdjęłam jej rękę z mojego czoła.

*Godzinę potem*
Siedziałam obok Nikoli i Abrahama. Chociaż starałam się być bliżej przyjaciółki. Jedziemy już około 40 minut, a mi jest masakrycznie gorąco. Niall usiadł z przodu, więc nie widział co się dzieje z tyłu. Nagle poczułam dużą dłoń na kolanie. Dokładniej na mojej ręce. Widziałam, że to Abrahama z trzech powodów:
1.Siedział po tej stronie.
2. Drugi raz to zrobił.
3. Ma pierścień na palcu.
Lekko ją zepchnęłam, a on ponownie ją położył. Złączył nasze palce. Kątem oka spojrzałam na spleciona dłonie. Widziałam też, jak się uśmiecha i delikatnie głaszcze swoim kciukiem moją rękę. Nie rozumiem nic z tego. Byłam nie dość, że zmęczona to jeszcze nie miałam z kim gadać. Nikola śpi, Dolor śpi. Tylko..dlaczego? Jest około 10,jak nie 11.
-Nie jesteś śpiąca? -usłyszałam głos Abrahama. Mówił szeptem. Pewnie nie chciał, aby Niall go usłyszał. 
-Nie. -odszeptałam i spojrzałam w drugą stronę. Nie chciałam mieć z nim kontaktu wzrokowego. Ponieważ? Sama nie wiem. Denerwuje się? Stresuje? Ugh..to jest za ciężkie dla mnie. Po chwili poczułam jego miętowy oddech na szyji. Przejechał nosem, a mnie przeszły ciarki. Przyjemne ciarki. Potem poczułam jego usta. Złożył pocałunek na mojej szyji. Tym razem się wzdrygłam.
-Nie bój się. -szepnął ze śmiechem. Byłam sparaliżowana i nie miałam pojęcia co robić. Miałam mu już coś powiedzieć by przestał, ale wyprzedził mnie wujek.
-Jesteśmy na miejscu. -oznajmił i spojrzał w lusterko. Szybko zabrałam swoją rękę od Abrahama. Wujek Ben uśmiechnął się i puścił nam oczko. No tak..Mateo był jeszcze nade mną pochylony. Super..teraz będzie miał na mnie haka. -Nat, Abraham obudźcie dziewczyny. -dodał, a Niall spojrzał do tyłu. Na szczęście Ab, zabrał już swoją głowę od mojej szyji. Zignorowałam jego wzrok i odwróciłam się w stronę Nikoli. Spała jak zabita.
-Ej obudź się. -Szturchłam ją w ramie. Zero reakcji. -Nikola. 
-Coo? -jęknęła i przetarła oczy. Rozejrzała się i gwałtownie usiadła. -Jesteśmy już?
-Mhm. -przytaknęłam z lekkim uśmiechem.
-Gotowi na wspaniałe 2 tygodnie w lesie? -spytała pani Susan i ciocia.
-Taa -odpowiedzieliśmy leniwie. Od razu się odwróciły. 
-Więcej entuzjazmu. -zachęciła nas mama Dolor i Abrahama z wielkim uśmiechem na twarzy. Już wiem po kim, ma dołeczki.
-Taak-ponownie powiedzieliśmy razem z ciut mniej lenistwem. Zaśmiały się
-Dobra wysiadać i brać torby. Powiemy wam jak macie pokoje.
Kiwnęliśmy głowami na znak zgody i opuściliśmy auto. Wzięłam głęboki wdech, gdy nie byłam już w samochodzie. Kocham las. Jest tak spokojnie i cicho. Można się zrelaksować. Nikola pociągła mnie za rękę w stronę bagażnika, który zaraz za pomocą wujka się otworzył. Wyjęłam swoją walizkę i odeszłam parę korków. Nie chciałam innym przeszkadzać, czy plątać się pod nogami. Zaraz obok mnie pojawiła się Dolor. 
-Jak się spało? -spytałam z uśmiechem. 
-Nie spałam. -odpowiedziała i odwzajemniła go. 
-Ale przecież widziałam...
-Widziałaś, że mam przymknięte oczy. -zaśmiała się. -Widziałam jak Abraham cię podrywał.
-On mnie nie podrywał, Okej? To tylko kumpelskie..-zatrzymałam się. Nie wiedziałam jak dobrać słowa.
-..zaloty? -uniosła brew, a ja pokręciłam przecząco głową. Westchnęłyśmy w tym samym czasie. 
-Dolor, Nat chodzie tutaj! -krzyknęła ciocia i zaraz byłyśmy obok nich. -A więc, mamy dwa domki. W jednym będziemy my, czyli ja, Ben, Susan i Andre, a w drugim wy. Pokoje będą oddzielone u Was. Dolor, Nikola i Naty w jednym, a Niall i Abraham w drugim.
Po tym jak ciocia skończyła mówić, w piątkę wymieniliśmy się spojrzeniami. To będą długie 2 tygodnie.
-Chodź idziemy zobaczyć pokój. -poczułam jak Nikola i Dolor ciągną mnie w stronę naszego domku. Najchętniej poszłabym teraz spać. Jestem zmęczona podróżą, ale..raczej przy nich się teraz nie wyśpię. Chłopaki chyba szli za nami, bo słyszałam łamanie się gałęzi pod ich nogami. Weszłyśmy do środka. Było tu przytulnie.
-Ale świetnie. -zachwyciłyśmy się w trójkę. Może byliśmy w lesie, ale ten domek to jakaś mini villa. Na bogato. Po chwili usłyszałyśmy zamykające się drzwi. Odwróciłyśmy się..Abraham bez Nialla. 
-Gdzie zgubiłeś przyjaciela? -prychnęła Nikola, a ja starałam się ciągle na niego nie patrzeć.
-Nie wiem. Raczej poszedł się przejść. -czułam jego wzrok, który aż palił. Lekko uniosłam głowę. Niestety albo i stety nasze oczy się skrzyżowały. Znowu spuściłam głowę.
-Nie poszedłeś z nim? -spytała Dolor.
-Nie mam ochoty. 
-Mhm -dodała, a ja złapałam swoją walizkę i ruszyłam w stronę schodów. O nie..znowu. Zaczęłam już powoli wciągać na górę, do póki nie poczułam silnych rąk. Jednej na mojej, która trzymała walizkę, a druga dookoła mojej tali. Teraz szło o wiele szybciej. Byliśmy już na górze.
-Dzię.. -odwróciłam się w jego stronę, ale on był już na dole. Tyłem do mnie. -..kuje. -posmutniałam.
Weszłam do naszego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać, a moje myśli krążyły tylko o jednej osobie. Jednym imieniu. Zapamiętałam, też każdy szczegół jego twarzy bardzo dokładnie. Na pamięć..

 *Abraham*
Usiadłem na kanapie. Nie wiedziałem co robić. Nie wiem..Pójść do niej? Nie to odpada.
-A tobie co? -spytał nagle Niall, pojawiający się obok mnie. Podskoczyłem.
-Nic..-westchnąłem, a on spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Wiesz, że nie umiesz kłamać? -uniósł brew i usiadł obok mnie. -Mateo.
-Po prostu, wiesz jak to jest się chyba zakochać? -spojrzał na mnie jak na debila.
-Chyba? Jest tak, że albo się zakochujesz, albo nie. Czekaj, czekaj..zakochałeś się?
Szybko wstałem, aby nic mu nie powiedzieć. Niestety złapał mnie za koszulkę i pociągnął z powrotem na kanapę. Patrzył na mnie morderczym wzrokiem. Szczerze? Bałem się go.
-Tobie, też jest tak gorąco? -spytałem rozluźniając sytuacje. Niestety on cały czas patrzył na mnie tym wzrokiem.
-Kim jest ta dziewczyna? -warknął
-Brunetka -mruknąłem i chciałem się uwolnić, ale na marne. -Niall to boli! -warknąłem. Ściskał moje ramie. Co jest z nim do cholery?!
-Chodzi mi o imię. -syknął i trochę zluzował uścisk. Oh..ale on hojny.
-A ty?! -wrzasnąłem i kątem oka widziałem, jak Naty stoi w przejściu. Patrzy na nas przerażonym wzrokiem. -Co się z tobą dzieje człowieku!?
-Nic! -puścił mnie. -Przepraszam. -szepnął i opadł na kanapę. Zakrył twarz, dłońmi. Spojrzałem na Nat. Mrugnąłem do niej i pokazałem ręką, że jest okej. Kiwnęłam głową i poszła.
-Teraz powiedz, co się z tobą dzieje. -powiedziałem i objąłem go ramieniem. Co jak co..ale to mój najlepszy przyjaciel, muszę z nim być w tych najtrudniejszych chwilach.
-Sam nie wiem. To chyba przez to, że ona mnie nie chce..-szepnął.
-Camila? -spytałem i lekko się zdziwiłem.
-Nie..-pokręcił głową. -Dobrze, wiesz, że Camila to tylko w szkole.
No tak..niby Niall jest z Camilą, ale..to nie jest prawdziwy związek. On jej nie kocha, a ona jego.
-Nie rozumiem.
-Bo..-zawahał się. -Od zawsze podoba mi się ktoś inny. -podniósł na mnie wzrok. Otworzyłem lekko usta, ze zdziwienia.
-Kto to? -spytałem, chociaż nie sadzę, że mi odpowie.
-Dziewczyna -odparł i dał mi kuksańca w ramie. Zaśmialiśmy się.
-Wiedziałem, tak jakoś przeczuwałem, że to dziewczyna!
-Ty wszystko wiesz, Mateo. Wszystko co nie potrzeba.
-To też wiem. -poklepałem go po plecach. -Idziemy grać w kosza? Tak jak rok temu?
-Jasne, czemu by nie! -wstał, a ja zaraz po nim. -Go to play basketball!
Ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Była tam Naty, kładła swoje buty. Niall ominął ją bez słowa, a ja nachyliłem się nad jej uchem.
-Tu y Yo. (czyt. Ty i ja) -szepnąłem, a następnie dźgnąłem ją lekko w biodro. Odwróciła się do mnie. Mrugnąłem do niej znowu. Niech wie, że tak łatwo sobie jej nie odpuszczę.


Wieczór
-Wychodzę! -krzyknęła Nat i wyszła z naszego domku. Tak jak mówiła, że po kolacji idzie się przejść i tak zrobiła. Chciałbym iść za nią, ale ona mnie unika.
 Poczułem kopnięcie i cicho sykłem. Spojrzał na mnie Niall, ale gestem ręki pokazałem, że to nic takiego i aby się nie przejmował.
-Idź do niej. -szepnęła Dolores i zmroziła mnie wzrokiem. -I pamiętaj oddaj jej bluzę, gdy zobaczysz, że się trzęsie. -dodała i pokazała brodą na drzwi. Westchnąłem.
-A Niall?
-Zajmę się nim. -mrugnęła do mnie, a ja posłałem jej uśmiech. Wyszeptałem ciche "dziękuję" oraz wstałem od stołu. Przed wyjściem złapałem jeszcze bluzę i zamknąłem drzwi. Od razu zimna fala powietrza uderzyła we mnie. Zacząłem iść i nasłuchiwać czy ją usłyszę. Nie była za daleko bo widziałem ją jeszcze. Szedłem cicho za nią, aż nagle niechcący nade płem na gałąź. Przeklinałem na siebie w duchu. Szybko schowałem się za drzewo.
-Halo? -usłyszałem jej głos. -Jest tu ktoś? 
Nie odpowiedziałem. Zaczęła szybciej iść, a ja po niej. 
Nagle zobaczyłem, że siedzi pod jednym z grubych drzew i ma kolana pod brodą. Płacze? To..moja wina? Podszedłem bliżej i usiadłem obok niej. Nie patrzyła na mnie tylko gdzieś w dal. Zrobiłem to co moja mama robi gdy jest mi smutno..Przytuliłem ją do siebie, nie odepchnęła mnie. Zrobiło mi się lżej na sercu.
-Co się stało? -spytałem, a ona się ode mnie oderwała. Przetarła oczy i uśmiechnęła się lekko.
-Nic. Wszytko jest dobrze. -zatrzęsła się. Jest jej zimno. '-I pamiętaj oddaj jej bluzę, gdy zobaczysz, że się trzęsie'. Przypomniały mi się słowa Dol i zrobiłem tak jak mówiła. Najpierw zająłem z siebie bluzę i założyłem jej na braki. Spojrzała na mnie zdziwiona. No tak..ja byłem w samym krótkim rękawku.-Co ty robisz?
-Widzę, że ci zimno. -uśmiechnąłem się ciepło. Przytuliła mnie. -Dlaczego mnie unikałaś?
-Ja..bo..wtedy..ty...W domu..-zaczęła się jąkać. Wyglądało to całkiem zabawnie. Nie mogła dobrać słów.
-Że pocałowałem cię? -uniosłem brew, natomiast ona spuściła głowę.
-Nie wiem jak się teraz zachować.
-Normalnie? -zaśmiałem się, a ona podniosła wzrok. Była smutna 
-Czyli..dla Ciebie to nic nie znaczyło? -spytała, a ja nie wiedziałem czy powiedzieć prawdę, czy lepiej skłamać. 

###
Hej! ;D
Oddaje wam rozdział numer 4! ;3
Spodobał się? 
Zostaw po sobie ślad jako komentarz <33
Jak myślicie Abraham powie prawdę czy raczej nie? ;D
Przepraszam, że taki krótki ;(
Do następnego! <3 :)




28 listopada 2015

Rozdział trzeci "Przybliżył się do mnie."




*Abraham* *Około 13:20*
-Przegrasz! -krzyknęła rozbawiona moja młodsza siostra, Dolor.
-No chyba ty! -odpiłem piłkę od betonu. Nie ma jak grać z sister w kosza. Na szczęście są wakacje, więc nie trzeba się mulić przy książkach...chociaż i tak tego nie robiłem. Może nie uczyłem się na samych piąteczkach ale całkiem dobrze mi szło. Ciekawe jak Naty się uczy... Naty..Naty.. kurczę,  czemu ona mi tak siedzi w głowie! Nie to, że prawie ale to prawie o prawie ją pocałowałem w jej pokoju, lecz że jej oczy są takie... takie hipnotyzujące. Przez to, że rozmyślałem o małej Celeban, nie zauważyłem jak Dolor zabrała mi piłkę i rzuciła do kosza.
-Uuu czyżby ktoś znowu przegrał?-usłyszałem jej żartobliwe słowa. -Co ty taki w chmurach jesteś?
-Nie prawda. Wydaje ci się coś. -mruknąłem i przejechałem palcami po grzywnę. Położyłem się na trawie, a obok mnie zaraz moja siostra.
-Przecież widzę starszy.
-Na serio nic. Przecież jakby coś się działo to być pierwsza wiedziała.
-No nie wiem, nie wiem. -Zaśmiała się.
Moja siostra..jest całkowicie inna niż w szkole. Ze mną jest rozluźniona, a w murach zamknięta oraz cichą osobą. Jestem jednym z trzech osób komu ufa. Jest jeszcze Jorge i mama. A ojciec? Szkoda tracić słów na tego idiotę. Mam przez niego same problemy. Ugh...! Usłyszałem śmiech Naty i Nikoli, więc szybko podniosłem się do pozycji siedzącej. Akurat szły chodnikiem. Niall jest moim sąsiadem, więc mam ją blisko. Znaczy nie! Co ja gadam.. Dobra, nie było tematu. Wlepiłem swój wzrok w nie, ale w głównie dziewczynę w kucyku o imieniu Natalia. Szła uśmiechnięta z torbami, Około 16 ich tam było, jak tak widzę.
-Kto to? -wybudził mnie z transu głos najmłodszej Mateo.
-Kto? Co? Jak? -spytałem zdezorientowany i gwałtownie odwróciłem w jej stronę głowę.
-No ta, obok Nikoli. Znasz ją?
-Tak, to jest Natalia Celeban. Kuzynka Nialla -machnąłem ręka, a ona spojrzała na mnie podejrzliwie. -No co?
-Podoba ci się! -pisnęła i lekko uśmiechnęła się w moją stronę.
-Co to, to nie! -Zaprzeczyłem szybko.
-Abraham, kłamiesz.
-Dolor, nie prawda.
-Ty tak na serio?! -krzyknęła zwracając uwagę Naty na siebie. Co ona knuje?! Celeban oraz Kulik spojrzały w naszą stronę. O cholera. -Braciszku, przegrałeś ze mną już 3 raz z rzędu! -kątem oka widziałem jak Naty śmieje się z Nikolą. Ale wtopa... Młodsza siostra, dużego popularsa w szkole robi mu obciach przed dziewczyną, która mu się podoba. STOP! Co?! Nieee. Ona mi się nie podoba. Znaczy..kur..ehh.
-Cicho, Dolor. -zakryłem jej usta ręką, a potem wstałem i ruszyłem w stronę domu.
-Abraham! -krzyknęła -No weź, to był żart.
Nie odwróciłem się, ale pokręciłem głową z desperacji. Zero szacunku, zero. Chociaż co ja się dziwię? Jestem gorszy, ale mniej najgorszy od Nialla. Mój przyjaciel to istny diabeł.
Wszedłem do środka i podreptałem na górę do pokoju. Dziś już nie wychodzę. Mam zamiar odpocząć. Wróciłem z Polski od dziadków, więc moje plany na koniec dnia to spanie! Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Odleciałem do krainy snów. Miałem cichą nadzieję, że przyśni mi się ona..

*Naty, ten sam czas*
Kiedy Abraham schował się w domu, za nim pobiegła jego siostra. Było śmiesznie i to całkiem bardzo. Chociaż na chwilę zapomniałam o bolących nogach. Co jak co, ale Nikola to umie wymęczyć. Mam tylko 17 toreb w tym moja z portfelem, telefonem i tym podobnym, a Niki ma 20, a w tym jeszcze jej torebka. Nie powiem, że mi się nie podobało. Było wręcz wspaniale!
-Nad czym tak myślisz? -spytała mnie oraz lekko szturchła w ramię.
-O dzisiejszym dniu. -odparłam i uśmiechnęłam się na wspomnienie z mojego pokoju. Czyli bliskim spotkaniem ust Abrahama z moimi.
-O nieudanym pocałunku z Abrahamem? 
-Co nieudanym? I z kim? -usłyszeliśmy głos Zayna, więc odwróciłyśmy się w jego stronę.
-No Nata prawie zostałaby pocałowana przez Abrahama Mateo, wiesz tego Twojego wroga. -powiedziała na luzie, a ja stałam lekko speszona i patrzyłam się zawstydzona na Zayna. Nie wiem czemu, przecież nic nie zrobiłam.
-Podoba ci się on? -skierował pytanie w moją stronę, a mi odebrało mowę. Zapomniałam jak się mówi.
-Eee -jęknęłam i cofłam się w tył. Nie wiem co odpowiedzieć. -Jest przystojny nie powiem, że nie.
-Bo wiesz.. on i tak prędzej czy później Cię wykorzysta. -oznajmił brunet z platynową grzywką i wzruszył ramionami. -Nie chcę aby Cię skrzywdził.
-Umiem sama o siebie zadbać -mruknęłam i odwróciłam się na pięcie. Kierunek dom.
-Tylko Cię ostrzegam! -wrzasnął za mną, a po chwili Nikola była obok mnie.
-Zayn totalnie na Ciebie leci.
-Nie prawda -poczerwieniałam i schyliłam głowę. -Już nic nie rozumiem.
-Jak to? Przecież to widać, że Abraham i Zayn na Ciebie lecą. Czego nie rozumiesz? 
-No właśnie tego. Jak tacy chłopacy mogą chcieć kogoś takiego jak ja? -spytałam i otworzyłam drzwi wejściowe. Weszłam z nią do środka, a następnie ruszyliśmy do mojego pokoju. 
-Chyba jak ty chcesz takich idiotów jak oni.. jesteś przecież świetna. -pocieszyła mnie, a ja usiadłam na łóżku. Zaraz po chwili znalazła się obok mnie i poklepała mnie po ramieniu.
-Taa.. chciałabym. Uwierz ze mną jest trudno.
-Damy radę gremlinie. -odparła, a ja spojrzałam na nią dziwnie. -Sorki, taka ksywka -Zaśmiałyśmy się.
-Luzik żelku. 
Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanął Niall. Widać, po jego minie,że jest zły. Przecież nic nie zrobiłam. Chyba..
-Ty.. -zaczął ostro i zacisnął dłoń na klamce -..przez Ciebie mały gówniarzu pokłóciłem się z Abrahamem. -Wrzasnął, a jego twarz poczerwieniała. Miałam mu coś powiedzieć, ale Nikola mnie wyprzedziła.
-To nie jej wina! Jak widać Abraham też ma dość Twojego idiotycznego zachowania!
-Nikt się Ciebie nie pytał małolacie -warknął w jej stronę, a we mnie zaczęło sie gotować.
-To nie moja wina! Tylko twoja blondynku! Jestem tu od niecałych 5 godzin i myślisz, że jestem taka aby zniszczyć ci przyjaźń? Jak tak to się grubo myślisz! Wiesz co, wolałam Cię jak byłeś kiedyś milszy i bardziej przyjaźniejszy! WYJDŹ! -Krzyknęłam i pokazałam ręką na drzwi. Niall tylko mruknął coś pod nosem i trzasnął drzwiami. Westchnęłam i pokręciłam głową z desperacji. Nikola patrzyła na mnie zdziwiona. -No co?
-Jak ty? Mowiłaś, że jesteś cicha. 
-Bo jestem, ale nie pozwolę aby ktoś obrażał moich znajomych. -dałam jej kuksańca w ramienie. 
-Dzięki, dzięki. -uśmiechnęła się w moją stronę. Również się wyszczerzyłam w jej stronę. -Ogółem muszę Cię poznać z moją paczką. Lune, Kendall, Justin i Zayna znasz. Fajnie będzie jak trafisz do naszej klasy. 
-Ja chyba tam nie pasuje. Lepiej będzie jak pójdę do szkoły prywatnej. Coś jeszcze nabroję. 
-Nie żartuj! To tylko Niall..-westchnęła
-Nie oto chodzi. -jęknęłam i lekko skrzywiłam usta.
-Oceny?
Pokiwałam przecząco głową. 
-Nauczyciele?
Znowu ten sam gest.
-To o co chodzi? -spojrzałam na nią, a ona od razu zrozumiała. -Abraham? Zayn?
-Oba -mruknęłam wstając z łóżka i poprawiając bluzkę.
-Nie chcesz iść ze mną do szkoły, bo dwaj chłopcy, którzy są dla siebie wrogami walczą o ciebie?
-Nikt on mnie nie walczy! -oburzyłam się i lekko tupłam nogą. Zaśmiała się ze mnie. -Dobra nie ważne. Chcesz coś do picia?
-Wiesz bardziej jestem głodna. 
-To zaraz przyjdę, przyniosę ci kanapki. -Chwyciłam za klamkę i miałam już otwierać.
-Pomogę ci, lubię gotować.
-Każda pomoc się przyda. -Wyszłyśmy z pokoju i od razu zeszłyśmy po schodach na dół. Nikogo nie było w domu..Tak mi się wydawało.
-O Natalia kto to? -spytała mnie gosposia.
-Dzień Dobry, jestem Nikola.

*Wieczór*
Czy dziś uda mi się zasnąć normalnie. Jestem już wykąpana i gotowa do spania. Położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy. I tak siebie leżała, aż do pokoju nie weszła ciocia.
-Śpisz? -spytała szeptem, a ja otworzyłam lewe oko, a potem prawe. -Czyli nie.
-Dziś raczej zasnę. Nikola mnie wymęczyła. -Ziewnęłam
-To dobrze, bo jutro musisz gdzieś z nami jechać. 
-Z nami, czyli..? -uniosłam brew.
-Wiesz, że przyjaźnimy się z rodziną Mateo, wiec razem z nimi jedziemy do lasu. Takie małe wakacje w ósemkę. Podoba się? -spojrzała na mnie radośnie. Widać, że stara się abym żyła dalej, a nie przeszłością.
-Na szczęście nie rozpakowałam do końca walizki.-uśmiechnęła się.
-To Olga nic ci nie mówiła, że cię już spakowała? 
Pokręciłam przecząco głową.
-Ah ta Olgita. -westchnęła i lekko klepła się w nogę. -No cóż..Dobranoc, skarbie. -pocałowała mnie w czoło -Śpij dobrze.
-Wzajemnie -posłałam jej jeden z najładniejszych uśmiechów. Wyszła, a ja znowu położyłam się na łózko. Nagle dostałam wiadomość. Kto normalny pisze o tej porze?! Wzięłam telefon do rąk. Jakiś numer. Zdziwiona otworzyłam sms'a.

Od 7352583659: Mam nadzieję, że jedziesz z nami. /A

Odetchnęłam z ulgą, że to Abraham.

Do Abraham :3: Skąd masz mój numer? ;o
Od Abraham :3: Nie mogę powiedzieć ;*
Do Abraham :3: Oj no weź :(...
Od Abraham :3: Chciałaś tego? 

Zmienił temat. Nie za bardzo wiem o co mi chodzi.

Do Abraham :3: Czego? O.o
Od Abraham :3: Pocałunku.

Wyszczerzyłam oczy.. Nie wiem co mam powiedzieć. Zatkało mnie to.

Do Abraham :3: a ty?
Od Abraham :3: Nie wiem..a ty?
Do Abraham :3: Też nie wiem Abraham. Dlaczego chciałeś mnie...no wiesz..pocałować.

Zamiast sms, Mateo do mnie zadzwonił. Odebrać? Zawahałam się.
-Halo? -powiedziałam i przyłożyłam telefon do ucha.
-Dlaczego? Sam nie wiem. Spodobałaś mi się. To jest ten główny powód. Znam cię krótko, ale będziemy mieć czas przez 2 tygodnie aby się poznać.
Spooodobaaałam muuu siiiię? Byłam chicho. Jakbym nie miała języka.
-Natalia jesteś? Halo? 
-Jestem. -szepnęłam ledwo słyszalnie. Zasypiałam. Oczy same się kleiły, a poduszka przyciągała.
-Nie mogę się doczekać jutra.
-Ja też. -przymknęłam oczy. -Ja też. 
Zasnęłam

*Następnego dnia*
Otworzyłam oczy i poczułam coś twardego na policzku. Telefon... wzięłam go do ręki i sprawdziłam godzinę. 7:35, świetnie. Miałam 4 wiadomości od Abraham. Pierwsza była o 21:56, druga 23:12, trzecia 3:51, a czwarta 7:30. Otworzyłam wszystkie po kolei.

Od Abraham :3: Zanudziłem cię? :/

Od Abraham :3: Słodko, śpisz <3

Od Abraham :3: Zapomniałbym. Dobranoc ;*
Od Abraham :3: Może już wstałaś? Tak jakoś smutno jak nie piszesz :(

O matko. Zasnęłam jak z nim gadałam. 

Do Abraham :3: Przepraszam, że zasnęłam. 
Po chwili dostałam odpowiedź. Chyba czekał na tą moją wiadomość. 

Od Abraham :3: Nie masz za co przepraszać. Haha ;))) Rozumiem cię.

Do Abraham :3: :) Muszę wstawać.
Od Abraham :3: Jasne. Do zobaczenia, później?
Do Abraham :3: Do później.
Od Abraham :3: <3

Patrzyłam się w telefon dobre, 3 minuty. Czemu? To pytanie siedział mi w głowie. Nie rozumiem, czemu ze mną pisze, odzywa się czy też w ogóle widzi, że istnieje. Myślałam, że..tutaj nikt nie zwróci na mnie uwagi, że będę mieć tylko kuzyna. Jednak myliłam się, to właśnie Niall mnie unika. Jeśli skoro już muszę jechać, na te obozowisko, to czemu niby nie mogę wziąć Nikoli? Będę się czuła lepiej.. Wybrałam jej numer.
-Cześć -usłyszałam jej głos po trzecim sygnale -Coś się stało?
-Hej, cześć mam pytanie. Masz ochotę jechać ze mną i rodziną Mateo na biwak? Dwa tygodnie jak coś.
-W sumie, fajna sprawa. Czekaj, nie rozłączaj się. Spytam się mamy.
-Okej -szepnęłam i tak jak prosiła nie odłożyłam telefonu. Patrzyłam się intensywnie w ścianę. Była taka.. ciekawa, że lepszego zajęcia nie ma, serio.
-To o której mam być gotowa? -wyrwała mnie z rozmyśleń.
-Bądź u mnie za godzinę ok?
-Tak jest kapitanie.
Zaśmiałyśmy się.
-Spadam, jeść. Do zobaczenia.
-Smacznego i do później.
Rozłączyłam się. Okej, czyli teraz tylko powiedzieć o tym cioci. Raaczej nie będzie zła, nie powinna. Zwlokłam swoje ciało z wyrka i ruszyłam na dół. Nie chciał mi się przebierać z mojej pidżamy. Jest wygodna, strasznie. Zeszłam na dół po schodach. Od razu poczułam zapach jedzenia. Z jednej strony chce mi się jeść, a z drugiej nie.
-Cześć -przywitałam się z ciocią, wujkiem, Olgitą, a Niall..nie podniósł swojego wzroku. Był zapatrzony w telefon i jadł w tym samym czasie płatki.
-Hej kochanie, to jak gotowa? -Spytała uśmiechając się szeroko.
-Jasne, zaprosiłam Nikole. Nie jesteście źli? -Blondynek kiedy usłyszał to imię gwałtownie odszedł od stołu. 
-Oczywiście, że nie. Cieszymy się, że nawiązujesz kontakty -powiedział teraz wujek i pokazał ręką, abym usiadł. Zrobiłam tak, a po chwili Olga nałożyła mi 3 naleśniki. O 2 za dużo!
-Woow, za dużo.-powiedziałam, a ciocia spojrzała na mnie poirytowana. -Ymm znaczy Dziękuje. Smacznego. -Posłałam jej uśmiech, odwzajemniła go.
-Wzajemnie. -odparli w trójkę. O mój Boże, jeśli to zjem to pęknę. Wbiłam widelec w naleśnik.
*Trochę później, przed wyjazdem*
Jestem gotowa! Teraz tylko czekać, aż Nikola przyjdzie i będziemy mogli jechać. Taaak, właśnie. Abraham i jego rodzina już u nas jest. A ja już nie jestem na szczęście w stroju do spania tylko jestem ubrana w wygodny strój. Dostałam komplement od Abrahama, znaczy wiadomość, że ładnie wyglądam. Miłe z jego strony. Patrzyłam na dziewczynę, która siedziała na fotelu. Od kiedy tu przyszła nie odezwała się słowem. Jej oczy były wlepione w telefon, a ubrana była w skromny ubiór.
-Przestań się tak na mnie patrzeć. -mruknęła nie podnosząc wzroku. Skrępowałam się.
-Sorki. Jestem Natalia -wyciągnęłam w jej stronę rękę. Dopiero teraz spojrzała na mnie.
-Dolor -odparła i lekko ją uścisnęła. W tej samej chwili zeszedł Abraham ze schodów. Spojrzał na nas zdziwiony. Podszedł do nas wolnym krokiem oraz usiadł obok mnie. 
-Widzę, że już się poznałyście.
-Tak -Jego siostra uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Abrahama znacząco. Co w podobnie "powiedz, jej to". Nie za bardzo kumam o co chodzi, więc przeniosłam wzrok na Mateo. Jego wzrok natomiast mówił "nie teraz".
-To..ten -jęknęłam -Co tam u was? -Spojrzeli na mnie w tym samym czasie.
-Nie mogę się doczekać, kiedy pojedziemy. -powiedział starszy.
-Muszę do łazienki, zaraz wracam.-oznajmiła Dolor i poszła. Zostawiając nas samych, ŚWIETNI! Po prostu idealnie. Nie chciałam z nim zostań sama. Spuściłam wzrok na drewniane panele. Niestety nie na długo. Podniósł mój podbródek do góry. Jego ciemne oczy patrzyły w moje. Przybliżył się do mnie. Czy on chce znowu mnie pocałować?

####
Następna część tego czegoś :D XD
Mam nadzieję, że się podoba :)))
No następnego. <3
ZAPRASZAM WAS NA MOJEGO WATTPADA! <3
<Tu kliknij>

14 listopada 2015

Taki mały prezent :D

Cześć :)))
Z dwóch okazji piszę dla was taki mały prezent :D

1. WCZORAJSZE WYDANIE  PŁYTY ABRAHAMA MATEO <3
oraz
2. Za tą prace dostałam 3 miejsce w szkole :D



Miłego czytania <3

  Dawno, dawno temu za górami i..STOP! Co ja robię? Ehh przecież tak się bajki zaczynają, a nie opowiadanie. Więc jak już wspominałam opowiem wam niesamowitą historię, o moim życiu. Zaczęła się jakieś 6 lat temu, jak miałam 14 i ciągnie się do dziś. Gotowi? START!
  Szłam jak co dzień do mojej szkoły. Nie miałam daleko, ponieważ dojście zajmowało mi jakieś 3 minuty? Miałam w uszach słuchawki, a z nich leciał głos mojego idola. byłam tego świadoma, że go nie spotkam, bo niby jak? On mieszka w Hiszpanii, natomiast ja w Polsce. Westchnęłam.
-Heej! -usłyszałam głos Karoliny, kiedy już znajdowałam się w szatni. Niestety w szkole telefony są zabronione, więc..nie wypada chodzić ze słuchawkami w uszach. Nie wytrzymałabym, jakby jakaś pani mi go zabrała i dlatego nie chce ryzykować.
-Cześć. -odparłam chowając kable do plecaka -Co słychać?
-Jak zawsze dobrze. -odpowiedziała tryskając optymizmem -a u ciebie?
-Jak na co dzień. -mruknęłam, zdejmując kurtkę oraz biorąc plecak na lewe ramie -Co teraz mamy?
-Jesteśmy spóźnione na w-f, norma. -zaśmiała się i machnęła ręką.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłyśmy na zajęcia.
-Uczyłaś się na kartkówkę z Angielskiego? Ja kompletnie nie nie umiem.
-Coś tam umiem, uczyłam się wczoraj.
-Oki, a ćwiczysz na w-f? -zadała kolejne pytanie, a ja kiwnęłam twierdząco głową - O to super! Nie będę sama w parze.
-No widzisz -rzekłam wchodząc na schody, gdzie u góry znajdują się szatnie -Sądzisz, że już mają meldunek?
-Raczej nie. Tak szybko pani Burkin nie przychodzi.
  Byłyśmy już na górze, akurat chłopaki z naszej klasy stali już w szeregu, a naszej grupy na szczęście nie ma.
-Dzień Dobry. -przywitałyśmy się z panem Robaszkiem.
-Dzień Dobry. -odparł, patrząc w zeszyt, a my szybkim krokiem znalazłyśmy się w przebieralni.
-Siemka! -krzyknęła Karolina na powitanie, natomiast ja tylko się uśmiechnęłam i zajęłam swoje miejsce w koncie, a obok mnie optymistka.

-Już? -zapytała Ania, kiedy wiązałam buta.
-Chwila. -Mruknęłam oraz wstałam, gdy byłam pewna, że się nie rozwiąże.
-Setowa! -krzyknęła pani Burkin, a ja wypuściłam powietrze i ustawiłam się do serwu. O moje uszy obił się gwizdek, więc podrzuciłam piłkę, a następnie trafiłam ją ręką. Przeszła nad siatką i jedna z klasy IIb nie dobiegła do niej, więc wygrałyśmy, znowu.. Dziewczyny z mojej klasy zaczęły skakać, piszczeć i wszystko na raz, ale dla mnie to była tylko gra, nie rywalizacja czy coś w po dobie. Tylko głupia gra...

*4 godziny później*
  Siedziałam siebie z Małgosią oraz Karoliną na scenie. Niby je słucham ale jednak nie. Po cichu nucę sobie moja ulubioną piosenkę i całkowicie jestem w chmurach. Rutyna.
-Ej żyjesz? -poczułam szturchanie w ramię i swój wzrok przeniosłam na nie.
-Tak, tak -jęknęłam, a obie się zaśmiały -No bardzo śmieszne.
-Żebyś wiedziała, że tak. -powiedziała Gosia i podrapała się po głowie.
Przewróciłam oczami oraz usiadłam po turecku. Od razu w oczy rzucił mi się napis długopisem na moich butach "Old School" oraz "Abraham Mateo". Były też podpisy koleżanek, fajna pamiątka co nie?
-Dobra nie ważne. Na szczęście dziś piątek -dodała Karolina
-W końcu sobie długo pośpię -skomentowała brunetka z ombre.
-W końcu posłucham sobie muzyki w spokoju. -szepnęłam, mając nadzieję, że do siebie.
-Uzależniona od muzyki -prychła Karo -Chodź na rower.
-Nie dzięki -jęknęłam oraz wstałam, kierując się do klasy IIc. Może tam pamiętają jaki dziś dzień. Jak dobrze pamiętam mają teraz polski, więc sala nr 2. Niesyty jest na samym początku i muszę przejść przez cały korytarz. Nie lubię tego, wtedy czuję każdego wzrok na siebie. Krępujące uczucie.
-Cześć -powiedziałam z lekkim entuzjazmem w ich stronę.
-O hej! -odparły prawie razem Aśka z Gośką.
-Co tam? -spytałam siadając obok nich.
-Zaraz polski, ehh
-Bez przesady nie jest tak źle -dodała otuchy blondynce Małgosia.
-No, ale..
-Będzie dobrze.. -mruknęłam -Wiecie co dziś za dzień?
-Piątek? -uniosła do góry brew Asia.
-A coś więcej?
-14 października? -dodała Gosia
-I?
-I co? -spytały obie.
ZAPOMNIAŁY. SUPER. WPROST IDEALNIE.
-Nic -oburzyłam się oraz wstałam z zimnej podłogi -Pa. 
 Odeszłam szybkim krokiem od nich i kierowałam się w moje miejsce. Tylko moje. Na szczęście jest 20 minutowa przerwa, więc mam czas dla siebie. Jak widać jestem infomerykiem, nie lubię towarzystwa. Okej...nie ważne. Wdrapałam się na małą drabinę oraz otworzyłam dach. Wyszłam i od razu uderzyła mnie fala chłodnego wiatru. Usiadłam tak jak zawsze, opierając się o stożkowe zakończenie dachu. Nie zakładam słuchawek słuchawek, ponieważ muszę usłyszeć dzwonek, prawda? Więc zostało mi tylko oglądanie widoków Rozprzy. Smuci mnie to, że osoby, które lubię na prawdę, zapomniały o moich urodzinach. No trudno. Przymknęłam oczy.

*DZWONEK*
-Co już? -szepnęłam sama do siebie i spojrzałam na zegarek na ręce. Faktycznie, przysnęło mi się. Ups.. Błyskawicznym ruchem zeszłam po tej drabinie. Zbiegłam po schodach i nie zmieniając tempa biegłam w stronę sali tam gdzie mam zajęcia. Weszli już, kurczę.
-Spóźniona -usłyszałam głos pana Zuzańskiego -Znowu
-Przepraszam -wybełkotałam i zajęłam swoje miejsce -Znowu
-A więc tak jak mówiłem macie czas wolny.
  Od razu po klasie rozległy się szepty "na co wejdą" albo inne tego typu. Wpisałam w przeglądarkę Facebook, ask oraz adres mojego bloga. Kiedy byłam już zalogowana na tym wszystkim od razu dostałam wiadomość od Nikoli, mojej internetowej przyjaciółki.
-Hej Hej! Widziałaś? -napisała, a do tego był przyłączony jakiś link.
-Nie jeszcze nie, ale zaraz zobaczę. -odpisałam szybko i kliknęłam świecący się pasek. Wytrzeszczyłam swoje niebiesko-szare oczy i lekko otworzyłam usta. Miałam ochotę zacząć piszczeć, skakać po tym jak zobaczyłam na oficjalnej stornie Abrahama informacje o konkursie, ale po jakim języku napisał? Po Polsku!!!
-Zgłosisz się? -wyskoczył dymek od Nikoli, który wybudził mnie z transu.
-Szanse moje są małe..ale chociaż spróbuje.
-Trzymam kciuki.
-No dziena haha.
-Ależ proszę hihi.
  Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na ten konkurs. Zaczęłam czytać informacje oraz wymagania. Trzeba mieć ukończone 14 lat, więc się od dziś nadaje haha.
-A tak w ogóle WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! ♥
-Dziękuje ♥ na razie tylko ty pamiętałaś :)
-Na pewno coś dla ciebie szykują. Nie martw się Nat.
-Obyś miała racje.
-Oczywiście, że mam ☺
 Muszę kończyć! Do potem!
 I życzę szczęścia ♥
-Do potem oraz dziękuje! ♥
 Wyświetliła i zaraz jej zielona kropka znikła. Westchnęłam.
-Wszystko okej? -usłyszałam głos Gosi i nie patrząc na nią pokiwałam twierdząco głową oraz zaczęłam wypełniać zgłoszenie. Co ja robię..I tak nie wygram... Usiadłam tak jak zawsze na krzesełku czyli po turecku.

Imię: Natalia 
Nazwisko: Celeban
Dzień, Miesiąc, Rok Urodzenia: 14 października 2001
Miejscowość: Rozprza
Email: Psychiczna1912@wp.pl


Zawahałam się chwilę nad kliknięciem "wyślij", ale jednak zrobiłam to.

DZIĘKUJEMY! TWOJE ZGŁOSZENIE ZOSTAŁO PRZYJĘTE!

Wylogowałam się z Facebooka i tym razem zajęłam się askiem. Oho mam 15 nowych pytań, 47 like oraz 10 odpowiedzi. Przewróciłam oczami, kiedy zobaczyłam durne pytanie od anonima. Było ich masa. Odpowiedziałam na 4 z wybranych i tak samo wylogowałam się. No blog tak samo. Nie ma co robić, więc położyłam się na krzesełku i gapiłam się w sufit. Nagle wszystko zgasło, dziwne.. nagle do naszej klasy wszedł dyrektor.
-Mamy awarię, Dziś do domu, możecie wychodzić teraz.
-Coś się poważnego stało? -spytał pan od informatyki.
-Jeszcze sami nie wiemy dokładnie co, więc na dziś koniec lekcji.
-Jest! -pisnęła Julka, Patrycja i reszta dziewczyn.
-Do widzenia. -pożegnał się i wyszedł.
-Do widzenia. -następnie my i zabrałyśmy swoje plecaki. Kierunek szatnia, a potem dom.

*2 godziny później*
  Nudy, nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Wyjść na dwór? Hmm całkiem dobry pomysł. Wstałam z mojego łóżka i podeszłam do szafki po bluzę. Tak na wszelki wypadek. Od przyzwyczajenia wzięłam też moje czarne słuchawki do uszu oraz telefon. Zeszłam po schodach do salonu. Pusto..okej? A gdzie ich wywiało. Wzruszyłam ramionami.
-Wychodzę! -krzyknęłam, chociaż wiem, że do siebie.
-Jest cieplej niż byłam na dachu szkoły. Włożyłam słuchawki do uszu i następnie puściłam piosenkę 'Are you ready?', a następnie telefon włożyłam do kieszeni, ale nie na długo bo dostałam wiadomość od Niki.
-Mam dobrą i złą wiadomość :D którą chcesz?
-Emm złą? -odpisałam
-Okee dokee, więc musimy  na tydzień zawiesić bloga :(
-No jasne, spoko ^^. Nie ma problemu, a ta dobra?
  Dziwiłam się, że nie dostałam wiadomości po 3 minutach. Szłam nie patrząc na drogę, bo przecież znam ją na pamięć... AŁA! Poczułam jak na kogoś wpadam.
-Przepraszam -mruknęłam i wyminęłam tego kogoś, nie patrząc na tą osobę. Chociaż miał ładne perfumy...
  Weszłam do lasu. Od razu nabrałam dużo powietrza w płuca. Kocham las, bo jest taki... cichy, spokojny taki idealny. Ruszyłam w kierunku mojego drzewa, następnie wdrapałam się na niską, sporą gałąź i oparłam się. Na pewno nikt nie chodzi o tej porze po lesie, więc zaczęłam śpiewać po cichu 'When you love somebody'. Zamknęłam lekko oczy.
-Ładnie śpiewasz. -usłyszałam jakby znajomy głos, przez co straciłam równowagę i spadłam z drzewa. Na szczęście lub nie ta osoba mnie złapała. Cały czas miałam zamknięte oczy.
-Ej jesteś już na ziemi, a dokładnie w moich ramionach. -zaśmiał się na co prychłam. -Zabawna jesteś.
-Super, puść mnie.
-Otwórz oczy.
westchnęłam i zrobiłam o to co prosił. Zamurowało mnie.
-Ty...jaaaak? -wyjąkałam
-Przecież zgłosiłaś się na konkurs.
-Przecież to było jakieś 2 godziny temu. -zauważyłam
-Powiem ci bardzo zabawną historię. Jako jedna się zgłosiłaś.
-Serio? -Wytrzeszczyłam oczy
-Na prawdę. -postawił mnie na ziemi -A tak w ogóle jestem...
-Abraham Mateo -dokończyłam za niego. Zaśmialiśmy się.
-A ty jesteś Natalia Celeban -wystawił rękę, którą ujęłam. To pewnie tylko sen, to nie jest na prawdę... -Czytałaś w ogóle co jest nagrodą?
  Zrobiłam się cała czerwona oraz pokręciłam przecząco głową.
-Tak też sądziłem -wybuchnął śmiechem, a ja schyliłam głowę -Więc nagrodą było..-nie dokończył, bo przerwał mu mój telefon. Dzwoniła Karolina. -Odbierz, może to ważne.
-A tak, jasne -wybudziłam się z transu i odebrałam.
-Naty, gdzie jesteś? -usłyszałam jej głos po drugiej stronie urządzenia.
-W lecie, a co?
-Stoimy pod twoim domem, możesz wrócić? Mamy coś dla ciebie.
_ale..-jęknęłam
-Proooszę.
-Okej -westchnęłam -zaraz będę.
-Czekamy!
  Rozłączyłam się i spojrzałam na Abrahama, który patrzył na mnie od dłuższej chwili.
-Ja muszę..
-Wiem, chodź -podał mi swoją dłoń -no złap mnie, przecież Cię nie ugryzę.
  Spojrzałam teraz na jego rękę i przez chwilę się zawahałam, ale jednak ją ujęłam. Ścisnął ją mocniej oraz przyciągnął mnie bliżej.
-Abraham, dziewczyny na mnie czekają.
-No wiem, przecież idziemy -ruszył w stronę wyjścia lasu, trzymając mnie cały czas za rękę. -Nie jest ci zimno?
-Trochę -szepnęłam patrząc na swoje trampki, lecz po chwili poczułam ból. Wpadłam na niego. -Ał..
Ten sam zapach, co wpadłam wcześniej na kogoś. Czyli to było on?
-I znów na mnie wpadasz -zaśmiał się zdejmując swoją kurtkę.
-Ej przeprosiłam -mruknęłam oraz poczułam jak kładzie mi ją na ramionach -Co ty robisz?
-Zakładam Ci bluzę, która należy do mnie?
_Ale teraz tobie będzie zi..-zasłonił mi usta ręką.
-Nie marudź -powiedział i powoli zdjął dłoń -A tak ogółem masz ładny aparacik.
-Emm dziękuje? Miałeś mi powiedzieć co to za nagroda.
-A tak. Słuszna uwaga, więc nagrodą było, że przyjadę do ciebie na parę dni, potem ty do mnie do Hiszpanii, Fajnie co nie?
-Tak, bardzo, ale czekaj, a jak bilety? Gdzie będziesz tu spał? Albo ja u ciebie?
-Bilety to sponsor kupuje, a ja śpię u ciebie, nie koniecznie z tobą, ale jeśli chcesz...-zmroziłam go wzrokiem, co zignorował i mówił dalej -bo wiesz jestem strasznie ciepły więc.., a u mnie już będziesz musiała spać ze mną, ewentualnie ja na podłodze, ponieważ nie ma dużo miejsc u mnie w domu.- Skończył swój monolog i nabrał dużo powietrza, na co się zaśmiałam.
-Masz za dużą samoocenę.
-Nie prawda! -oburzył się i odwrócił się tyłem.
-Okej, to ja sobie pójdę. -powiedziałam rozbawiona i ruszyłam w stronę mojego domu. Można powiedzieć, że specjalnie przyśpieszyłam kroki.
-Ej Nat stój! -krzyknął za mną i po chwili odwrócił mnie przodem do siebie -Dobra masz rację, mam trochę zawyżoną samoocenę. -Uniosłam brew do góry -Noo dobra, trochę bardzo. -Zaśmiałam się i wzięłam lekko głowę do góry. Teraz patrzyłam w jego brązowo-czarne ładne oczy.
-Zapomniałem ci coś powiedzieć.
-Co takiego? -spytałam i trochę się od niego odsunęłam, ale i tak on zrobił krok w przód.
-Wszystkiego Najlepszego! -szepnął, a ja byłam w 7 niebie. Nie dość, że stoję w kurtce mojego idola to on będzie u mnie spał, potem ja u niego i jeszcze złożył mi życzenia. Po prostu żyć nie umierać! ♥
-Miło z twojej strony. Dziękuje.
-Misiek? -rozłożył swoje  ramiona, a ja się w niego wtuliłam.
-Ile można na ciebie czekać? -usłyszałam głos Karoli i odskoczyłam od Abrahama -Czekaj czy to?
-Tak, jestem Abraham Mateo.
-Co jak to? -otworzyła buzie ze zdziwienia.
-Normalnie? -uniósł brew do góry.
  Zaśmiałam się oraz ruszyłam w stronę mojego domu.
-Chciałaś pójść dobie beze mnie? -poczułam jak Abraham łapie mnie za rękę -I bez tej twojej przyjaciółki?
-Może -zaśmiałam się i poczułam mocny uścisk jego dłoni.
-To było pytanie na serio -powiedziała Karo, która znalazła się obok mnie -A tak na prawdę to ską on się tu wziął?
-Opowiem Ci niesamowitą historię. Zgłosiłam się w konkursie na informatyce i okazało się, że tylko ja się zgłosiłam, więc jednym słowem wygrałam -pisnęłam i usłyszałam śmiech Abrahama i jak obejmuje mnie ramieniem oraz przyciąga bliżej siebie.
-Moje gratulacje! -krzyknęła podekscytowana -Mogę wam zrobić zdjęcie?
  Miałam jej odpowiedzieć, ale Mateo mnie wyprzedził.
-Jasne, a potem mi prześlij.
-Oki, to ustawcie się jakoś ładnie.
  Spojrzałam nie pewnie na niego, a on uśmiechnął się do mnie łobuzerko oraz wziął mnie na ręce.
-Puść mnie!
-Historia lubi się powtarzać. -zaśmiał się -uśmiechnij się ładnie.
  Uśmiechnęłam się w stronę Karoliny i po chwili był błysk.
-Świetnie wyszliście.
-Wiem -odparł Abraham z szerokim uśmiechem, a my wybuchłyśmy śmiechem -No bardzo śmieszne ha ha.
-Dobra, dobra. Chodźcie, bo Gośka pewnie wychodzi z siebie -poinformowała Karo.
-Racja. Mały nerwus. -zaśmiałam się i ruszyliśmy w stronę mojego domu.

-NIESPODZIANKA! -krzyknęli moi znajomi, gdy weszłam do mojego domu -WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
  Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy szczęścia , a ja obwiniałam ich, że zapomnieli.
-Dziękuje. -powiedziałam uśmiechnięta -Dziękuje!
-To co idziemy się bawić! -krzyknęła Karolina oraz wyrwała mnie z uścisku Abrahama i porwała na parkiet. Zapowiada się dłuuga noc! Szczerze jest dopiero 17, ale to szczegół na prawdę!
-Najlepsze urodziny... -szepnęłam sama do siebie.

*Trochę później*
-A teraz dla naszej jubilatki specjalny kawałek. -usłyszałam głos Abrahama w głośnikach i zaczęłam go szukać wzrokiem -Stoję za tobą mała.
  Cała czerwona odwróciłam się na pięcie i ukazał mi się mój idol-przyjaciel? Nie ważne.
-A wiec jeszcze raz wszystkiego najlepszego ci życzę. Ta piosenka jest napisana dla ciebie. -podszedł do mnie już bez mikrofonu, a z głośników zaczęła lecieć jakaś piosenka, której nie znam -Zatańczysz?
-Jasne -złapałam jego dłoń, którą wystawił wcześniej i poszliśmy na parkiet w śród ludzi -Co to za piosenka?
-Napisałem ją specjalnie dla Ciebie -mówił patrząc w moje niebieskie oczy -Natalia... muszę ci coś powiedzieć.
-Co się stało? -spytałam patrząc na niego zdezorientowana.
-Posłucha, bo ten konkurs to był ściema -wypalił -to było tak, że..
-Oszukałeś mnie? -przerwałam mu
-Nie to nie tak Naty, po prostu chciałem Cię znaleźć.
-Dlaczego akurat mnie? -uniosłam brew.
-Bo.. ja.. wtedy gdy dodałem zdjęcie na Instagrama, to ty.. jako pierwsza polubiłaś, więc z ciekawości wszedłem zobaczyć kim jesteś, bo również miałaś ciekawą nazwę. Od tamtej pory zaczęłaś mi się podobać i to bardzo. Obejrzałem wszystkie twoje zdjęcia, ogółem wszystko co związane z tobą. Ta piosenka jest znaczy była napisana tydzień temu specjalnie dla Ciebie. Nazywa się "If I can't Have You" czyli "Jeśli nie mogę Ciebie". Napisałem ją kiedy traciłem nadzieję, że Cię spotkam, ale potem pomogła mi twoja przyjaciółka Nikola i oto jestem i wyznaję ci uczucie Nat -skończył mówić i nie odrywał ode mnie wzroku, czekał na moją reakcje. Stałam jak głupia. No przecież nie codziennie mega super gwiazdor wyznaje miłość swojej fance. -Odezwij się proszę.
-Ja.. nie wiem co powiedzieć, powinnam zacząć skakać jak głupia, krzyczeć, piszczeć ale zaszokowałeś mnie pozytywnie i to bardzo.
-Czyli co? Zgodzisz się być moją dziewczyną? -Zapytał przybliżając się do moich ust.
-Warto spróbować -odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, a on zamknął odległość między naszymi wargami. Moje ręce były w jego włosach, a jego na moich biodrach. Wszyscy zaczęli bić brawo. Najlepszy dzień!

*Parę lat później*
-I co było potem? -spytała Dolor, jedna z naszych dzieci.
-Rodzie żyli długo i szczęśliwie? -dodał swoje pytanie Eric
-Chciałeś powiedzieć. Żyją długo i szczęśliwie, a nawet i lepiej z dwójką dzieci. -odpowiedział Abraham i potargał go po włosach.
-Czyli tak jak w bajkach?
-Oj kochanie uwierz mi, nam się żyje lepiej. -zaśmiałam się i wzięłam Dolor na kolana.
-Kocham Cię, wiesz? -usłyszałam szept Abrahama przy moim uchu.
-Ja Ciebie też. -odszeptałam
  Złączyliśmy usta w jedności.
-Bleee -jęknęła młoda dwójka, na co się z Abrahamem zaśmialiśmy. Oderwaliśmy się od siebie.
-Nasza kochana rodzina na zawsze. -powiedział i objął mnie ramieniem oraz przysunął bliżej, że w 4 byliśmy blisko siebie.
-Na zawsze. -szepnęłam.

&&&
Do następnego <3

9 listopada 2015

Rozdział Drugi "My się znamy?"


'Specjalna Dedykacja dla Queen Tini oraz Dolor  ♥'

*Naty*
Samochód zatrzymał się tuż przed śliczną villą. Jeśli to jest mój dom, to się nigdy stąd nie wyprowadzę. Wyszłam z żółtego pojazdu, a po mnie od razu moja ciocia i kierowca.
-I jak Ci się podoba? -Spytała ciepłym głosem oraz lekkim uśmiechem.
-Jest świetny..
-Cieszę się, że Ci się podoba. Leć już do domu, ja wezmę walizki. -Oznajmiła i chciała chwycić moje dwie ważące po ileś tam ton bagaże, ale byłam pierwsza.
-Dam radę wziąć swoje rzeczy ciociu. -Posłałam jej uśmiech i dodatkowo chwyciłam swoją torbę podręczną.
-Wywalisz się. -Zaśmiała się, widząc moją skrzywioną twarz.
-Nie prawda. -Zaprzeczyłam i pognałam na podwórko. Był tu basen, ogródek, fotele, leżaki i stoliki. Na bogato..Widać, że ciocia i wujek lubią, żyć luksusowo. Nigdy u niej nie byłam.. znaczy byłam, ale wcześniej mieszkała w mniejszym domku jak dobrze pamiętam. Miałam zaledwie 5 lat więc.. Nim się postrzegłam, byłam na przeciwko wielkich schodów. Za wielkich! -Jak ja mam na to wejść?!
Spojrzałam na ciocię, która gadała z kierowcą i płaciła mu za podwózkę. Okej, Natalia spokojnie dasz radę tak? Złapałam mocno dwie walizki i zaczęłam wdrapywać się na drewniane stopnie. Byłam już na 5 stopniu, kiedy usłyszałam śmiech cioci. No proszę, szybka jest...
-Nie mogłaś wejść dolnymi drzwiami? -Padło pytanie z jej czerwonych od szminki ust.
-Są tu dolne drzwi? -Jęknęłam odwracając się do niej przodem, a ona skinęła głową. Westchnęłam.
-Schodź tu na dół.
-Już, już. -Wykonałam polecenie cioci Angeles i po ciężkiej chwili stałam na dole. -Nie lubię schodów od dziś.
-Oj tam, byłaś dzielna. -Położyła mi rękę na ramieniu -Jesteś podobna do mamy, wiesz..
-Czyli jak na to patrzeć z innej strony to do Ciebie też, ponieważ gdyż jesteś bliźniaczką mojej mamy.
-Dobra, chodźmy bo zaraz się rozkleję. -Machałą ręką przed oczami aby wysuszyć łzy i ruszyła, ze swoją walizką do dolnych drzwi, a ja tuż za nią. Na szczęście nie wzięłam wszystkich ubrać. Chociaż chciałam, ale ciocia powiedziała, że tu sobie dokupię resztę. No nic. -Ben! Chodź tu!
-Idę! -O moje uszy obił się gruby głos wujka dochodzący z domu. Po chwili był już przy drzwiach. -Moja droga Natalia, jak ja Cię dawno nie widziałem. -Rozłożył ręce, dusząc mnie potem w uścisku.
-Ddd..us..iszz - wybełkotałam, próbując złapać oddech.
-Nie marudź ty mała marudo. -Pstryknął mnie w nos -Chodzie do domu, bo zaraz pewnie się rozpada.
Wpuścił nas przodem do dużego domu. Jeszcze ładniej, niż z zewnątrz. Ściany był koloru czerwonego, a meble czarne. W salonie znajdowała się też wielka plazma. Raj?
-Pewnie jesteś zmęczona. -wybudził mnie z transu jakiś damski głos. Spojrzałam na tą osobę, była ubrana w biały fartuch. -Jestem Olga, gosposia. Chodź pokażę panience pokój.
Wzięła moje walizki i ruszyła przodem. Spojrzałam zdziwiona na ciocię i wujka, natomiast pokazali ręką, abym poszła i uśmiechali się do mnie szeroko. Poprawiłam torbę i szybkim krokiem dogoniłam Olgę.
-Masz ochotę coś zjeść? -spytała i zaczęła wciągać moje walizki. Szło jej to 4 razy szybciej niż mi.
-Nie dziękuje, jestem bardziej zmęczona i marzę tylko aby się położyć. -odparłam i spojrzałam na zegarek na ręce. Jest 12:03,a ja idę spać. Ekstra..
-Jakby panien..
-Naty -przerwałam jej z lekkim uśmiechem -Nie mów do mnie panienko proszę.
-Dobrze -Odwzajemniła mój uśmiech. -Więc jakbyś coś chciała, to mów, dobrze?
-Jasne.
-A więc to twój pokój. -otworzyła drzwi, a mnie zamurowało. Ten pokój jest genialny! -Podoba się?
-Żartujesz?! Jest świetny!
Uśmiechnęła się do mnie szeroko i wpuściła mnie pierwsza.
-Dasz radę sama się urządzić, prawda?
-Tak, tak. Nie ma problemu. -powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.
-Dobranoc. -szepnęła rozbawiona i zamknęła drzwi. O rety! Zapomniałabym! Miałam napisać do Nikoli! Szybko sięgnęłam po telefon z torby i wybrałam napisz wiadomość.

Do Nikola: Hej :) Jestem już w domu. Masz ochotę jutro na wspólne zakupy? Mam pustki w szafie.

I wyślij. A jak napiszę, że nie? Ehh...oddychaj. Pip! Odpisała, tak szybko? Odwróciłam telefon przodem i zobaczyłam na wyświetlaczu, że mam wiadomość od niej. Wow, szybka jest.

Od Nikola: Czeeeeść :D Jasne "małe zakupy" nikomu jeszcze nie zaszkodziły. Wiesz gdzie jest centrum?

Pip, pip! Po chwili doszła jeszcze jedna od niej.

Od Nikola: No tak, jasne, że nie wiesz... Nie było pytania xd. Znasz swój adres, abym mogła po ciebie wpaść?
Adres jak dobrze widziałam, to Aire 76C.

Do Nikola: Mój adres 76C, wiesz gdzie to?
Od Nikola: Jasne! Dom Horanów.. co ty tam robisz?? :O
Do Nikola: Niall to mój kuzyn, a ja tu od dziś mieszkam :)
Od Nikola: Okee Dokee! Za 25 minut jestem u ciebie! Szykuj się, Nats!
Do Nikola: Do zobaczenia :)))


Wypuściłam powietrze. Mam koleżankę! Jest duży plus! Okej, ona tu będzie za 25 minut,a ja w proszku! Wstałam gwałtownie z wyrka i sięgnęłam do walizki do jakieś czyste ubranie. Różowa bluzka..niee. zielona..odpada...w kwiatki...nie dziś..O mam! Idealny zestaw na dziś! Szybko się w niego przebrałam oraz uczesałam nowego kucyka. Okej, mam jeszcze sporo czasu. Wyszłam z pokoju i natknęłam się na jakiegoś blondyna. Niall?!
-Cześć -przywitałam się z lekkim uśmiechem, a blondynek odwrócił się do mnie przodem. Miał zimne spojrzenie.
-My się znamy? -Spytał obojętnie
-Taaak -zająknęłam, na co prychnął.
-Jakoś mi nikogo WAŻNEGO nie przypominasz -dał strasznie duży nacisk na "ważnego" -Oświecisz mnie?
Miałam mu już coś powiedzieć, ale przerwał mi dzwonek do drzwi...Oby Nikola! Zbiegłam na dół, ignorując jego krzyki, abym się zatrzymała. Dobiegłam do głównych szklanych drzwi...Niestety nie Nikola, tylko Abraham. Otworzyłam mu drzwi.
-Hej, Nata -przywitał się z uśmiechem
-Cześć. -mruknęłam -Niall jest na górze. -Wpuściłam go do środka, a sama odwróciłam się na pięcie w stronę kuchni.
-Czekaj. -Złapał mnie za rękę i przyciągając tak, że wylądowałam centralnie przed jego klatką piersiową. -Co się stało?
-Nic, jest okej -posłałam mu fałszywy uśmiech, na co się skrzywił.
-Wreszcie jesteś! -Krzyknął Niall, schodząc ze schodów -Co ty robisz z tym bachorem?!
-To nie żaden bachor tylko twoja kuzynka -warknął w jego stronę, na co blondyn przewrócił oczami.
-Na jedno wychodzi. Nawet nie wiem po co tu przyjechała.
-Przeszkadzam? -Usłyszałam pukanie i głos Niki
-Ta..-zaczął Niall, lecz mu przerwała
-Ciebie się nie pytałam farbowańcu. Nats chodź, nie zwracaj na niego uwagi.
-Dobry pomysł -szepnął w moją stronę Abraham i lekko popchnął mnie w stronę drzwi -Baw się dobrze -dodał szeptem i mrugnął do mnie, zamykając za mną drzwi.
-Po między wami coś jest? -Spytała Nikola, patrząc na mnie z rozbawieniem
-Co..Nie! -Zaprzeczyłam szybko i obejrzałam się aby zobaczyć czy tego nie słyszał. Akurat w tym samym momencie on się odwrócił i posłał mi łobuzerski uśmiech.
-No właśnie widzę -Zaśmiała się i pociągła mnie w stronę bramy -Czemu tu mieszkasz?
-A nie ważne.. -machnęłam ręką i opuściłam lekko kąciki ust. -Czekaj! Zapomniałam torebki!
-Żartujesz prawda? -Pokiwałam głową przecząco. Westchnęła.
-Zaraz wracam. -zawołałam i szybko pobiegłam do domu. Starałam się wejść cicho, aby nie zwrócić innych uwagi. Usłyszałam krzyki z kuchni.
-Gdzie ty byłeś przez 2 tygodnie?! -krzyknął Niall
-Mówiłem ci stary, byłem w Polsce u babci!
-Mogłeś, chociaż powiedzieć, albo odbierać telefony!
-Za dużo by ciągła hajsu!
-Nic ci się by nie stało! -wrzasnął, a ja przełknęłam ślinę. Już się boje.. Wspólne mieszkanie z krzykliwym blondynem...Super. Dobra nie ładnie tak podsłuchiwać, więc może pójdę po tą torebkę. Weszłam na schody i po chwili usłyszałam jak chłopaki wychodzą z kuchni..Wtopa..-Miałaś być z koleżanką na zakupach..
-Zapomniałam torebki..-szepnęłam i pobiegłam do pokoju. Sięgnęłam z łóżka zapomnianą rzeczy i na chwilę usiadłam na łóżku. Oddychaj.. to dopiero pierwszy dzień. -Proszę..-powiedziałam, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Abraham..
-Masz chwilę? -spytał zamykając za sobą drzwi.
-Coś się stało?
-Nie, znaczy tak.. -zawiesił się -Muszę ci coś powiedzieć.
-Okej? -podniosłam lekko brew do góry i wstałam.
-Słuchaj, bo nie jestem taki jak w szkole.
-Taki czyli jaki?
-Chamski..
-Jesteś takie jak Niall?
-Nie! -zaprotestował szybko -Tłumaczyłem ci w samolocie, przecież.
-Dobra, rozumiem. Coś tam. -mruknęłam i chciałam go wyminąć. Niestety złapał mnie za rękę i odwrócił przodem do niego. -Coś jeszcze?
-Nie, w sumie. Chciałem zobaczyć twoje oczy -uśmiechnął się lekko w moją stronę. Odwzajemniłam go.
-Dlaczego?
-Bo masz coś w nich niezwykłego. Są ładne.
-Jej, to miłe. Dziękuje.
Zbliżył się do mnie, był bardzo blisko. Czułem mocniejszy zapach jego perfum. Podniosłam głowę do góry. Patrzył się na mnie, a w jego oczach była nadzieje oraz radość. Zniżył głowę i był praktycznie 5 centymetrów od moich ust.
-Cccoo tttyy rrrobbisz? -wyjąkałam i lekko cofnęłam się do tyłu. Przyciągnął mnie bliżej.
-Ciii -szepnął i miał już złączyć, nasze wargi, ale Nikola wpadła do pokoju. Odskoczyłam od Abrahama z rumieńcami na twarzy.
-Oj chyba przeszkodziłam. No trudno... Chodź idziemy,a tobie kochasiu dziękujemy. -pociągnęła mnie za rękę w stronę dołu. Ciągle miałam w myśli Abrahama. Znam go ledwie 4 godziny, a on chciał mnie pocałować. I tylko po to do mnie przyszedł? Westchnęłam. -Jesteś pewna, że nie ma nic pomiędzy wami?
-Nikola -skarciłam ją wzrokiem, gdy byłyśmy już przed domem. -Pewnie nie porozumienie.
-Wmawiaj sobie kochana. Pocałowałby cię! -powiedziała z bananem na twarzy.
-To przyjaciel mojego kuzyna.- podsumowałam ze smutkiem.
-Od prawdziwej miłości nie uciekniesz. -spojrzałam na nią, a ona posłała mi uśmiech. -Okej! Czas na zakupy!

&&&
Heeej :D
Oto kolejny rozdział :)))
Przepraszam, że taki krótki ;o
Następny będzie bardziej sensowny :D
To co 4 komentarze i next <333

30 października 2015

Rozdział Pierwszy "Nowy Początek"




*Naty*
Nie zasnę. Nie zasnę. Nie zasnę. Ugh! Nienawidzę mojej głupiej bezsenności.
Patrzyłam się pustym wzrokiem w ciemne gwiaździste niebo. Nie daje rady. To już czwarta noc bez snu. Co jest ze mną nie tak?! Głupie pytanie..
Zamknęłam oczy i wspominałam chwilę z nimi. Boże, jak mi ich brakuje! Wstałam z łóżka i poszłam na dół się czegoś napić. Jeszcze jestem w Polsce, ale prawdopodobnie jutro rano już mam być w Hiszpanii. Czy się cieszę? Bardzo. Może tam zacznę żyć na nowo. Zapomnieć...
-Jeszcze nie śpisz? -usłyszałam głos cioci, u której będę mieszkać. Jest miła, sympatyczna,  po prostu złote serce. Ma też syna Nialla, którego dawno nie widziałam.
-Jakoś nie mogę zasnąć. -usiadłam na drewnianym stołku przy wysepce.
-Natalia to twoja czwarta noc z rzędu. Rób tak dalej a w Hiszpanii zapiszę Cię do psychologa. -powiedziała i nalała mi soku pomarańczowego. Jak by czytała mi w myślach. -Jesteś świadoma, ze jest godzina 23:43?
-Ale ciociu to nie moja wina. -mruknęłam i upiłam łyk soku. -Też mnie to wkurza.
Westchnęła a ja po niej zrobiłam to samo.
-Dobrze.. Mam nadzieję że wszystko spakowałaś.
Kiwnęłam głową i pocałowałam ją w policzek.
-Dziękuje oraz dobranoc.
-Dobranoc. Zajrzę do Ciebie za parę minut.
-A ty nie idziesz spać? -spytałam widząc jej przemęczenie w oczach. Tak samo cierpi jak ja, przecież straciła swoją jedyną siostrę.
-Zaraz pójdę, muszę coś jeszcze zrobić.
Uśmiechnęłam się lekko, a ona to odwzajemniła. Poszłam na górę po drewnianych schodach. Jak zawsze cicho skrzypiały. Dotarłam do mojego czarno-zielono-niebieskiego pokoju i położyłam się na łóżku.
- Zaśnij  proszę. -szepnąłem sama do siebie i zrobiłam to. W końcu...

-Natalia, obudź się. -poczułam szturchanie i gwałtownie usiadłam do pozycji siedzącej. -przepraszam nie chciałam Cię wystraszyć.
-Nieee -ziewnęłam -jest Okej.
-Wstawaj i ubieraj się. Na dole jest śniadanie, a nie długo mamy samolot.
Przytaknęłam głową i posłusznie wstałam z łóżka.
-Która godzina? -spytałam podchodząc do krzesełka na którym były ubrania. Nie dostałam odpowiedzi, więc odwróciła się w stronę ciocia, ale już jej nie było. -Szybka jest.
Wzięłam moje czarne rurki, niebieską bluzkę z emotikonami oraz oczywiście bieliznę i białe skejty. Rozczesałam włosy i uczesałam je w wysokiego kucyka. To co.. zaczynamy nowe życie? Szczerze...To się boję. Co jeśli nikt mnie tam nie zaakceptuje? Będę jednym wielkim pośmiewiskiem albo znajdę sobie przyjaciół i będzie dobrze prawda? Mam przecież kuzyna, dam radę. Chyba.
Gotowa zeszłam na dół po schodach do kuchni.
-Walizki są już w aucie, masz 15 minut aby jeszcze umyć zęby. -poinformowała mnie ciocia i minęła mnie aby.. coś tam zrobić.
Usiadłam na stołku i szybko pochłaniałam kanapki. Nie no żartuje. Może jadłam ale Nie szybko. Nie moja wina, że nie chce się udławić kanapką. Gdy zjadłam już te dwie kanapki. Dobra kogo ja oszukuje jedną. No dobra nawet pół. Nie jestem głodna. Nie mogę patrzeć na jedzenie.
-Czemu nic nie jesz? -wzdrygłam się na słowa wchodzącej do kuchni.
-No bo ja..ten..Nie Jestem głodna..No właśnie tak.-jęknęła
-Naty -spojrzała na mnie groźnie, a ja westchnęłam i wzięłam kanapkę do ręki oraz spojrzałam na chleb z serem i szynką.
-Muszę? -mruknęłam, przywracając oczami.
-Tak.
-Ale..
-Jedz -rozkazał i zabrała torby.
-Ale ja nie chce. -szepnęłam i nie chętnie ugryzłam pieczywo. Przeżułam je straaasznie wolno, aby nie zwymiotować.
-Dobra starczy -odsunęłam talerz z ostatnią połową kanapki. -Tego już nie zjem.
Wstałam od wysepki w kuchni oraz szybkim krokiem poszłam jeszcze raz na górę do łazienki. Wzięłam moją szczoteczkę niebieską i nalożyłam sobie pasty. Myłam dokładnie wszystkie przednie i tylne zęby.
-Nat jesteś gotowa?! -krzyknęła z dołu.
Wyplułam pianę oraz wypukałam jamę ustną.
-Tak! -Wydarłam się o 4 w nocy na cały głos. Czemu nie. -Juz idę!
Zbiegłam po schodach ze szczoteczka bo przecież trzeba ją wyrzucić. Po chwili byłam już przed drzwiami głównymi, a szczotka była już w koszu. Wyszłam już z nie mojego dom i kierowałam się do taxi. Że temu panu chciało się przyjechać po nas o 4 w nocy. Szacun.
-Gotowa na nowy początek? -spytała gdy byłyśmy już w środku pojazdu.
-Sama nie wiem.

*Godzina później*
-Kiedy mamy samolot? -spytałam zła, ponieważ gdyż jak robiliśmy odprawę zabrali mi mój ulubiony szampon do włosów. Chociaż nie wiem dlaczego! Przecież w podręcznym wiadomo, że można do 100 mililitrów ale w tym drugim. W walizce? No błagam.
-Uspokój się, pytasz się już 5 razy.
-Ale no... -nie dokończyłam bo ktoś mnie popchał od tyłu. -Ej uważaj jak chodzisz!
-Przepraszam, to było nie chcący. -usłyszałam łagodny męski głos.
-Spoko -odwróciłam się i zobaczyłam 17 letniego bruneta z platynową grzywką.-Jest okej.
-Jestem Zayn -wystawił rękę w moją stronę.
-Naty -ujęłam ją chętnie, a on lekko potrząsnął. -Umiesz mówić po polsku?
-Tak, praktycznie każdy w Hiszpanii umie po tym języku mówić. Lecisz tam?
-Tak. Ty zapewnię tam mieszkasz.
-No tak.. Które masz miejsce? -zadał ponownie pytanie, ale już po hiszpańsku spoglądając na swoją kartkę. - 4A
-Ja mam 4B - zaśmiałam się z jego szerokiego uśmiechu oraz tak samo jak on posługiwałam się hiszpańskim. Tak będzie raczej najlepiej.
-To chyba przeznaczenie.
-Nie wydaje mi się.
-Uwierz -wyszczerzył się i poprawił rękę swoją grzywkę. Nie zaprzeczę jest przystojny, sympatyczny, zabawny. Ma ładne ciemne oczy. Po prostu aww. Stop.. Naty..Ogarnij się..
-Ej wstawaj -szturchnął mnie w ramie i przy okazji wypudzajac z mojej krainy.
-Hmm? -mruknęłam i zauważyłam, że on patrzy na mnie rozbawiony oraz trzyma moją torbę.. jak? -Oddaj!
Przed moim chwytem wycofał moją własność.
-Idziemy już roztrzepańcu. -powiedział rozbawiony.
-Już? -Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu cioci
-Jesteś skazana na mnie, ponieważ gdyż twoja ciocia już poszła.
Kiwnęłam lekko głową i ruszyłam z nim równo do samolotu.
-Widzę, że Pan Malik ma nową dziewczynę -usłyszałam śmiech z tyłu, więc odwróciłam się i ujrzałam tym razem mega przystojnego chłopaka. Hiszpan. Chyba miał tylko samo co Zayn. Był ubrany czarne dresy z białym napisem na lewej nodze, czarną koszulkę z białymi elementami oraz białe skejty.
-Spadaj Abraham -syknął do niego, a ten Abraham spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem oraz błyskiem w oku. -Chodź Naty, nie zwracaj na niego uwagi na tego debila.
-Uważaj na słowa. Staram się być miły.
-Coś ci nie wychodzi. Naty chodź. -pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
-Kto to? -spytałam, kiedy byliśmy już dalej od tego Abrahama, jeśli dobrze pamiętam.
-Abraham Mateo, czyli szkolna chamska gwiazdunia.
-Aha ok, ale wydaje się fajny.
-Zdefiniuj słowo "fajny" -odparł, dopiero wtedy gdy wchodziliśmy już na pokład samolotu.
-No.. nie wiem.. czemu masz moją torbę?
-No.. nie wiem -Zaśmiał się oraz przepuścił mnie przodem.
-Znam cię jakieś 15 minut albo 20 minut i mogę powiedzieć, że jesteś całkiem zabawny.
-To dopiero początek, będziemy mieć jakieś 3 lub 4 godziny aby się bardziej poznać.-powiedział i zajęliśmy swoje miejsca.
-Tak, tak - mruknęłam i założyłam słuchawki na uszy.
-No weź- jęknął oraz szybkim ruchem mi je ściągnął- Chcę pogadać.
-Będziesz mógł pogadać z tą osobą, która usiądzie obok mnie - pokazałam ręką na wolne miejsce, a on przewrócił oczami
-A jeśli okaże się, że to jakaś starsza pani?
-Nie jestem starszą panią -usłyszeliśmy rozbawiony głos Abrahama..
-Nie wierze to ty? - jęknął Zayn
-Nie przedstawiłem się oficjalnie jestem Abraham Mateo -wystawił rękę w moją stronę, ignorując Malika
-Naty Celeban - Uściskałam jego dłoń,a on ją pocałował..wow.
-Nie podlizuj się- syknął w jego stronę
-Jestem miły dla tej sympatycznej dziewczyny -powiedział i usiadł obok mnie.
-Serio? Musisz tu siedzieć?
-Wiesz, to moje miejsce więc.. tak.
-Dość -pisnęłam, gdy widziałam, że Zayn chce już coś dodać.-Jak nie przestaniecie, to zamienię się z kimś miejscem.
-Nie zrobisz tego. -wyszczerzył oczy Mateo
-Założysz się?-uśmiechnęłam się zadziornie i pokazałam palcem na staruszkę.
-Nie -bąknął oraz spojrzał na Zayna i coś mu wyszeptał. Usłyszałam tylko "dobra".
-Więc mogę posłuchać muzyki w SPOKOJU? -dałam nacisk na ostatnie słowo.
-Niech ci będzie -mruknął nie chętnie brunet z blond grzywką, natomiast ja uśmiechnęłam się zwycięsko. Włożyłam słuchawki do uszu oraz włączyłam sobie piosenkę She Looks So Perfect. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się spokojem oraz moim światem w samotności. Nie to, że ich nie lubię czy też nie chcę z nimi gadać, ale.. czuję się niekomfortowo, ponieważ siedzę w samym środku. Oni są inni.. Zayn jest bardziej spokojniejszy, a Abraham wyluzowany. Ciekawe czy znają Nialla.. a może jeden się z nim przyjaźni? Potem się ich spytam. Gwałtownie otworzyłam oczy, gdy poczułam jak osoba po prawo, czyli Abraham szturcha mnie w ramię. Spojrzałam na niego nie wyjmując słuchawki z uszu. Niestety sam mi jedną zdjął.
-Czego słuchasz? -spytał zakładając zabraną mi rzecz, następnie poruszał głową w rytm  -Kto to śpiewa?
-5 Seconds of Summer, znasz?
-Teraz tak -zaśmialiśmy się -pokaże ci moje ok? Może ci się spodoba. -wyszczerzył się
-Czemu nie -wzruszyłam ramionami i wyłączyłam piosenkę, a on podłączył do swojego telefonu moje słuchawki. -Ej, fajne to co to? -dodałam po jakiejś 1 minucie i 40 sekundach.
-The Weeknd - Can't Feel My Face -odparł - Widzę, że mamy taki sam gust muzyczny -zaśmiał się
-Jak widać.. -Spytać się go o Nialla czy nie? A zaryzykuje.. -Znasz Nialla Horana?
-A co? -uniósł brew do góry, a jego twarz zmieniła się w kamienną
-Bo.. ten..-zaczęłam się jąkać, ale nabrałam sporo powierza i dodałam na jednym wdechu. -To mój kuzyn, więc pytam się czy go znasz.
-Może znam, może nie. A tak na prawdę, to mój najlepszy przyjaciel, więc raczej chyba go znam -powiedział z bananem na twarzy -Serio to twój kuzyn? - Przytaknęłam -Współczuje.
-Dlaczego?
-Niall się zmienił.. jest chamski i w ogóle nie zwraca na innych uwagi.
-Jest taki jak ty Mateo -skarcił go Zayn
-Sorry, ale on jest gorszy. Ja taki nie jestem.. -warknął w jego stronę -I nie chcę być, cały czas mam nadzieje, że wróci stary Niall.
-Oj uważaj bo uwierzę, na żelowana grzywko.
-Spadaj! Z tego co wiem używasz tego samego lakieru co ja - przewróciłam oczami. Znowu się zaczyna...
-Ha śmieszne! Nie kupuję lakierów co psują mózg.. -odgryzł się.. Ja nie wierzę, co za..idioci? Tak to dobre określenie.
-Wal się ty chory pojebie.
-Już się boje.
-Jak ja mogę chodzić z tobą do klasy... -westchnął Abraham i przewrócił oczami.
-Sam się o to pytam lalusiu.
-Zamknąć się! -wrzasnęłam. Chociaż sama byłam pod wrażeniem, bo na co dzień jestem cicha, a tu proszę...wydzieram się na pół samolotu. -Zachowujecie się jak dzieci, a nawet gorzej!
-Sorry -bąknęli w tym samym czasie i oparli się o swoje fotele. Zrobiłam to samo.
-Jesteś zła? -spytał po chwili Zayn patrząc na mnie kątem oka.
-Dajcie mi spokój, mam was już na dzisiaj dosyć. -Warknęłam i zamknęłam oczy, ale nie na długo, ponieważ poczułam jak Abraham mizia mi rękę.
-Daj spokój, nie bądź zła.. -szepnął mi na ucho i lekko przejechał nosem po moim policzku. Okej.. czuję się.. trochę niekomfortowo.. znowu.. -Mamy jeszcze około 2,5 godziny razem i z tym burakiem po twojej lewo.
-Ten burak to słyszy- mruknął i w trójkę się zaśmialiśmy, gdy Zayn sam się wkopał. Otworzyłam oczy.
-Pogadałabym, ale chce mi się spać. -ziewnęłam, patrząc na ich reakcje.
-Niech ci będzie. Masz nie spać za długo, bo inaczej będzie z tobą źle -powiedział Mateo z łobuzerskim uśmiechem.
-A ja mu w tym pomogę.. -dodał swoje 3 gorsze pan burak.
-O widzę, że best friend się utworzył z was -zaśmiałam się cicho.
-Co z nim?! Zapomnij! -Oburzył się Malik
-Robimy to tylko, żebyś się nie czuła niekomfortowo -poparł go Abraham -Z tym burakiem, nigdy w życiu.
-Okej, niech wam będzie. Uznajmy, że wam wierzę. Dobranoc - wyłożyłam się wygodnie na moim fotelu i zamknęłam ponowie oczy.. Czas na drzemkę, Nats..
-Kolorowych -Szepnął Zayn
-Erotycznych -wyszeptał Abraham
Zasnęłam..

-Ty ją obudź - usłyszałam czyjś głos. Byłam jeszcze zaspana, więc nie rozpoznałam do kogo on należał.
-Nie, ty ją obudź.-odparł drugi.
-A może sama się obudzę co? -spytałam oraz otworzyłam oczy i zauważyłam, że leżę na ramieniu Abrahama. Szybko się podniosłam z niego. -Sorki...
-Nawet wygodnie było -zaśmiał się
-Dobra, dobra. Zaraz lądujemy, więc lepiej zapnij pasy Nat -oznajmił oraz sam wykonał to co powiedział. Grzecznie wykonałam polecenie.
-Aż tak długo spałam? -zadałam pytanie w jego stronę
-No całkiem, całkiem. Spała byś pewnie dłużej, ale niestety jesteśmy już w Madrycie. -odpowiedział uśmiechając się do mnie szarmancko.
-No to nieźle. Nie mogę się doczekać, kiedy wyjdziemy z tego samolotu.
-Ja też -odparł Abraham opierając się o moje ramie -O czym gadamy?
-O twoim niskim IQ, grzyweczko
-Wiesz co, znowu zaczynasz? -dodałam lekko poirytowana, a oni się zaśmiali
-Od starych nawyków nie oduczysz. -przewróciłam oczami.
-Proszę zapiąć pasy i nie wstawać z miejsc, zaraz będziemy lądować. Dziękuje! -o nasze uszy obił się głos pilota.
-Victoria! -nagle krzyknął jakiś damski głos za nami, a ja się odwróciłam. -Upss... sorki.- zaśmiałyśmy się
-Cześć -przywitałam się -Jestem Naty
-Nikola -podała mi rękę -Jesteś tu nowa co nie?
-Tak haha.
-O hej Niki Tiki -odparł Zayn
-Przestań tak do mnie mówić, bo kiedyś ci powyrywam te blond włoski.
-Uuu groźnaa -tym razem był to Abraham
-Jezu, ty też tu?! Jak ty z nimi wytrzymałaś?! -spojrzała na mnie współczująco
-Dałam radę. Nie słyszałam jak na nich krzyczałam?
-Nie -zaśmiała się -słuchałam muzyki przez cały lot.
-Szczęściara, mi oni nie za bardzo pozwalali.
-Nie prawda! -zaprzeczył Mateo i przejechał palcami po włosach
-Oj tam oj tam -Nikola machnęłam ręką -lepiej usiądźcie bo zaraz będzie trząść
-Racja -poparł ją Zayn i szybko usiadł
-Cykor -zaśmiał się grzywka i także usiadł spokojnie
-Zamknij się!
-No nie po raz 3 znowu się to zaczyna.. -mruknęłam i z Nikolą wybuchłyśmy śmiechem -Do zobaczenia na lotnisku
-Do zobaczenia - posłała mi uśmiech, a ja usiadłam po między kłócącymi się znowu chłopakami.

*Później*
Jestem już na lotnisku.. Aktualnie szukam cioci wzrokiem. Było się trzeba było pilnować idiotko.. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam dłoń na swoim ramieniu.
-A to ty - wypuściłam powietrze, kiedy okazało się, że to Nikola
-Sorki, nie chciałam Cię wystraszyć. Kogo szukasz?
-Cioci.. była ze mną w samolocie, a tu bum.. nie ma jej.
-To kiepsko.. -powiedziała -ej daj mi swój numer, nie będziesz się czuć osamotniona w tym Madrycie.
-No spoko, więc 7869866789 -podyktowałam jej mój nowy numer, który załatwiła mi już ciocia
-Puszczę ci strzałkę -odparła i zrobiła tak jak powiedziała. Po chwili na moim telefonie pokazał się jej numer. -Muszę lecieć, mama na mnie czeka. Daj znać jak będziesz w domu ok?
-Jasne, trzymaj się -pożegnałam się z nią
-Do zobaczeni, niedługo Nats -pomachała mi i odbiegła do wyjścia z walizką.
_Tu jesteś! Wszędzie cię szukałam! -usłyszałam głos mojej cioci i automatycznie odwróciłam się w stronę dźwięku.
-Też cię szukałam -wyszeptałam i przytuliłam się do niej.
-Chodź, jedziemy do domu. -Przytaknęłam głową i złapałam swoją swoją walizkę -Będziesz chodzić z Niallem do szkoły dobrze?
-Nie ma problemu.
-Mam nadzieję, że będzie Ci dobrze u mnie.
-Na pewno będzie, jesteś dla mnie jak druga mama, a wujek Ben jak drugi tata. -odparłam wchodząc do TAXI.
-Cieszę się skarbie -uśmiechnęła się do mnie i zamknęła drzwi, a sama usiadła z przodu. Natomiast kierowca chował nasze walizki.
-No to zaczynamy.. -szepnęłam opierając się okna -Nowy początek.

&&&
Hej :)
Oto rozdział número jeden.
Mam nadzieję, że się podoba :)
To co.. Do następnego <3
3 komentarze i następny rozdział :)