7 kwietnia 2016

[ZAWIESZAM]


Cześć (:
Chciałabym wam coś..powiedzieć :O
Jak widzicie w tytule..Zawieszam ;/

A powód taki, że..nie mam weny, czasu i jakoś na wszystko brakuje mi chęci :C
Obiecuje, że wrócę, ale nie wiem kiedy :( <3
Będę Tęsknić <3 ;')


~Naty <3

25 stycznia 2016

Rozdział szósty "Bo jesteś inna..."



Dedykacja dl Dolor <3, która tak cierpliwie czekała na ten rozdział! <3


Abraham
Otworzyłem leniwie oczy i rozejrzałem się po pokoju. Ale tu syf..Heh jak tak parzę to więcej jest ubrać..moich. No cóż..bywało gorzej. Spojrzałem na łóżko Nialla. Spał jeszcze sobie w najlepsze. Miałem do niego pretensje, za to co powiedział Naty. Ale przecież mi tego nie powiem..bo się wyda i on będzie bardzo zły. Znowu. 
Przekręciłem się na bok i nie zauważyłem, że tam nie ma już łóżka. Zaliczyłem spotkanie z twardą podłogą. Syknąłem z bólu i podniosłem głowę, by zobaczyć czy przypadkiem nie obudziłem Nialla. Na szczęście nie. Dostałbym taki ochrzan od niego, że lepiej nie mówić.
Wstałem z twardej podłogi oraz wyszedłem z naszego pokoju. Co z tego że dopiero wstałem, mój brzuch wołał już o śniadanie, więc szybko zszedłem po schodach na dół. Pod nosem nuciłem sobie piosenkę "Raye - Bad Faith", która leciała w radiu wczoraj w aucie. Wpada w ucho. Jest to spokojna piosenka, taka idealna do tańczenia Jazzu. 
-Dzień Dobry. -przywitała się Naty z lekkim uśmiechem. 
-Hej, słońce. -Powiedziałem przez co się zarumieniła i spuściła głowę na swoje kanapki. Heh warto wiedzieć jak na nią działam. -Jak się spało? -spytałem, otwierając lodówkę. Jakby to Niall powiedział? Świeci pustkami. 
-Umm dobrze, a tobie? 
-Trochę twardo ale w miarę. -odpowiedziałem, wyjmując ser, a następnie zamykając miłość Horana. Wziąłem dwa bochenki chleba i wysmarowałem je masłem oraz położyłem żółty plaster. Dodałem jeszcze ogórka i moim zdaniem kanapka la Mateo gotowa. Sięgnąłem po talerz na którym ułożyłam moje smaczne dzieła. Usiadłem obok Nats. 
-Smacznego tak w ogóle. -posłałem jej łobuzerki uśmiech. 
-Wzajemnie. -wyszeptała nie podnosząc na mnie wzroku. 
-Wiesz, że cię nie ugryzę prawda? -zadałem pytanie, bo krótkiej przerwie. Zauważyłem, że się ode mnie odsuwa. 
-Może -mruknęła i wstała od stołu. Włożyła talerz do zmywarki. 
-Nata -Zawołałem za nią i szybko poderwałem się od góry. Nie rozumiem jej zachowania i chciałbym to wyjaśnić. Co jak co..ale ja tylko mogę zgrywać Bad Boy'a, w tej ciekawej znajomości. Złapałem za jej drobną dłoń i lekko pociągnąłem w moją stronę. Wylądowała tuż przed moim tortem. -Natala co jest? 
-Nic, zostaw mnie. Nie mam humoru. 
-Kłamać to nie umiesz. -przewróciła oczami oraz lekko się uśmiechnęła. -Powiedz mi, proszę. 
-Wyjdzie, że się nad sobą użalam.
-Jak wyjdzie to wyjdzie, nie przejmuj się. -odparłem, dając jej otuchy.
-Po prostu nie czuję się tu dobrze, jakbym była tu obca. Znaczy jestem nowa, ale..ehh nie ważne. -chciała wyrwać swoją rękę. Natomiast, ja trzymałem ją mocno i nie chciałem aby nigdzie poszła. Patrzyłem się w jej niebieskie oczy, który był jak niebo. Ona przyglądała się moim.
Po chwili namysłu oraz bijąc się ze swoimi myślami, postanowiłem ją przytulić. Szczelnie do mojej klatki piersiowej. Wtuliła się we mnie, niczym w pluszowego misia. 
-Nie powiesz mi? -spytałem z ostatnią szansą. 
-Na razie nie. -Uśmiechnąłem się szeroko. Poczekam. Przecież nie będę jakimś tyranem i nie będę z niej na siłę tego wyciągać. 
-Niech ci będzie, Nats. 
Nie odpowiedziała mi tylko lekko się odsunęła. 
-Nie przeszkadzamy? -o nasze uszy obił się głos Dolor, więc Celeban się szybko ode mnie odezwała.
DZIĘKI SIOSTRA ZA WYCZUCIE CZASU. 
-Nie -szepnęła i szybkim krokiem ominęła dziewczyny. Poszła na górę, zostawiając mnie samym z nimi. Spojrzałem na nie i posłałem im niewinny uśmiech oraz usiadłem na swoim miejscu, by dokończyć kanapki. Po chwili obje usiadły na krzesłach obok. 
-Widzę, że nasz Abraham się zakochał. -zaczęła Nikola. Przewróciłem oczami. 
-Nie dopuszczam tej myśli do siebie. 
-Czemu? -westchnęła moja siostra. 
-Nie chce jej zranić, swoim zachowaniem. Wiecie co się dzieje w szkole. Ja, to nie ja. Jestem chamski, podły i tym podobne. Po prostu nie chce jej czegoś powiedzieć, aby się na mnie obraziła czy coś. 
-Zawsze możesz się hamować. Nic by ci się nie stało. -przeniosłem wzrok na Mantez. 
-Nikola to nie takie proste. -powiedziałem i ugryzłem moje pożywienie. 
-Właśnie, że proste. Trzeba tylko chcieć. 
-Jest jeszcze Horan, zapomniałyście? 
-Ah ten farbowaniec. -westchnęła -Dobra,a teraz szczerze Mateo. Czy Nata ci się podoba? 
-No tak. -odparłem pewnie i posłałem im szeroki uśmiech. -I to bardzo. Jest taka inna. Cichą, delikatna oraz jej uśmiech. -Rozmarzyłem się. 
-Dobra, dobra wróć tu do nas. -Dolor pstryknęła Mi palcami przez twarzą. Lekko się wzdrygnąłem. -Masz jakieś plany na dziś? 
-Wieczorem idę na spacer z Nat, a tak to pewnie będę z Niallem. 
-Co ze mną? -Nagle w pomieszczeniu znalazł się blondyn. 
-Będziemy dziś grać w kosza. -powiedziałem i posłałem u lekki uśmiech. 
-Znowu? Myślałem, że pójdziemy popływać. 
-W sumie to też dobry pomysł. -odparłem, a mój uśmiech się powiększył na wspomnienie z wodą oraz Naty. 
-Dolor idziesz z nami? -spytał Horan otwierając lodówkę. 
-Będzie dobrze, jeśli wszyscy pójdziemy. Może nawet nasze kontakty z innymi się poprawią. -odezwała się moją siostra, posuwając mi znaczące spojrzenie. Przytaknąłem głową. 
-Wszyscy? -Odwrócił się w naszą stronę. 
-No wiesz. Ty, ja, Abraham oraz Nikola i Naty. -dodała, a Mantez lekko szturchnęła ją w ramię.
-Dobry pomysł -wzruszył ramionami i zajął się swoim śniadaniem. W trójkę spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Czy on właśnie..zgodził się..na wypad razem? Czy..to jest mój przyjaciel?! 

Godzinę później
-Może tu? -spytałem zatrzymując się na plaży w cieniu. Co się dziwić jest około 28 stopni.
-Idealnie. -powiedziała Nikol oraz położyła swój koc, a po niej Dolor i Naty. Uśmiechnąłem się widząc tutaj. Ciężko było przekonać aby przyszła z nami. Daliśmy jej warunek, albo idzie sama, albo biorę ją na ręce. Wybrała pierwszą opcje.
Byłem już ubrany w moje kąpielówki, tak sam jak Niall, tylko, rzecz jasna, że on miał swoje.
-Kto ostatni w wodzie, ten osioł! -krzyknął blondyn i rzucił swoje rzeczy na bok. Zrobiłem to samo co on i zacząłem z nim biec. O to debil, jeden.
-Sam jesteś osioł, ośle! -wrzasnąłem, gdy byłem tuż obok niego. Teraz tylko do pokonania i sprawdzenia, który z nas jest osłem została jedna prosta linia. Nie całe 10 metrów, 9 metrów, 8 metrów, 7, 6, 5, 4, 3, 2, i .. BYŁEM PIERWSZY! Jestem najlepszy! Jako numer jeden, wbiegłem do lodowatej wody i zanurzyłem się, aż po głowę. Idealny relaks w takie upały.
Po jakiś 6 sekundach byłem już na powierzchni i przejechałem palcami po cholernie mokrych włosach. Spojrzałem na Nialla, który patrzył na..Nikole? Do tego się uśmiechał lekko. Czyli, mam rozumieć, że to jest ta dziewczyna, które go nie chce?
-Niall -zacząłem niepewnie, na co się gwałtownie odwrócił w moją stronę -Ta dziewczyna, o której mówiłeś..to Nikola?
Patrzał na mnie z obojętnym wyrazem twarzy, lecz jego oczy mówiły wszystko.
-Nie -mruknął, a ja pokręciłem desperacko głową.
-Chociaż nie kłam.
-Nie kłamie. -szepnął i spuścił wzrok na przezroczystą wody.
-Horan, ale to widać.
-No i co z tego. -jęknął -Ona i tak żyje swoim światem, myślisz, że chciałaby kogoś takiego jak ja? Który przez całe lata w szkole jej dokuczał, bo chciał zwrócić jej uwagę na siebie? Każda rozmowa z nią jest w mojej głowę do teraz. -przeniósł swoje oczy na mnie, a j słuchałem go bardzo uważnie. Analizowałem każde słowo, które do mnie mówi. Jak mogłem tego nie zauważyć? Jestem fatalnym przyjacielem.
-Może jej to powiedz.
-Wyśmieje mnie -posłał mi złe spojrzenie -A poza tym jestem z Camillą jak byś nie wiedział.
-Wiem, wiem. -mruknąłem i pochlapałem go wodą. Oddał mi tym samym.
Po chwili zaczęliśmy się już nawzajem topić i śmiać z różnych rzeczy. Od czasu to czasu, gdy Niall nie patrzył, zerkałem na Nat. Dwa razy nasze oczy się skrzyżowały i wtedy posłałem jej szeroki uśmiech, który tylko raz odwzajemniła. Czasem, tak myślę i..chyba przez nią zwariuję.

Parę godzin później.
-Która godzina? -spytałem podnosząc się na łokciach na ręczniku.
-Jest 16.15 -odpowiedziała Nat, patrząc w telefon. W sumie to tylko ona tu jest, reszta jest w wodzie. Chciałem jej dotrzymać towarzystwa.
-Nie jest ci zimno? -zadałem kolejne pytanie patrząc na nią. Pokręciła przecząco głową oraz odłożyła telefon.
-Nie musisz się mną przejmować.
-Ale chce. -przysunąłem się jej, bliżej. Cud, że pozwoliła mi położyć ręcznik obok siebie. Jest duży plus.
-Abraham, Niall tu jest -szepnęłam i posłała mi zawstydzone spojrzenie.
-No i? Niech się patrz. -wzruszyłem ramionami. -Pamiętasz, że idziemy dziś na spacer?
-Nie odpuścisz?
-Nie ma mowy. -zaśmiałem się.
-Czemu ja? -spytała nagle, a mój śmiech ucichł. Spojrzałem w głąb jej niebiesko-szarych oczu. -Czemu mnie całujesz, kiedy masz odpowiednią chwilę? Czemu, w ogóle zwróciłeś na mnie uwagę? -dodała
-Bo jesteś taka inna, niż wszystkie, które znam. -odpowiedziałem szczerze i posłałem jej lekki uśmiech. 
-Czyli? 
Westchnąłem oraz usiadłem na kocu. Mam się jej teraz wyżalić? Mam jej powiedzieć jaki kiedyś byłem? Czy to odpowiedni moment na to? Moim zdaniem..nie. Chociaż w sumie. 
-Odpowiem ci jak się teraz przejdziemy. 
-Teraz? 
-Mhm, właśnie teraz. Chodź. -wstałem i wyciąłem w jej stronę rękę. Niepewnie ją ujęła. Pociągnąłem Natale do góry. Znalazł się blisko mnie. Uśmiechnąłem się łobuzersko. 
-Chwila tylko założę spodnie i koszulkę.
Przytaknąłem głową i sam szybko ubrałem podkoszulek. Odwróciłem się i ujrzałem już gotową Nats. Szybka jest jak na kobietę. Oczywiście bez urazy. 
-Idziemy się przejść! -krzyknąłem w stronę bawiących się znajomych. Niall spojrzał na nas i pomachał ręką, a następnie się zanurzył w wodzie. -Jak widać dużo się nami przejmuje. -zaśmiałem się, a zaraz ona po mnie. 
-Jakoś przeżyje.
-Ale że mną nie. -powiedziałem rozbawiony -Tylko błagam nie krzycz okej? -spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem. 
-Okej? -uniosła brew. Natomiast ja w jednej chwili przerzuciłem Nat przez barki. Tak jak obiecała nie krzyczała. Zamiast tego zaśmiała się cicho pod nosem. Wywołało to szerszy uśmiech na mojej twarzy. 
-Porywam się. -odparłem i ruszyłem w stronę lasu. Zapowiada się ciekawy oraz spokojny spacerek. 


-Abraham, idziesz już jakieś 5 minut. Możesz mnie puścić. 
-Mogę, ale nie muszę. -odparłem i poczułem jak zaczyna znowu bić mnie w plecy. Oh umieram z bólu. -Przestań. 
-To mnie postaw. -jęknęła, na co ja przewróciłem oczami. Postawiłem ją na ziemi. 
-Dziękuję. -pocałowała mnie w policzek. Zrobiłem grymas na twarzy. 
-Nie trafiłaś tu -wskazałem palcem wskazującym na moje usta. 
-Nie chciałam tam trafić -wzruszyła ramionami oraz odwróciła się na pięcie. 
-Kiedyś będziesz pragnęła abym nie przestawał cię całować. -szepnęłam sam do siebie. Ledwo słyszalnie. -Czekaj! -dodałem w jej stronę i podbiegłem do niej. 
-Gdzie idziemy? -spytała chowając ręce do kieszeń. Cholera.
-Przed siebie. -zaśmiała się. 
Tak jak powiedziałem tak też zrobiliśmy. Szliśmy przed siebie. Dobrze pamiętam tą drogę. Jak skręcimy w prawo za grubym drzewem to znajdziemy się na łące. Gdzie poznałem.. Ją.. W sumie..dawno i nie prawda. Nie chce do tego wracać, gdyż tamta mnie zmieniła na gorsze, a potem poznałem tu Nialla i stałem się tym kim jestem teraz. Ale czy sobą? Raczej nie. 
-Ale tu pięknie. -wybudził mnie słodki głos Naty. Spojrzałem na nią. Uśmiechała się lekko. Tak jak mówiłem..byliśmy na łące. 
-Też tak myślę, to taki zakątek Mateo. Mało osób tu chodzi więc od dziś może to być nasze miejsce. 
-Nasze? -spytała 
-Tylko -uśmiechnąłem się oraz powoli chciałem ją złapać za rękę. Na początku lekko musnąłem jej dłoń palcem. 
-Jeśli chcesz złapać mnie za rękę, to się nie krępuj. -powiedziała śmiejąc się. Moja twarz na sto procent zrobiła się jak burak. Jaki wstyd, zostałem przyłapany.
-Chciałem.. tylko sprawdzić jak.. zareagujesz. -jąkałem się i spuściłem głowę w dół. 
-Znowu? Wczoraj też tak robiłeś. 
-Wiedziałaś? -Moja twarz coraz bardziej robiła się purpurowa. Zamiast na niegrzecznego chłopca wychodzę na jakiegoś wstydziocha. Gorzej chyba być nie może. 
-Jasne -odparła i jej twarz też lekko poczerwieniała. Nabrałem powietrza w płuca, a następnie złapałem ją za rękę oraz przyciągłem do siebie. Stała blisko mnie. Chciałem znów poczuć jej usta na swoich więc przybliżyłem się od niej. Byłem coraz bliżej. Aż w końcu.. -GONISZ! -krzyknęła rozbawiona i zaczęła ode mnie uciekać. Patrzyłam na nią zdziwiony. Czy ona właśnie..mnie przechytrzyła?! Nie zła, mała jest. Oczywiście nie zostałem jej dłużny i zacząłem ją gonić. 
-Natalia! Złapię cię! -krzyknąłem za nią oraz zaczęliśmy się śmiać w niebo głosy. 
-Jakoś w to nie wierzę! 
-Założymy się jeszcze! -zaśmiałem się.
 W końcu po 3 długich męczących minutach złapałem Nats. Wylądowaliśmy na łące. No..ona na mnie.
-Wygodnie ci? -Spytałem poprawiając jej włosy za ucho. Uśmiechając się przy tym.
-Trochę twardo, ale może być.
-Ah to wina tego sześciopaku. -Powiedziałem i zabawnie poruszyłem brwiami. Wybuchła głośnym śmiechem. Co jak co, ale podoba mi się taka Naty i to bardzo. Chociaż..czy ona właśnie mnie uraziła?
-Jakoś go nie widziałam. -wydusiła przez śmiech. Prychnąłem i przerzuciłem ją na ziemie, a sam byłem nad nią.
-Nie wątp we mnie nigdy, jasne?
-Oczywiście. -starała się opanować śmiech.
 Patrzyłem w jej oczy i zacząłem się ponownie do niej zbliżać. Teraz raczej mi nie ucieknie, no mam taką nadzieję. Bo przecież nikt nam tu nie przeszkodzi. Mamy spokój. Tylko ja i ona.
-Abraham? To ty? -o moje uszy obił się ten głos, który za wszelką cenę nie chciałem teraz zobaczyć. Poderwałem się do góry, ciągnąc za sobą Natalie. Speszyła się lecz nie puściła mojej ręki.
-Belinda -powiedziałem tylko przez zaciśnięte wargi.
-Widzę, że nic się nie zmieniłeś. -Uśmiechnęła się sztucznie w naszą stronę.
-A ty jakoś stałaś się plastikiem. -prychnąłem, a blondynka stała się chyba lekko czerwona. Szczerze to nie wiem, przez tą tonę makijażu to nic nie widać.
-Nie straciłeś swojego poczucia humoru, Mateo. -poprawiła ręką włosy - A to kto to? Twoja nowa dziewczyna? -spojrzała na Naty z pogardą. I co ja jej powiem? Przecież Natalia nie jest moją dziewczyną. W sumie to jeszcze nie. -O tak jakoś odebrało ci mowę?
-Odczep się od mojego chłopaka. -warknęła brunetka. Nie powiem..lekko się zdziwiłem, a na sercu czułem ciepło.
-A czy z tobą rozmawiam, skarbie?
-Odczep się od nas.-objąłem niebieskooką i zaczęliśmy iść w stronę lasu.
-Jeszcze z wami nie skończyłam! -krzyknęła za nami. Jakoś się tym nie przejęliśmy, no przynajmniej ja.
-Kto to był? -odezwała się Naty, gdy byliśmy już daleko od plastikowej lalki barbie.
-Nie chce o tym teraz gadać okej? -mruknąłem i stanąłem na przeciwko niej.
-Jasne rozumiem, ale pamiętaj zawsze masz mnie. -posłała mi szczery uśmiech. Przytuliłem ją do siebie mocno.
-A ty mnie, mała -pocałowałem ją w głowę. Cieszę się, że ona jest w moim życiu.

#########
Hello ! <3
Witam wasz wszystkich w moich progach ! :D xD (?)
Oddaje wam rozdział numer 6! :D
Wiem, dodaje mało :c ale mam masakryczne mało czasu ;c
Od 15 lutego mam ferie, więc postaram się coś dodać <3!

Zostaw po sobie ślad, komentarzem ! <3
Miło by było!
KOCHAM <3 !
Do następnego!

2 stycznia 2016

One shot "A gdzie tata..?"



Ona to 22letnia dziewczyna z małą córeczką. Pracuje jako nauczycielka tańca. Jej życie nie jest łatwe. Ma czworo przyjaciół, którzy jako jedyni razem z nią wiedzą co się stało z tatą Hope.

On sławny 23letni piosenkarz, który czuje, że brakuje mu czegoś w życiu lecz do końca nie wie czego. Pamięta swoją pierwszą miłość doskonale. Czy ją jeszcze kocha?  Sam siebie o to pyta.

Czy wszystko wróci tak jak było? 
Czy jednak będą żyć swoim życiem? 
A co z Hope?  Zostanie bez taty?


'Naty'
-Hope!  -krzyknęłam za swoją 5letnią córkę. Było dość późno i chciałam już wracaj do domu. Nie musiałam się powtarzać,bo mała od razu obok mnie była. Patrzyła na mnie swoimi dużymi czekoladowymi oczami. Miała je po nim.. Może minęło te 6 lat od rozstania, ale..ja cięgle nie mogę o nim zapomnieć. Czy go kocham? W sumie rozum mówi nie..a serce wie swoje. Mam mieszane uczucia co do niego. Było mi ciężko z tym, że zostawił mnie. Chociaż nie wiedział o ciąży. Nie powiedziałam mu, nie chciałam niszczyć marzeń, kariery, sławy. To była dla niego szansa. Teraz? Teraz jest znany praktycznie w całej Europie. Jestem z niego dumna chociaż tego nie pokazuje. Mam moją Hope, jest do niego bardzo podobna. Czysta kopia jego. Ten..uśmiech, oczy, wszystko. Cały Abraham Mateo w żeńskiej wersji. A ja głupia wtedy myślałam o aborcji. Byłam idiotką. Dobrze, że Nikola, Dolor czy Niall i Jorge mi pomagali. Była też moja mama. Również dużo im zawdzięczam. Gdyby nie oni..nie było mojej małej księżniczki tutaj.
-Tak, mamusiu? -spytała delikatnym głosem wyrywając mnie z rozmyśleń. Uśmiechała się tak samo jak..on..
-Wracamy do domu. Późno już. -złapałam ją za rękę i bezproblemowo ruszyłyśmy w stronę naszego mieszkania. Zadzwonił mój telefon.
-Mamusiu odbierz. -zatrzymała mnie. Westchnęłam i sięgnęłam po telefon.
-Okej, możesz się jeszcze pobawić, ale nigdzie mi nie uciekaj zaraz wracam to z pracy jasne? -spojrzałam na nią, a ona pokiwała głową energicznie i odbiegła na plac zabaw. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przyłożyłam telefon do ucha. -Halo?

'Abraham'
Chodziłem po parku. Wróciłem. Wróciłem do San Fernando. Do mojego mojego rodzinnego miasta. To tu poznałem Naty w tym parku. Tu zapytałem ją również o chodzenie lub odbył się nasz pierwszy pocałunek. Miałem małą nadzieję, że ją tu spotkam. Pogadać. Po wspominać. Na samą myśl o niej się uśmiechnąłem. Podniosłem głowę do góry i nabrałem powietrza w płuca. Nagle ktoś na mnie wpadł. Miałem już zacząć wyzywać łamagę, ale..to była dziewczynka. Mała osóbka.
-Przepraszam -wyszeptała z łzami w oczach. Były podobne do moich. Nawet bardzo. Uklęknąłem przy niej.
-Zgubiłaś się? -spytałem jak idiota. Oczywiście, że się zgubiła.. Otarłem jej łzy. Kiwnęła głową. -Jak wygląda osoba z którą przyszłaś?
-Moja mama..-pociągła nosem-...ma duże niebieski ocy, różowe usta iii brązowe włosy. -powiedziała. Niestety za dużo się nie dowiedziałem, ale ten opis pasował do Naty.. Też miała śliczne niebieski oczy lub brązowe włosy, które były spięte w kucyka.
-A jak masz na imię?
-Hope a ty?
-Jestem Abraham. -odparłem
-Czemu nosisz kaptul i okulary? -Zaśmiałem się, jak widać teraz role się odwróciły.
-Jestem piosenkarzem i nie mogę się pokazywać bez. -uśmiechnąłem się do niej, co odwzajemniła. Miała słodki uśmiech.
-Zaśpiewasz mi coś?
-Przepraszam, ale nie mogę. -posmutniałem i wziąłem ją na ręce. -Teraz idziemy szukać twojej mamy.
-A zdejmiesz kaptur?
Pokręciłem głową z rozbawienia. Zrobiłem tak jak mała Hope prosiła. Zdjąłem czarny kaptur z głowy i ruszyliśmy w stronę placu zabaw. Oczywiście mała mnie kierowała. Dawno tu nie byłem i trochę się pozmieniało. Trochę? Bardzo. A pomyśleć, że nie było mnie tylko 6 lat. W sumie to dla mojej rodziny to było .
-Ile masz lat? -spytałem jej, a ona oderwała wzrok od drzew i wlepiła wzrok we mnie. Zamiast odpowiedzieć mi pokazała na palcach pięć palców. -Nie jestem ci zimno? -zadałem kolejne pytanie. Była ubrana w czarne getry i różową bluzę z misiami. Buty miała białe.
-Nie. -powiedziała oraz wtuliła się w moją szyję. Zrobiło mi się cieplej jakoś tak na sercu. Tak przyjemnie. Miło. -Na pewno znajdziemy moją mamę?
-Postaram się. -odparłem tylko i poprawiłem Hope aby nie spadła.

'Trochę później'
-Nie ma jej. -szepnęła z łzami ze oczach w oczach. Ponownie przytuliła się do mojej szyji. Tym razem tylko poczułem łzy jak leciały mi po ciele. Było mi jej żal.
-Nie mar.. -przerwał mi damski głos.
-Hope! -krzyknęła i mała szybko się poderwała.
-Mama! -kobieta o brązowy włosach i twarzy mi bardzo znajomej szybko znalazła się obok nas.
-Zostaw moją córkę! -zaczęła się na mnie wydzierać i chciała wyrwać mi małą z rąk
-Proszę, proszę nieodpowiedzialna mamusia. -odparłem i dokładnie przyjrzałem się jej twarzy. Oczy niebieskie. Takie same jak Nat..
-Ugh! -westchnęła -Albo oddasz mi córkę, albo dzwonie na policję!
-Mamusiu czemu krzyczysz na Abrahama? -spytała Hope, a ja zauważyłem, że jej twarz zmienia mimike. Była zła, natomiast teraz..była przerażona?
-Kochanie nie mówi się do obcych ludzi po imieniu. -upomniała ją.
-Ale Abraham mi pozwolił! Prawda? -szturchnęła mnie przez co z nosa spadły mi okulary. Teraz twarz dziewczyny, która stała przede mną pokazywała jeszcze większe przerażenie.
-Tak,jasne. -wyszczerzyłem się i postawiłem ją na ziemi, a ona od razu podbiegła do swojej mamy. Spojrzałem ponownie na jej twarz.
-Przepraszam -odezwała się i spuściła wzrok. Nat robiła identycznie. -Myślałam, że chcesz porwać Hope.
-Nie, nie mój tym. -odparłem, a po chwili uświadomiłem sobie co powiedziałem. -Ee znaczy nie.. oto mi.. chodziło. Mam inne zajęcia. -plątałem się w swoich słowach. Westchnąłem -Jestem Abraham -dodałem wyciągając rękę w jej stronę. Nie pewnie ją ujęła. Znowu ten miły prąd jaki kiedyś miałem z moją byłą dziewczyną.
-Jeeeetemmm.. -za jąkała, a po chwili dodała szeptem, co zbudziło mnie do żywych. -..Naty
Zamrugałem dwa razy. Czyli jednak to ona?  Moja Naty? Znaczy już nie moja..przecież ma dziecko..i pewnie męża.
-Naty?  -spytałem z bananem na twarzy. -Naty Celeban?
Patrzyła się na mnie z lekkim zmieszaniem. Podszedłem bliżej niej. Nie odsunęła się

'Naty'
Co on tu robi?! Musiał przyjechać, kiedy już ułożyłam sobie życie? Bez niego. Chociaż jakąś część mnie skakała z radości. Nie mogłam uwierzyć, że to był mój dawny Abruś. Właśnie był..
-Ttaak -wydukałam i starałam się unikać jego wzroku. Wzięłam Hope na ręce. 
-Łooł zmieniłaś się. Wyglądasz ślicznie. -zarumieniłam się mojego słowa. Lekko, ale zarumieniłam. 
-Ty też się zmieniłeś i gratulacje nagrody piosenkarza roku. -powiedziałam i moje oczy przeniosły się na niego. Patrzył na mnie tym samym wzrokiem co sześć lat temu. 
-Dziękuje. To ten..widzę, że założyłaś rodzinę.-odpowiedział ze..smutkiem w głosie? -Kto jest ojcem tej słodkiej kruszynki? -pacnął Hope w nos, na co się zaśmiała. Ja zresztą też. Tylko co mu teraz powiedzieć? "Abraham, to twoje dziecko". Wyśmieje mnie i uzna za psychopatkę. Miałam już otworzyć usta, ale Hope mnie wyprzedziła. 
-Mama powiedziała że tata nas zostawił przed moimi narodzinami. -powiedziala, a Abraham spojrzał na mnie wspolczujaco. Zauważyłam też iskierki w jego brązowo-czarnych oczach. 
-My musimy już iść. -odparłam znowu unikając jego wzrok. -Milo było cię znów zobaczyc. 
-Tak, jasne. Ciebie też było miło znowu zobaczyć. Może.. -zatrzymał się i podniósł mój podbrodek, abym patrzyła mu znowu w oczy. -może, spotkamy się jeszcze? 
-Zobaczę -uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. 
-Numer masz ten sam, prawda? -spytal, a ja lekko kiwłam głową. -Okej, to..do zobaczenia Nat, do zobaczenia Hope -ponownie pacnął ją w nos, ale tym razem zmroziła go wzrokiem. 
-Przestań grzywko -mruknęła i oddała mu tym samym. Abraham się zaśmiał, ale po chwili udał obrażonego i zrobił kwaśną minę. 
-To bolało. -jęknął i przejechał palcami po grzywce. Hope pokazała mu język. 
-Teraz wies co czułam. -zaśmiałam się na ich wybryk. Zachowywali się jak ojciec z córko..to było urocze. Bardzo słodkie. 
-Juz nie będę przepraszam. -podnósł ręce do góry. 

'Później'
-Dobra, czemu jesteś taka nieobecna? -obudził mnie z rozmyśleń głos Nikoli. Razem z Dolor siedziały u mnie w kuchni. Zadzwoniłam po nie, od razu gdy wróciłam z parku. 
-Abraham wrócił. -powiedziałam i spojrzałam na. Utworzyły usta ze zdziwienia, na co się lekko uśmiechnęłam. 
-Jak to? Jesteś pewna, że to był on? 
-Gadałam z nim -szepnęłam spuszczając wzrok na kubek z gorącą czekoladą. 
-Powiedziałaś mu..o Hope? -spytała Dolor, a ja pokręciłam przecząco głową. -Dlaczego? 
-Wyśmieje mnie. 
Westchnęły i nagle w pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu, który dawał znak, że dostałam wiadomości. Wyjęłam komórkę i zobaczyłam nieznany numer. Kliknęłam ikonę.

Od 7352583659: Dzień Doberek :D Jak tam? /Abraham

Odrzuciłam telefon na blat, zwracając przy tym uwagę dziewczyn. 
-To Abraham -jęknęłam, a Nikola spojrzała na telefon. 
-Nie odpiszesz? 
-Nie wiem. -mruknęłam i wziąłem go z powrotem. Miałam dramat. Odpisać czy lepiej olać? 
-Odpisz, może to twoja jedyna nadzieja i szansa na stworzenie prawdziwej rodziny. Nie chcesz jej zmarnować przecież. Mówi ci odpisz. -namówiła mnie Dolor. Rzuciłam ciche "ok" i wziąłem napisz wiadomość.

Do 7352583659: Cześć. Okej a tam? :)

Wysłałam i od razu z niewiadomych przyczyn na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech.
-Sądzisz, że jak Abraham zareaguje jak mu powiesz o Hope? -tym razem to był głos Nikoli.
-Nie wiem..-westchnęłam i wstałam od wysepki. -Wyśmieje mnie? Zacznie krzyczeć? Nie wiem. Nie było go 6 lat i tak nagle wraca. Moim zdaniem najlepiej by było gdyby nie wracał lub w ogóle się o niej nie dowiedział.
-Nie możesz mu nie powiedzieć, że ma córkę i na pewno nie będzie krzyczał.Może..-Dolor przyłożyła palec do brody jak by intensywnie myślała. Zaśmiałyśmy się z tego -..niech Jorge i Niall pomogą mu to jakoś przetworzyć. Wiesz..Hope ma 5 lat, a jego nie było 6. Powinien już coś tam mu świtać, no bo co innego? Jeszcze jedno jest wyjście co może sobie ubzdurać, że go zdradziłaś, ale to nie byłoby realne bo Hope to czysta kopia. -skończyła swój monolog. Patrzyłam na nie. W sumie to nie głupi pomysł z tym Niallem i Jorge, tylko Niall to Niall. Martwię się, czy nie wypapla za dużo.
-Możemy spróbować z chłopakami -powiedziałam po chwili z uśmiechem na twarzy. -Niall! Jorge! -krzyknęłam, a on jak petarda zaraz znaleźli się w kuchni. -Mam do was pytanie i zadanie, co chcecie najpierw? -Uniosłam do góry brew.
-Pytanie. -krzyknął Niall, a Jorge tylko kiwnął głową na znak zgody. Dziewczyny patrzyły na nas z rozbawieniem. Otworzyłam już usta, ale pan Horan wolał odezwać się pierwszy. -Albo nie! Zadanie. -zmroziłam go wzrokiem, a Nikola wybuchła śmiechem tak samo jak reszta. Ponownie chciałam zacząć, lecz nie było mi to dane. -No dobra, niech będzie to pytanie. -Paczka wybuchła jeszcze głośnym śmiechem, a ja podeszłam do Nialla i pociągłam go lekko za koszulkę. Pisnął przerażony i zamknął oczy.
-Przymknij się w końcu okej? -warknęłam i szybko go puściłam, gdyż chuchnął mi w twarz. -Niall, Idioto!
-Ups? -zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. -Dobra mów, to zadanie.
-Więc..-zaczęłam i szybko zasłoniłam Niallowi ręka usta. -Niall i ty Jorge musicie pomóc Abrahamowi jakoś dojść do tego, że Hope to jego córka, ok? -spojrzałam na blondyna, a on kiwną głową twierdząco. Mój wzrok przeszedł na Jorge, a on powtórzył ruch przyjaciela. Zdjęłam rękę z twarzy Horana i sięgnęłam po telefon który się odzywał z powiadomieniem.

Od 7352583659: Dobrze :) Chcesz się spotkać? Kawa? Herbata? Ewentualnie ciasto :D 

Zaśmiałam się.
-Abraham? -spytała Nikola, a ja kiwnęłam głową. -Zachowujesz się jak nastolatka, panno Celeban. -powiedziała poważnie i również się zaśmiała. -Co chciał?
-Chce się spotkać. -powiedziałam, a dziewczyny przybiły sobie piątkę, natomiast chłopaki patrzyli na nas dziwnie. -No co?
-Jak on chce się z tobą spotkać, to czemu nie możesz mu normalnie powiedzieć. Jak CZŁOWIEK? -Zirytował się Niall i przejechał palcami po grzywce. -Tylko nas w to wciągasz, wariatki. -szepnął i poszedł do salonu. Po chwil wrócił, stanął i walnął się otwartą ręką w czoło. -To kiedy zaczynamy?
Uśmiechnęłam się do nich.
-Od jutra -odparła Dolor i zaczęła stukać palcami w blat. -Umówicie się, a przyjdą chłopacy.
-No i taki plan rozumiem! -pisnął radośnie blondyn i przybił piątkę z Jorge.

Do 7352583659: Jasne. ;) Jutro o 14 w tej kawiarni obok parku, może być?

Od 
7352583659: Idealnie. c;

-To jesteście umówieni o 14 w kawiarni obok parku. -powiedziałam, a reszta przytaknęłam głową. W ciąż nie byłam pewna czy dobrze robimy.Do tej pory bez Abrahama, było dobrze. Dawałam sobie radę i mamą oraz przyjaciółmi. Chociaż to nie byłoby fair, ukrywaniem przed nim własnej córki.

'Następny Dzień Abraham'
Przetarłem oraz otworzyłem senne oczy. Nie ma jak spać w swoim starym łóżku i starym domu. Tak się zastanowić to..czemu by tu nie zostać tu na stałe. Karierę, bym tu rozkręcał. Musiałbym to przemyśleć na spokojnie, nie teraz. Wziąłem telefon i spojrzałem na godzinę. Dopiero..10, co ja będę robił przez 4 godziny? Westchnąłem oraz wstałem z łóżka, a następnie się rozciągnąłem. Ruszyłem na dół w celu zjedzenia jakiegoś śniadania.
-Cześć! -przywitałem się z rodziną wchodząc do kuchni.
-Dzień Dobry, Abraham. Jak się spało?-Spytała moja mama, uśmiechając się ciepło.
-Dobrze -odwzajemniłem uśmiech oraz otworzyłem lodówkę. Patrzyłem się na zawartość, aż w końcu wybrałem, że zjem kanapkę z szerem i szynką. Wyjąłem więc potrzebne składniki.
-Masz jakieś plany? -zadała pytanie. Kiwnąłem twierdząco głową. -Mogę wiedzieć jakie?
-Umówiłem się z Nat -odparłem i poczułem się tak jak wtedy. Te 6 lat wstecz, gdy byliśmy szczęśliwą parą, kiedy omawialiśmy naszą przyszłość.. Gdyby nie kontrakt bylibyśmy ciągle razem, a Hope to byłaby moja córka.
-Naty Celeban?
-Zgadłaś -Uśmiechnąłem się, smarując kanapkę masłem.
-Dawno jej nie widziałam, tak samo jak Hope -powiedziała, a ja spojrzałem na nią dziwnie, a zarazem podejrzliwe. -To, że sobie pojechałeś nie oznacza, że nie mam prawda widywać się z wnuczką. -dodała, a ja wyplułem na talerz mój posiłek. Ona powiedziała, wnuczką?
-Wnuczką? Hope jest moją córką?
-Nie mówiła ci? -pokręciłem przecząco głową, na co westchnęła. -Musisz z nią pogadać.
-Mam taki zamiar -mruknąłem i zająłem się swoim posiłkiem. Byłem zły, ale również cieszyłem się jak głupi, że Hope jest moja. W sumie miała takie same oczy jak ja, uśmiech czy też kolor włosów.
-Nie bądź zły, może miała powód. -złapała mnie za ramię.
-Powód aby chować przede mną własną córkę? -spytałem kpiąco i oparłem ręce o blat. Westchnąłem oraz spojrzałem na swoją mamę. -Mówiła ci czemu?
-Może, ale to już musisz sam z nią obgadać, a ja mykam do pracy! -szybko poderwała się z krzesełka oraz pocałowała mnie w policzek. Nie zdążyłem nic innego powiedzieć niż "czekaj", a mama Susi była już za drzwiami. Zaśmiałem się. Dobrze, że przyjechałem, chociaż mama nie będzie sama. Ojca nie ma, Tony we Francji, a ja byłem w trasie. Mogę jej dotrzymać towarzystwa.
 Wstałem od stołu i włożyłem naczynie do zmywaki. Cały czas w głowie, miałem pytanie dlaczego Natalia mi nie powiedziała. Bała się? Jeśli Hope ma teraz 5 lat, to znaczy, że Nat miała 17 lat gdy ją urodziła, rok po moim wyjeździe. Złapałem się za głowę.
-Za dużo tego. -Szepnąłem sam do siebie i poszedłem do mojego pokoju po ubrania.
  Założyłem ten zestaw oraz wziąłem telefon i napisałem wiadomość do Naty.

Do Nats: Dasz radę o 13?
Wysłałem i spojrzałem na zegarek. Była dopiero 11:34, więc daleko jeszcze do 14. Patrzyłem się w telefon i czekałem niecierpliwie na wiadomość. Chciałem jak najszybciej się z nią spotkać. Nie to, że chce mieć to z głowy, ale chce mieć więcej czasu na spędzenie z nią chwili. Wzdrygnąłem się na dźwięk.
Od Nats: Ok, jasne.

Uśmiechnąłem się szeroko. Już nie mogę się doczekać, tego ważnego spotkania z matką mojej córki.

'Kawiarnia, 12:55'
Siedzę, przy jednym ze stolików i patrzę się w Menu. Po chwili usłyszałem dźwięk, otwierających się drzwi, więc podniosłem wzrok z nad karty z nadzieją, że to Naty. Niestety nie..Do środka, weszli jakiś brunet oraz farbowany blondyn..zaraz..zaraz..Jorge i Niall?! Spojrzeli w moją stronę i uśmiechnęli się do mnie i zaczęli iść w moim kierunku. Patrzyłem na nich dziwnie, gdy dosiedli się do mnie.
-Cześć? -zacząłem, podnosząc brew do góry.
-Czekasz na kogoś? -spytał Jorge uśmiechając się tajemniczo w moją stronę.
-Tak..na Naty. Miała zaraz być.
-To cię rozczaruje, stary -wystrzelił Niall, na co się wzdrygałem.- Nie przyjdzie
-Ale ja muszę z nią pogadać -wstałem od stołu i ruszyłem w stronę wyjścia. Obaj wylecieli za mną.
-O czym chcesz z nią pogadać?-spytał Jorge, łapiąc mnie za ramię.
-A co cię to -warknąłem i wybrałem jej numer, a następnie przyłożyłem do ucha. Pierwszy sygnał..drugi..trzeci...czwarty..piąty..i poczta głosowa. -Czemu nie przyszła?
-Musiała...zabrać Hope do lekarza. -widziałem, że Niall kłamał, ale nie chciałem w to wnikać. -O czym chcesz z nią pogadać? -spytał tym razem on, gdy zacząłem iść w stronę parku na ławkę.
-O Hope. -szepnąłem i spuściłem głowę.
-Czyli już wiesz?
Kiwnąłem twierdząco głową, a on się zaśmiali. Podniosłem na nich wzrok.
-Szybko poszło. -odezwał się i pacnął Nialla w ramię.
-Zaprowadźcie mnie do Nat! -syknąłem, a Jorge przewrócił oczami.
-Chodź, panie nerwowy. -mruknął i zaczął iść przodem. Spojrzałem na Nialla, który posłał mi uśmiech, odwzajemniłem go i zaczęliśmy iść.
-On serio jest taki poważny? -szepnąłem do blondyna, mojego byłego najlepszego przyjaciela. Zaśmiał się.
-Wiesz..niedługo tak samo jak ty zostanie tatą. -wytłumaczył.
-On i Dolor tak?
Kiwnął twierdząco głową.
-Ty i Nikola?
-Tak -rozmarzył się i pacnąłem go lekko w ramię, aby wrócił do żywych.-Jak się dowiedziałeś, że Hope to twoja córka?
-Moja mama. Powiedziałem, że spotykam się dziś z Naty, a gdy wspomniała o Hope, byłem zdziwiony, że o niej wie więc ona do mnie coś w stylu 'To, że sobie pojechałeś nie oznacza, że nie mam prawda widywać się z wnuczką' . I oto cała historia. -wzruszyłem ramionami.
-Jesteś na nią zły?
-Może tak trochę. Zastanawia mnie czemu mi nie powiedziała, że mam córkę.
-Miała powód, może. -odparł i zaczął unikać mojego wzroku. No cholera ty też..-Zaraz będziemy -wyprzedził mnie, na co kiwnąłem tylko głową.

'Naty'
Usłyszałam zamykające się drzwi, przecież nikogo nie zapraszałam. Odłożyłam dwa talerze na blacie i kierowałam się w stronę przedpokoju. Zaniemówiłam..
-Hej -zaczął z lekkim uśmiechem i zdjął buty. -Mogę wejść?
-Tak, jasne. -nabrałam powietrza i cały czas patrzyłam się na niego. Co on tu robi? Miał być z chłopakami i skąd wiedział, gdzie mieszkam..
-Muszę z tobą pogadać. -zaczął i pociągnął mnie za rękę do salonu. Cała się trzęsłam, jego twarz może miała ten lekki uśmiech, ale w oczach miał mieszane uczucia. Usiedliśmy na sofie. Przyciągnął mnie blisko siebie. -Czemu nie powiedziałaś mi o Hope? Czemu nie powiedziałaś, że to jest moja córka?
-Ja..-spuściłam wzrok, po policzku spłynęły mi łzy. Przecież mieli mu tak szybko tego nie mówić. -..bałam się, a po za tym masz karierę.
-Ale to nie oznacza, że nie chciałbym mieć z tobą normalniej rodziny. -podniósł mój podbródek i otarł policzek, kciukiem. Patrzyłam się w jego oczy. -Naty, dużo nad tym myślałem i nigdy nie przestałem Cię kochać, a Hope to dowód naszej miłość. Kocham Cię..-szepnął i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w niego mocno.
-Ja ciebie też. -wyszeptałam w jego klatkę piersiową. Przytulił mnie mocno do siebie. -Nie zostawiaj mnie, proszę.
-Nie mam takiego zamiaru.-głaskał mnie po włosach, to zawsze mnie uspokajało.
-Abraham! -usłyszałam głos naszej córki, więc oderwałam się od niego. -Co tu robisz i czemu przytulasz moją mamę? -patrzyła się na nas.
-Hope..-zaczęłam i pokazałam gestem ręki aby podeszła do mnie bliżej. -Nie mów do niego Abraham, tak nie wolno. -Uśmiechnęłam się.
-To jak mam mówić? -spytała podnosząc słodko brwi do góry.
-Tata -odpowiedział za mnie Abraham i wziął ją na swoje kolana.
-Jesteś moim tatą?
-Tak, tylko twoim. -uśmiechnął się, a Hope dźgnęła go w policzek. Zaśmiałam się.
-To czemu nas zostawiłeś? -powtórzyła swój gest.
-Przestań tak robić, bo odgryzę ci tego palca. -zażartował i pocałował ją w czoło. Przytuliła się do niego. Najlepszy widok, jaki mogłabym sobie wyobrazić. Łzy zaczęły znowu lecieć mi po policzkach. Tym razem ze szczęścia. Dużego szczęście.
-Kocham Was -Szepnął Abriś i przyciągnął mnie bliżej siebie, następnie złączył nasze usta razem, w długim namiętnym pocałunku. Tak bardzo za tym tęskniła. Tak strasznie tęskniłam za nim. Za tego miłością.
-Nie odejdziesz już? -spytała Hope patrząc raz na niego, raz na mnie.
-Już nigdy. Teraz zawsze będziemy razem. -Uśmiechnęliśmy się do siebie szeroko. To początek nowego rozdziału w naszym życiu. Wspólnym życiu.

#########
Witam ! :D
Oto One Shot, specjal for ju :D (?) xD
Mam nadzieje, że moje wypociny wam się podobały :D!
Kiedy rozdział? Uuu..nie wiem ;c
Nie szybko :o
A ogólnie to spóźnione życzenia w nowym roku wam składam. A więc..
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU 2016! :D <3
Bardzo oryginalnie wiem xd
Do rozdziału <33 :D

19 grudnia 2015

Rozdział piąty "Ma nadzieję.."




*Abraham*
Patrzyłem się prosto w jej oczy. Jeśli powiem jej prawdę to jest kilku procentowa pewność, że odwzajemnia  moje uczucia. Chociaż nie jestem pewien. W sumie znam ją jeden dzień? I już mi się podoba. Ma to sens? Praktycznie jej nie znam, a co jeśli okaże się, że jest jakimś tajnym szpiegiem? Idioto...Weź się ogarnij.
-Ja..ja..-zacząłem się jąkać. Nie wiem jak jej to powiedzieć. Otworzyć usta i wydać dźwięk. Wydaje się proste, ale jak przyjdzie to powiedzieć to trudniejszej rzeczy na świcie nie ma. -Wiesz.. -podrapałem się po karku.
-No właśnie nie. -zaśmiałem się, ale widząc jej minę spoważniałem od razu. -Dobra zapomnij o tej rozmowie. -szepnęła i chciała już wstać, lecz pociągnąłem ją z powrotem. Znowu patrzyłem w jej niebiesko-szare oczy, które były niczym magnez.
-Nie chce zapomnieć -jęknąłem. -Czuję coś do Ciebie, do cholery! -krzyknąłem dość za głośno. -Przepraszam. -tym razem powiedziałem to szeptem. Zauważyłem, że szybko zmieniam swoje emocje..co było trochę dziwne.
Nie spuszczałem Nat z oczy. Dokładnie przeglądałem się jej. Zauważyłem, że na jej buzi wkradł się lekki uśmiech. Odwzajemniłem go. Objąłem ją ramieniem i przysunąłem bliżej siebie. Nie próbowała się wyrwać. Nie protestowała.
-Czemu płakałaś? -spytałem i lekko głaskałem ją po ramieniu. Mam nadzieję, że się przede mną otworzy. Chce ją bardziej poznać.
-Tak jakoś smutne dni. -szepnęła.
-A jeszcze jedno..-spojrzała na mnie, a ja kontynuowałem -Czemu mieszkasz u Horanów? -jej oczy automatycznie się zaszkliły.
-Bo..-wybełkotała przez łzy, które szybko starałem. -Bo..Jestem sierotą. -wyszeptała i wtuliła się we mnie, mocno. Współczułem jej, bardzo. Potrzebowała pomocy, a ja mam zamiar jej pomóc. Z całych moich sił. Ona jest dla mnie ważna. Bardzo ważna. Cholernie. Czułem, że moja koszulka staje się mokra.
-Csii jestem tu. -podniosłem jej podbródek i spojrzałem w jej oczy. Widziałem w nich ból oraz smutek. -Zaufaj mi. -musnąłem prawy policzek brunetce. Nie odpowiedziała mi tylko wstała ciągnąc mnie do góry.
-Przejdziemy się? -spytała spuszczając głowę. Zaczerwieniła się.
-Jasne, z chęcią spędzę z Tobą czas. -uśmiechnąłem się łobuzersko i ująłem jej rękę. Znaczy..to było coś w podobie, tego. Wyglądało to tak, że najpierw musnąłem jej dłoń i chciałem zobaczyć jej rekcje. Nie za bardzo się tym przejęła. Więc..postanowiłem podjąć próbę numer 2. Złapałem ją całkowicie. Spojrzała na nasze palce. Następnie policzki poczerwieniały. -to gdzie idziemy?
-Przed siebie? -odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zaśmiałem się i drugą ręką złapałem ją za policzek. Przybliżyłem się do niej. Chciałem złożyć pocałunek na jej ustach, ale mnie lekko odepchnęła. -Przestań.
-No co? -uniosłem brew. -Nie podobało ci się tamten?
-Nie oto chodzi.
-To o co?
-Nie znam cię. -szepnęła i chciała wypłacać swoją rękę z uścisku, ale mocno ją trzymałem.
-Znasz. Przedstawiałem się przecież. -zażartowałem, a ona się zaśmiała. O tak! Mateo rób tak dalej.
-Źle to ujęłam. Nic praktycznie o tobie nie wiem. -poruszyłem zabawnie brwiami i pociąłem ją w stronę jeziorka. -Wiesz gdzie idziemy?
-Nad jeziorko. -uśmiechnąłem się do niej. Kiwnęła głową.

*10 minut później*
-No i gdzie jesteśmy? -wrzasnęła Nat. Nie zgubiliśmy się. Jest dobrze. Chcę ją trochę nastraszyć.
-Jesteśmy w lesie. -odparłem jakby nigdy nic. Czekaj, gdzieś to tu było...mmm.. Dobra wiem. -Czekaj tu, zaraz przyjdę.
-Abraham -jęknęła przestraszona, natomiast ja puściłem jej dłoń.

*Naty*
Gdzie ten idiota idzie!? Nie dość, że się boję to zaczyna się ściemniać. Odwróciłam się do niego tyłem, by zobaczyć "na wszelki wypadek" czy kogoś za nami nie ma. Po chwili usłyszałam plusk...Abraham!
-Mateo! -krzyknęłam i zaczęłam iść w stronę krzaków. -Abraham!
Nie dostałam odpowiedzi. Przeraziłam się, bardzo.
-Natalia! -usłyszałam swoje imię jak przez mgłę. Ruszyłam w stronę dźwięku. Stawiałam niepewnie każdy krok.
Boje się. Nagle straciłam grunt pod nogami.
-A! -pisnęłam i po chwili byłam w ramionach śmiejącego Abrahama. Byliśmy w wodzie. No prawie. On mnie złapał, więc miałam tylko do ud. Natomiast on był, aż po pas. Uśmiechał się głupio w moją stronę. -Z czego się debilu śmiejesz? -warknęłam i uderzyłam go w głowę.
-Z tej sytuacji. -odparł i okręcił się w koło.
-Abraham chce wyjść! -jęknęłam. Nienawidzę wody. Nienawidzę pływać. Nienawidzę tego co jest z wodą taką jak morze czy jeziora związane.
-Dlaczego? Fajnie jest.
-Proszę. -szepnęłam i zaraz moje oczy napełniły się łzami. Nie chciałam płakać znowu przy nim. Czułam się dziwnie. Nie komfortowo.
Nie odpowiedział nic tylko wyszedł. Czułam w moich butach wodę, gdy już stałam na ziemi. Spojrzał na mnie czekoladowymi oczami i chciał coś powiedzieć, ale pokręciłam przecząco głową i odeszłam. Szłam w stronę domu. Chciałam aby ten dzień się już skończył.
-Natala! -krzyczał za mną. Nie chciałam się odwracać. Nie reagowałam. Do czasu gdy nie był obok mnie, oraz pociągnął za rękę. Zamknęłam oczy.
-Przepraszam -szepnął i po chwili czułam że lata?
Wylądowałam u niego na "barana". Trzymał mnie za nogi.
-Ciężka jestem.
-Nie jesteś. -zaprzeczył szybko. -Ile ważysz?
-Nie pyta się kobiety o wagę -mruknęłam i przewróciłam oczami.
-Oj tam, przeżyjesz.
Nie odpowiedziałam tylko oparłam się jego głowę. Byłam zmęczona. Miałam wrażenie, że zaraz tu zasnę. Ziewnęłam.
-Dobranoc -zaśmiał się.
-Kiedy będziemy w domu? -spytałam starając się nie zamykać oczu.
-Nachyl się to ci powiem. -Powiedział, a ja zrobiłam oto co prosił. Nachyliłam się i widziałam jego oczy. Mógł tylko podnieść swój podbródek, a nasze usta byłyby zatopione w pocałunku. Nie myliłam się. Lekko musnął moje usta. Dobry podstęp Abraham...
-Będziemy za około 15 minut. -odparł i podałam mi uśmiech. Słodki uśmiech.

*Dolor*
Siedziałam na łóżku ze słuchawkami w uszach. Uwielbiałam muzykę. Czułam się, że odpływam do innego świata. Nuciłam sobie piosenkę do czasu gdy mój telefon nie zabrzmiał dwa razy. Podniosłam go i odblokowałam.
Od Brat: Dolores jest Niall na dole? :o

Uśmiechnęłam się do ekranu. Ahh ta słodka parka już wraca

Do Brat: Niall się myje..wiesz jest już około 21. :))))

Od Brat: Dobra, dzięki siostra. :D

Do Brat: No problem. ;)

Nie dostałam odpowiedzi tylko usłyszałam jak na dole drzwi się zamykają. Zaśmiałam się i otworzyłam drugą wiadomość. Mój uśmiech się powiększył.

Od Jorge<3: Hej, tęsknię wiesz? <3

Do Jorge<3: Ja też ;*, nie mogłeś jechać z nami? :(

Od Jorge<3: Niestety nie :(.

Do Jorge<3: Szkoda :(.

Od Jorge<3: Kocham Cię Mała. <3

Do Jorge<3: Ja Ciebie też duży. <3. Idę spać :) Do jutra :>

Od Jorge <3: Dobranoc c;

Zamknęły się drzwi do naszego pokoju. Podniosłam głowę i zobaczyłam Natalię. Jej ubrania były...mokre.
-Co ci się stało? -spytałam rozbawiona. Przewróciła oczami i jej usta skrzywiły się w lekki uśmiech oraz policzki nabrały koloru czerwonego. Śmiesznie to wyglądało. -czekam na odpowiedź.
Machnęła ręka i podeszła do walizki. Wyjęła piżamie. Z powrotem odwróciła się w moją stronę.
-Twój brat się stał -powiedziała i wyszła. Wybuchłam śmiechem przypominając siebie jej minę. To będą ciekawe 2 tygodnie.

*Naty*
Oparłam się od drzwi do naszego pokoju. Słyszałam śmiech Dolor. Zaczerwieniłam się. Zamknęłam oczy i podniosłam głowę. Oddychałam wolno do póki nie poczułam ręki na swoim policzku. Wtedy mój oddech automatycznie przyśpieszył. Nie zdążyłam otworzyć oczu, ponieważ czyjeś usta znalazły się na moich. Uchyliłam lekko prawe oko i ujrzałam Abrahama. Miał zamknięte oczy ale czułam jak się uśmiecha. Jego ciało przyległo do mojego. Przygryzł moją dolną wargę.
-Co tak sama stoisz? -spytał odrywając się ode mnie. Patrzył się w moje oczy z łobuzerskim uśmiechem.
-Chciałam iść się myć. -odpowiedziałam i chciałam go wyminąć. Złapał mnie za rękę i ponownie przyciągnął z powrotem.-Co chcesz, Abraham.
-Mam pytanie.
-Jakie? -uniosłam brew. Mogłam się po nim spodziewać wszystkiego.
-Znaczy..to jest bardziej stwierdzenie.
Przewróciłam oczami z czego się zaśmiał.
-Ty i ja, jutro drugi, długi spacer.
-Zastanowię się. -szepnęłam i unikałam jego wzroku. Nie na długo, gdyż Abraham podtrzymał mój podbródek.
-Nie masz nad czym. -Powiedział i mrugnął w moją stronę. -O 17 przy tym samym drzewie. -dodał i puścił mój podbródek. Odszedł..
Nie rozumiem go. Raz jest taki miły, opiekuńczy, a druga strona jego jest stanowcza i taki typowy "Bad Boy".
-Nat! -pstryknęła mi przed oczami, co wybudziło mnie z transu.
-Co? -odparłam zdezorientowana w stronę Nikoli. Stała przede mną i uśmiechała się głupio.
-Jutro randka z panem Mateo? -poruszyła zabawie brwiami, przez co przewróciłam oczami.
-To nie randka, Okej? -mruknęłam i szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz. Westchnęłam i oparłam się o umywalkę. Patrzyłam na swoje odbicie. Widziałam mieszankę mamy i taty w swoim wyglądzie. Każdy zawsze mi mówił, że jestem podobna do mamy lub do taty. Lecz..na zawsze uważałam, że mam mieszany wygląd.
-Czemu tak trudno zapomnieć..-szepnęłam, a po moich policzkach leciały łzy. Nie chamowałam ich. Dałam się ponieść emocją. -To boli...cholernie.
Patrzyłam w swoje odbicie ciągle. Po chwili stało się coś dziwnego...zobaczyłam Nialla. Patrzył się na mnie z obojętnością.
-Cco tty tuu robisz? -wyszeptałam odwracając się do niego przodem.
-Jak widać stroje. -warknął, ale po chwili jego oczy stały się inne..takie Co miały w sobie trochę współczucia?
-Ale.. -zatrzymałam się i westchnęłam -Możesz wyjść chce się umyć
-Wiesz chciałem wychodzić ale weszłaś i mnie nie zauważyłaś..zamknęłaś drzwi..-jęknął, na co ja schyliłam głowę.
-Przepraszam. -szepnęłam, a on podszedł do mnie. Bałam się jego..
-Uważaj na Abrahama. -wyszeptał mi do ucha. Przeszły mnie ciarki. Przymknęłam oczy, a gdy już je otworzyłam Nialla nie było. Ponownie zakluczyłam drzwi. Głupia ja...

Później..
Leżałam sobie już na łóżku i patrzyłam się w sufit. Dziewczyny już spały kiedy przyszłam, więc nie mam co robić. Podniosłam telefon aby zobaczyć godzinę..23:22..idealnie.
Zachciało mi się pić..dlatego szybko wstałam z łóżka i założyłam kapcie. Ruszyłam w kierunku schodów. Było ciemno, a ja nie chciałam nikogo budzić, więc po omacku szukałam wszystkiego czego mogłam się złapać. Niestety...Nie udało się..tak jak miałam na myśli. Wpadłam na kogoś, gdy byłam już przy schodach. Modliłam się aby nie Niall, ani nie Abraham..no ale..jak nie jeden to musiał być drugi.
-Księżniczka nie może spać? -usłyszałam zachrypnięty głos..Abrahama przy moim uchu. Świetnie..
-Daj spokój. -mruknęłam i szybko zeszłam po schodach..no starałam się. Niestety on poszedł za mną.
-Co ci się dzieje? -spytał wchodząc do kuchni. Zapalił światło i wtedy zauważyłam, że stoi przede mną w samych bokserkach...Świetnie..ugh...
-Nic, jest Okej. -mruknęłam i oparłam się tyłem do blatu. Patrzyłam się w jego oczy, a on w moje. Zaczął się do mnie zbliżać.
-Ej przecież widzę.. możesz mi powiedzieć. -szepnął i położył ręce, tak, że zablokował mi ucieczkę. Przełknęłam ślinę.
-Nic się nie stało, Abraham puść mnie.
-Do póki mi nie powiesz zostaniemy w tej pozycji.
-Chce pić. -jęknęłam i spojrzałam w prawo. Dość daleko stoi ten karton soku, abym go dosięgła. Musze być aż taką mała?
-Poczekasz chwilę..chociaż jak nie powiesz możemy tak zostać do rana.. -szepnął mi do ucha. Czułam teraz mocniej jego zapach jego płyny do kąpieli. Westchnęłam.
-Niall powiedział, że mam na Ciebie uważać. -odpowiedziałam na jednym tchu i spojrzałam mu w oczy. Jego twarz była kamienna. Nie mogłam wyczytać żadnych emocji.
-Nic ci nie zrobię. -zapewnił i jedna jego ręką znalazła się na moim policzku.
-Mam nadzieję. -położyłam swoją dłoń na jego. -Mam nadzieję..
***

Hej :D
Oddaje wam rozdział numer 5 ! :))
Mam nadzieje, że wam się podoba! <3
Przepraszam, że takie krótkie :(
Jeśli chcesz dalszy ciąg, zostaw po sobie komentarz to mnie motywuje <3 :D

~~~~~~
Zapraszam tutaj :)
Nowy blog Dolor i mój <3
Świetny blog Dolores
Świetny blog Kasi
Świetny blog Patrycji

6 grudnia 2015

Rozdział czwarty "Zabawę czas zacząć"



*Naty*
Moje serce biło szybko. Strasznie szybko. Abraham był blisko moich ust. Mam być szczera? Jeżeli on mnie pocałuje to bedzie to mój pierwszy pocałunek. Wiem, dziwne nie? Dobra ale wracając do zdarzenia. Czy ja chcę tego? Dopiero wczoraj go poznałam. Mrugnęłam dwa razy.
-Ale my nie możemy -odsunęłam się lekko od niego.
-Nie chcesz tego? -spytał smutnym głosem. Złapał mnie teraz za policzek.
-Ja nie wiem.
-Jeden pocałunek. Bez zobowiązań.
-Nie chce tak. -pokręciłam głową przecząco.
-To jak? Cholera Nat. -mruknął i puścił mój policzek, a następnie schował twarz w dłonie.
-Po prostu, nigdy ja..-zatrzymałam się i spuściłam wzrok.
-Nigdy co? Nie całowałaś się? -zadał pytanie podnosząc na mnie swoje ciemne oczy. Poczerwieniałam. -Na serio? Jak taka dziewczyna jak ty tego nie robiła?
-Taka czyli jaka? -uniosłam brew.
-Ładna, sympatyczna. -powiedział z lekkim uśmiechem. Przygryzał dolną wargę. Starałam się nie patrzeć mu w oczy. -Unikasz mojego wzroku, Naty.
-Nie prawda... Zapomniałam czegoś z pokoju... Zaraz Wracam... -Szepnęłam i wstałam. On razem ze mną. Odwróciłam się i miałam już iść, ale złapał mnie za rękę. 
-Co? -spytałam, natomiast on nic nie odpowiedział tylko ujął moją twarz w ręce i gwałtownie wbił się w moje usta. Nie mogłam w to uwierzyć. Przybliżył się i owinął ręce wokół mojej tali. Chyba oddałam pocałunek. Sama nie wiem. Ale wiem, że czułam się jak w niebie. Abraham całował mnie delikatnie i namiętnie. Nie wiedziałam, że mój pierwszy pocałunek będzie z przyjacielem mojego kuzyna. 
-I jak? -uśmiechnął się gdy odsunęliśmy twarze od siebie. Oblizał wargi.
Otworzyłam usta aby już odpowiedzieć mu, lecz wyprzedził mnie dzwonek. NIKOLA! Szybkim ruchem byłam już przy drzwiach. Otworzyłam jej. 
-Cześć jak dobrze, że jesteś. -wyszeptałam i wciągałam ją do środka. O mało się nie wyrąbała.-Sorki.
-Co ci jest? Zachowujesz się dziwnie. -Spojrzała na mnie i przyłożyła mi rękę do czoła. -Nie masz gorączki. 
-Wiem. -mruknęłam i zdjęłam jej rękę z mojego czoła.

*Godzinę potem*
Siedziałam obok Nikoli i Abrahama. Chociaż starałam się być bliżej przyjaciółki. Jedziemy już około 40 minut, a mi jest masakrycznie gorąco. Niall usiadł z przodu, więc nie widział co się dzieje z tyłu. Nagle poczułam dużą dłoń na kolanie. Dokładniej na mojej ręce. Widziałam, że to Abrahama z trzech powodów:
1.Siedział po tej stronie.
2. Drugi raz to zrobił.
3. Ma pierścień na palcu.
Lekko ją zepchnęłam, a on ponownie ją położył. Złączył nasze palce. Kątem oka spojrzałam na spleciona dłonie. Widziałam też, jak się uśmiecha i delikatnie głaszcze swoim kciukiem moją rękę. Nie rozumiem nic z tego. Byłam nie dość, że zmęczona to jeszcze nie miałam z kim gadać. Nikola śpi, Dolor śpi. Tylko..dlaczego? Jest około 10,jak nie 11.
-Nie jesteś śpiąca? -usłyszałam głos Abrahama. Mówił szeptem. Pewnie nie chciał, aby Niall go usłyszał. 
-Nie. -odszeptałam i spojrzałam w drugą stronę. Nie chciałam mieć z nim kontaktu wzrokowego. Ponieważ? Sama nie wiem. Denerwuje się? Stresuje? Ugh..to jest za ciężkie dla mnie. Po chwili poczułam jego miętowy oddech na szyji. Przejechał nosem, a mnie przeszły ciarki. Przyjemne ciarki. Potem poczułam jego usta. Złożył pocałunek na mojej szyji. Tym razem się wzdrygłam.
-Nie bój się. -szepnął ze śmiechem. Byłam sparaliżowana i nie miałam pojęcia co robić. Miałam mu już coś powiedzieć by przestał, ale wyprzedził mnie wujek.
-Jesteśmy na miejscu. -oznajmił i spojrzał w lusterko. Szybko zabrałam swoją rękę od Abrahama. Wujek Ben uśmiechnął się i puścił nam oczko. No tak..Mateo był jeszcze nade mną pochylony. Super..teraz będzie miał na mnie haka. -Nat, Abraham obudźcie dziewczyny. -dodał, a Niall spojrzał do tyłu. Na szczęście Ab, zabrał już swoją głowę od mojej szyji. Zignorowałam jego wzrok i odwróciłam się w stronę Nikoli. Spała jak zabita.
-Ej obudź się. -Szturchłam ją w ramie. Zero reakcji. -Nikola. 
-Coo? -jęknęła i przetarła oczy. Rozejrzała się i gwałtownie usiadła. -Jesteśmy już?
-Mhm. -przytaknęłam z lekkim uśmiechem.
-Gotowi na wspaniałe 2 tygodnie w lesie? -spytała pani Susan i ciocia.
-Taa -odpowiedzieliśmy leniwie. Od razu się odwróciły. 
-Więcej entuzjazmu. -zachęciła nas mama Dolor i Abrahama z wielkim uśmiechem na twarzy. Już wiem po kim, ma dołeczki.
-Taak-ponownie powiedzieliśmy razem z ciut mniej lenistwem. Zaśmiały się
-Dobra wysiadać i brać torby. Powiemy wam jak macie pokoje.
Kiwnęliśmy głowami na znak zgody i opuściliśmy auto. Wzięłam głęboki wdech, gdy nie byłam już w samochodzie. Kocham las. Jest tak spokojnie i cicho. Można się zrelaksować. Nikola pociągła mnie za rękę w stronę bagażnika, który zaraz za pomocą wujka się otworzył. Wyjęłam swoją walizkę i odeszłam parę korków. Nie chciałam innym przeszkadzać, czy plątać się pod nogami. Zaraz obok mnie pojawiła się Dolor. 
-Jak się spało? -spytałam z uśmiechem. 
-Nie spałam. -odpowiedziała i odwzajemniła go. 
-Ale przecież widziałam...
-Widziałaś, że mam przymknięte oczy. -zaśmiała się. -Widziałam jak Abraham cię podrywał.
-On mnie nie podrywał, Okej? To tylko kumpelskie..-zatrzymałam się. Nie wiedziałam jak dobrać słowa.
-..zaloty? -uniosła brew, a ja pokręciłam przecząco głową. Westchnęłyśmy w tym samym czasie. 
-Dolor, Nat chodzie tutaj! -krzyknęła ciocia i zaraz byłyśmy obok nich. -A więc, mamy dwa domki. W jednym będziemy my, czyli ja, Ben, Susan i Andre, a w drugim wy. Pokoje będą oddzielone u Was. Dolor, Nikola i Naty w jednym, a Niall i Abraham w drugim.
Po tym jak ciocia skończyła mówić, w piątkę wymieniliśmy się spojrzeniami. To będą długie 2 tygodnie.
-Chodź idziemy zobaczyć pokój. -poczułam jak Nikola i Dolor ciągną mnie w stronę naszego domku. Najchętniej poszłabym teraz spać. Jestem zmęczona podróżą, ale..raczej przy nich się teraz nie wyśpię. Chłopaki chyba szli za nami, bo słyszałam łamanie się gałęzi pod ich nogami. Weszłyśmy do środka. Było tu przytulnie.
-Ale świetnie. -zachwyciłyśmy się w trójkę. Może byliśmy w lesie, ale ten domek to jakaś mini villa. Na bogato. Po chwili usłyszałyśmy zamykające się drzwi. Odwróciłyśmy się..Abraham bez Nialla. 
-Gdzie zgubiłeś przyjaciela? -prychnęła Nikola, a ja starałam się ciągle na niego nie patrzeć.
-Nie wiem. Raczej poszedł się przejść. -czułam jego wzrok, który aż palił. Lekko uniosłam głowę. Niestety albo i stety nasze oczy się skrzyżowały. Znowu spuściłam głowę.
-Nie poszedłeś z nim? -spytała Dolor.
-Nie mam ochoty. 
-Mhm -dodała, a ja złapałam swoją walizkę i ruszyłam w stronę schodów. O nie..znowu. Zaczęłam już powoli wciągać na górę, do póki nie poczułam silnych rąk. Jednej na mojej, która trzymała walizkę, a druga dookoła mojej tali. Teraz szło o wiele szybciej. Byliśmy już na górze.
-Dzię.. -odwróciłam się w jego stronę, ale on był już na dole. Tyłem do mnie. -..kuje. -posmutniałam.
Weszłam do naszego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać, a moje myśli krążyły tylko o jednej osobie. Jednym imieniu. Zapamiętałam, też każdy szczegół jego twarzy bardzo dokładnie. Na pamięć..

 *Abraham*
Usiadłem na kanapie. Nie wiedziałem co robić. Nie wiem..Pójść do niej? Nie to odpada.
-A tobie co? -spytał nagle Niall, pojawiający się obok mnie. Podskoczyłem.
-Nic..-westchnąłem, a on spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Wiesz, że nie umiesz kłamać? -uniósł brew i usiadł obok mnie. -Mateo.
-Po prostu, wiesz jak to jest się chyba zakochać? -spojrzał na mnie jak na debila.
-Chyba? Jest tak, że albo się zakochujesz, albo nie. Czekaj, czekaj..zakochałeś się?
Szybko wstałem, aby nic mu nie powiedzieć. Niestety złapał mnie za koszulkę i pociągnął z powrotem na kanapę. Patrzył na mnie morderczym wzrokiem. Szczerze? Bałem się go.
-Tobie, też jest tak gorąco? -spytałem rozluźniając sytuacje. Niestety on cały czas patrzył na mnie tym wzrokiem.
-Kim jest ta dziewczyna? -warknął
-Brunetka -mruknąłem i chciałem się uwolnić, ale na marne. -Niall to boli! -warknąłem. Ściskał moje ramie. Co jest z nim do cholery?!
-Chodzi mi o imię. -syknął i trochę zluzował uścisk. Oh..ale on hojny.
-A ty?! -wrzasnąłem i kątem oka widziałem, jak Naty stoi w przejściu. Patrzy na nas przerażonym wzrokiem. -Co się z tobą dzieje człowieku!?
-Nic! -puścił mnie. -Przepraszam. -szepnął i opadł na kanapę. Zakrył twarz, dłońmi. Spojrzałem na Nat. Mrugnąłem do niej i pokazałem ręką, że jest okej. Kiwnęłam głową i poszła.
-Teraz powiedz, co się z tobą dzieje. -powiedziałem i objąłem go ramieniem. Co jak co..ale to mój najlepszy przyjaciel, muszę z nim być w tych najtrudniejszych chwilach.
-Sam nie wiem. To chyba przez to, że ona mnie nie chce..-szepnął.
-Camila? -spytałem i lekko się zdziwiłem.
-Nie..-pokręcił głową. -Dobrze, wiesz, że Camila to tylko w szkole.
No tak..niby Niall jest z Camilą, ale..to nie jest prawdziwy związek. On jej nie kocha, a ona jego.
-Nie rozumiem.
-Bo..-zawahał się. -Od zawsze podoba mi się ktoś inny. -podniósł na mnie wzrok. Otworzyłem lekko usta, ze zdziwienia.
-Kto to? -spytałem, chociaż nie sadzę, że mi odpowie.
-Dziewczyna -odparł i dał mi kuksańca w ramie. Zaśmialiśmy się.
-Wiedziałem, tak jakoś przeczuwałem, że to dziewczyna!
-Ty wszystko wiesz, Mateo. Wszystko co nie potrzeba.
-To też wiem. -poklepałem go po plecach. -Idziemy grać w kosza? Tak jak rok temu?
-Jasne, czemu by nie! -wstał, a ja zaraz po nim. -Go to play basketball!
Ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Była tam Naty, kładła swoje buty. Niall ominął ją bez słowa, a ja nachyliłem się nad jej uchem.
-Tu y Yo. (czyt. Ty i ja) -szepnąłem, a następnie dźgnąłem ją lekko w biodro. Odwróciła się do mnie. Mrugnąłem do niej znowu. Niech wie, że tak łatwo sobie jej nie odpuszczę.


Wieczór
-Wychodzę! -krzyknęła Nat i wyszła z naszego domku. Tak jak mówiła, że po kolacji idzie się przejść i tak zrobiła. Chciałbym iść za nią, ale ona mnie unika.
 Poczułem kopnięcie i cicho sykłem. Spojrzał na mnie Niall, ale gestem ręki pokazałem, że to nic takiego i aby się nie przejmował.
-Idź do niej. -szepnęła Dolores i zmroziła mnie wzrokiem. -I pamiętaj oddaj jej bluzę, gdy zobaczysz, że się trzęsie. -dodała i pokazała brodą na drzwi. Westchnąłem.
-A Niall?
-Zajmę się nim. -mrugnęła do mnie, a ja posłałem jej uśmiech. Wyszeptałem ciche "dziękuję" oraz wstałem od stołu. Przed wyjściem złapałem jeszcze bluzę i zamknąłem drzwi. Od razu zimna fala powietrza uderzyła we mnie. Zacząłem iść i nasłuchiwać czy ją usłyszę. Nie była za daleko bo widziałem ją jeszcze. Szedłem cicho za nią, aż nagle niechcący nade płem na gałąź. Przeklinałem na siebie w duchu. Szybko schowałem się za drzewo.
-Halo? -usłyszałem jej głos. -Jest tu ktoś? 
Nie odpowiedziałem. Zaczęła szybciej iść, a ja po niej. 
Nagle zobaczyłem, że siedzi pod jednym z grubych drzew i ma kolana pod brodą. Płacze? To..moja wina? Podszedłem bliżej i usiadłem obok niej. Nie patrzyła na mnie tylko gdzieś w dal. Zrobiłem to co moja mama robi gdy jest mi smutno..Przytuliłem ją do siebie, nie odepchnęła mnie. Zrobiło mi się lżej na sercu.
-Co się stało? -spytałem, a ona się ode mnie oderwała. Przetarła oczy i uśmiechnęła się lekko.
-Nic. Wszytko jest dobrze. -zatrzęsła się. Jest jej zimno. '-I pamiętaj oddaj jej bluzę, gdy zobaczysz, że się trzęsie'. Przypomniały mi się słowa Dol i zrobiłem tak jak mówiła. Najpierw zająłem z siebie bluzę i założyłem jej na braki. Spojrzała na mnie zdziwiona. No tak..ja byłem w samym krótkim rękawku.-Co ty robisz?
-Widzę, że ci zimno. -uśmiechnąłem się ciepło. Przytuliła mnie. -Dlaczego mnie unikałaś?
-Ja..bo..wtedy..ty...W domu..-zaczęła się jąkać. Wyglądało to całkiem zabawnie. Nie mogła dobrać słów.
-Że pocałowałem cię? -uniosłem brew, natomiast ona spuściła głowę.
-Nie wiem jak się teraz zachować.
-Normalnie? -zaśmiałem się, a ona podniosła wzrok. Była smutna 
-Czyli..dla Ciebie to nic nie znaczyło? -spytała, a ja nie wiedziałem czy powiedzieć prawdę, czy lepiej skłamać. 

###
Hej! ;D
Oddaje wam rozdział numer 4! ;3
Spodobał się? 
Zostaw po sobie ślad jako komentarz <33
Jak myślicie Abraham powie prawdę czy raczej nie? ;D
Przepraszam, że taki krótki ;(
Do następnego! <3 :)




28 listopada 2015

Rozdział trzeci "Przybliżył się do mnie."




*Abraham* *Około 13:20*
-Przegrasz! -krzyknęła rozbawiona moja młodsza siostra, Dolor.
-No chyba ty! -odpiłem piłkę od betonu. Nie ma jak grać z sister w kosza. Na szczęście są wakacje, więc nie trzeba się mulić przy książkach...chociaż i tak tego nie robiłem. Może nie uczyłem się na samych piąteczkach ale całkiem dobrze mi szło. Ciekawe jak Naty się uczy... Naty..Naty.. kurczę,  czemu ona mi tak siedzi w głowie! Nie to, że prawie ale to prawie o prawie ją pocałowałem w jej pokoju, lecz że jej oczy są takie... takie hipnotyzujące. Przez to, że rozmyślałem o małej Celeban, nie zauważyłem jak Dolor zabrała mi piłkę i rzuciła do kosza.
-Uuu czyżby ktoś znowu przegrał?-usłyszałem jej żartobliwe słowa. -Co ty taki w chmurach jesteś?
-Nie prawda. Wydaje ci się coś. -mruknąłem i przejechałem palcami po grzywnę. Położyłem się na trawie, a obok mnie zaraz moja siostra.
-Przecież widzę starszy.
-Na serio nic. Przecież jakby coś się działo to być pierwsza wiedziała.
-No nie wiem, nie wiem. -Zaśmiała się.
Moja siostra..jest całkowicie inna niż w szkole. Ze mną jest rozluźniona, a w murach zamknięta oraz cichą osobą. Jestem jednym z trzech osób komu ufa. Jest jeszcze Jorge i mama. A ojciec? Szkoda tracić słów na tego idiotę. Mam przez niego same problemy. Ugh...! Usłyszałem śmiech Naty i Nikoli, więc szybko podniosłem się do pozycji siedzącej. Akurat szły chodnikiem. Niall jest moim sąsiadem, więc mam ją blisko. Znaczy nie! Co ja gadam.. Dobra, nie było tematu. Wlepiłem swój wzrok w nie, ale w głównie dziewczynę w kucyku o imieniu Natalia. Szła uśmiechnięta z torbami, Około 16 ich tam było, jak tak widzę.
-Kto to? -wybudził mnie z transu głos najmłodszej Mateo.
-Kto? Co? Jak? -spytałem zdezorientowany i gwałtownie odwróciłem w jej stronę głowę.
-No ta, obok Nikoli. Znasz ją?
-Tak, to jest Natalia Celeban. Kuzynka Nialla -machnąłem ręka, a ona spojrzała na mnie podejrzliwie. -No co?
-Podoba ci się! -pisnęła i lekko uśmiechnęła się w moją stronę.
-Co to, to nie! -Zaprzeczyłem szybko.
-Abraham, kłamiesz.
-Dolor, nie prawda.
-Ty tak na serio?! -krzyknęła zwracając uwagę Naty na siebie. Co ona knuje?! Celeban oraz Kulik spojrzały w naszą stronę. O cholera. -Braciszku, przegrałeś ze mną już 3 raz z rzędu! -kątem oka widziałem jak Naty śmieje się z Nikolą. Ale wtopa... Młodsza siostra, dużego popularsa w szkole robi mu obciach przed dziewczyną, która mu się podoba. STOP! Co?! Nieee. Ona mi się nie podoba. Znaczy..kur..ehh.
-Cicho, Dolor. -zakryłem jej usta ręką, a potem wstałem i ruszyłem w stronę domu.
-Abraham! -krzyknęła -No weź, to był żart.
Nie odwróciłem się, ale pokręciłem głową z desperacji. Zero szacunku, zero. Chociaż co ja się dziwię? Jestem gorszy, ale mniej najgorszy od Nialla. Mój przyjaciel to istny diabeł.
Wszedłem do środka i podreptałem na górę do pokoju. Dziś już nie wychodzę. Mam zamiar odpocząć. Wróciłem z Polski od dziadków, więc moje plany na koniec dnia to spanie! Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Odleciałem do krainy snów. Miałem cichą nadzieję, że przyśni mi się ona..

*Naty, ten sam czas*
Kiedy Abraham schował się w domu, za nim pobiegła jego siostra. Było śmiesznie i to całkiem bardzo. Chociaż na chwilę zapomniałam o bolących nogach. Co jak co, ale Nikola to umie wymęczyć. Mam tylko 17 toreb w tym moja z portfelem, telefonem i tym podobnym, a Niki ma 20, a w tym jeszcze jej torebka. Nie powiem, że mi się nie podobało. Było wręcz wspaniale!
-Nad czym tak myślisz? -spytała mnie oraz lekko szturchła w ramię.
-O dzisiejszym dniu. -odparłam i uśmiechnęłam się na wspomnienie z mojego pokoju. Czyli bliskim spotkaniem ust Abrahama z moimi.
-O nieudanym pocałunku z Abrahamem? 
-Co nieudanym? I z kim? -usłyszeliśmy głos Zayna, więc odwróciłyśmy się w jego stronę.
-No Nata prawie zostałaby pocałowana przez Abrahama Mateo, wiesz tego Twojego wroga. -powiedziała na luzie, a ja stałam lekko speszona i patrzyłam się zawstydzona na Zayna. Nie wiem czemu, przecież nic nie zrobiłam.
-Podoba ci się on? -skierował pytanie w moją stronę, a mi odebrało mowę. Zapomniałam jak się mówi.
-Eee -jęknęłam i cofłam się w tył. Nie wiem co odpowiedzieć. -Jest przystojny nie powiem, że nie.
-Bo wiesz.. on i tak prędzej czy później Cię wykorzysta. -oznajmił brunet z platynową grzywką i wzruszył ramionami. -Nie chcę aby Cię skrzywdził.
-Umiem sama o siebie zadbać -mruknęłam i odwróciłam się na pięcie. Kierunek dom.
-Tylko Cię ostrzegam! -wrzasnął za mną, a po chwili Nikola była obok mnie.
-Zayn totalnie na Ciebie leci.
-Nie prawda -poczerwieniałam i schyliłam głowę. -Już nic nie rozumiem.
-Jak to? Przecież to widać, że Abraham i Zayn na Ciebie lecą. Czego nie rozumiesz? 
-No właśnie tego. Jak tacy chłopacy mogą chcieć kogoś takiego jak ja? -spytałam i otworzyłam drzwi wejściowe. Weszłam z nią do środka, a następnie ruszyliśmy do mojego pokoju. 
-Chyba jak ty chcesz takich idiotów jak oni.. jesteś przecież świetna. -pocieszyła mnie, a ja usiadłam na łóżku. Zaraz po chwili znalazła się obok mnie i poklepała mnie po ramieniu.
-Taa.. chciałabym. Uwierz ze mną jest trudno.
-Damy radę gremlinie. -odparła, a ja spojrzałam na nią dziwnie. -Sorki, taka ksywka -Zaśmiałyśmy się.
-Luzik żelku. 
Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanął Niall. Widać, po jego minie,że jest zły. Przecież nic nie zrobiłam. Chyba..
-Ty.. -zaczął ostro i zacisnął dłoń na klamce -..przez Ciebie mały gówniarzu pokłóciłem się z Abrahamem. -Wrzasnął, a jego twarz poczerwieniała. Miałam mu coś powiedzieć, ale Nikola mnie wyprzedziła.
-To nie jej wina! Jak widać Abraham też ma dość Twojego idiotycznego zachowania!
-Nikt się Ciebie nie pytał małolacie -warknął w jej stronę, a we mnie zaczęło sie gotować.
-To nie moja wina! Tylko twoja blondynku! Jestem tu od niecałych 5 godzin i myślisz, że jestem taka aby zniszczyć ci przyjaźń? Jak tak to się grubo myślisz! Wiesz co, wolałam Cię jak byłeś kiedyś milszy i bardziej przyjaźniejszy! WYJDŹ! -Krzyknęłam i pokazałam ręką na drzwi. Niall tylko mruknął coś pod nosem i trzasnął drzwiami. Westchnęłam i pokręciłam głową z desperacji. Nikola patrzyła na mnie zdziwiona. -No co?
-Jak ty? Mowiłaś, że jesteś cicha. 
-Bo jestem, ale nie pozwolę aby ktoś obrażał moich znajomych. -dałam jej kuksańca w ramienie. 
-Dzięki, dzięki. -uśmiechnęła się w moją stronę. Również się wyszczerzyłam w jej stronę. -Ogółem muszę Cię poznać z moją paczką. Lune, Kendall, Justin i Zayna znasz. Fajnie będzie jak trafisz do naszej klasy. 
-Ja chyba tam nie pasuje. Lepiej będzie jak pójdę do szkoły prywatnej. Coś jeszcze nabroję. 
-Nie żartuj! To tylko Niall..-westchnęła
-Nie oto chodzi. -jęknęłam i lekko skrzywiłam usta.
-Oceny?
Pokiwałam przecząco głową. 
-Nauczyciele?
Znowu ten sam gest.
-To o co chodzi? -spojrzałam na nią, a ona od razu zrozumiała. -Abraham? Zayn?
-Oba -mruknęłam wstając z łóżka i poprawiając bluzkę.
-Nie chcesz iść ze mną do szkoły, bo dwaj chłopcy, którzy są dla siebie wrogami walczą o ciebie?
-Nikt on mnie nie walczy! -oburzyłam się i lekko tupłam nogą. Zaśmiała się ze mnie. -Dobra nie ważne. Chcesz coś do picia?
-Wiesz bardziej jestem głodna. 
-To zaraz przyjdę, przyniosę ci kanapki. -Chwyciłam za klamkę i miałam już otwierać.
-Pomogę ci, lubię gotować.
-Każda pomoc się przyda. -Wyszłyśmy z pokoju i od razu zeszłyśmy po schodach na dół. Nikogo nie było w domu..Tak mi się wydawało.
-O Natalia kto to? -spytała mnie gosposia.
-Dzień Dobry, jestem Nikola.

*Wieczór*
Czy dziś uda mi się zasnąć normalnie. Jestem już wykąpana i gotowa do spania. Położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy. I tak siebie leżała, aż do pokoju nie weszła ciocia.
-Śpisz? -spytała szeptem, a ja otworzyłam lewe oko, a potem prawe. -Czyli nie.
-Dziś raczej zasnę. Nikola mnie wymęczyła. -Ziewnęłam
-To dobrze, bo jutro musisz gdzieś z nami jechać. 
-Z nami, czyli..? -uniosłam brew.
-Wiesz, że przyjaźnimy się z rodziną Mateo, wiec razem z nimi jedziemy do lasu. Takie małe wakacje w ósemkę. Podoba się? -spojrzała na mnie radośnie. Widać, że stara się abym żyła dalej, a nie przeszłością.
-Na szczęście nie rozpakowałam do końca walizki.-uśmiechnęła się.
-To Olga nic ci nie mówiła, że cię już spakowała? 
Pokręciłam przecząco głową.
-Ah ta Olgita. -westchnęła i lekko klepła się w nogę. -No cóż..Dobranoc, skarbie. -pocałowała mnie w czoło -Śpij dobrze.
-Wzajemnie -posłałam jej jeden z najładniejszych uśmiechów. Wyszła, a ja znowu położyłam się na łózko. Nagle dostałam wiadomość. Kto normalny pisze o tej porze?! Wzięłam telefon do rąk. Jakiś numer. Zdziwiona otworzyłam sms'a.

Od 7352583659: Mam nadzieję, że jedziesz z nami. /A

Odetchnęłam z ulgą, że to Abraham.

Do Abraham :3: Skąd masz mój numer? ;o
Od Abraham :3: Nie mogę powiedzieć ;*
Do Abraham :3: Oj no weź :(...
Od Abraham :3: Chciałaś tego? 

Zmienił temat. Nie za bardzo wiem o co mi chodzi.

Do Abraham :3: Czego? O.o
Od Abraham :3: Pocałunku.

Wyszczerzyłam oczy.. Nie wiem co mam powiedzieć. Zatkało mnie to.

Do Abraham :3: a ty?
Od Abraham :3: Nie wiem..a ty?
Do Abraham :3: Też nie wiem Abraham. Dlaczego chciałeś mnie...no wiesz..pocałować.

Zamiast sms, Mateo do mnie zadzwonił. Odebrać? Zawahałam się.
-Halo? -powiedziałam i przyłożyłam telefon do ucha.
-Dlaczego? Sam nie wiem. Spodobałaś mi się. To jest ten główny powód. Znam cię krótko, ale będziemy mieć czas przez 2 tygodnie aby się poznać.
Spooodobaaałam muuu siiiię? Byłam chicho. Jakbym nie miała języka.
-Natalia jesteś? Halo? 
-Jestem. -szepnęłam ledwo słyszalnie. Zasypiałam. Oczy same się kleiły, a poduszka przyciągała.
-Nie mogę się doczekać jutra.
-Ja też. -przymknęłam oczy. -Ja też. 
Zasnęłam

*Następnego dnia*
Otworzyłam oczy i poczułam coś twardego na policzku. Telefon... wzięłam go do ręki i sprawdziłam godzinę. 7:35, świetnie. Miałam 4 wiadomości od Abraham. Pierwsza była o 21:56, druga 23:12, trzecia 3:51, a czwarta 7:30. Otworzyłam wszystkie po kolei.

Od Abraham :3: Zanudziłem cię? :/

Od Abraham :3: Słodko, śpisz <3

Od Abraham :3: Zapomniałbym. Dobranoc ;*
Od Abraham :3: Może już wstałaś? Tak jakoś smutno jak nie piszesz :(

O matko. Zasnęłam jak z nim gadałam. 

Do Abraham :3: Przepraszam, że zasnęłam. 
Po chwili dostałam odpowiedź. Chyba czekał na tą moją wiadomość. 

Od Abraham :3: Nie masz za co przepraszać. Haha ;))) Rozumiem cię.

Do Abraham :3: :) Muszę wstawać.
Od Abraham :3: Jasne. Do zobaczenia, później?
Do Abraham :3: Do później.
Od Abraham :3: <3

Patrzyłam się w telefon dobre, 3 minuty. Czemu? To pytanie siedział mi w głowie. Nie rozumiem, czemu ze mną pisze, odzywa się czy też w ogóle widzi, że istnieje. Myślałam, że..tutaj nikt nie zwróci na mnie uwagi, że będę mieć tylko kuzyna. Jednak myliłam się, to właśnie Niall mnie unika. Jeśli skoro już muszę jechać, na te obozowisko, to czemu niby nie mogę wziąć Nikoli? Będę się czuła lepiej.. Wybrałam jej numer.
-Cześć -usłyszałam jej głos po trzecim sygnale -Coś się stało?
-Hej, cześć mam pytanie. Masz ochotę jechać ze mną i rodziną Mateo na biwak? Dwa tygodnie jak coś.
-W sumie, fajna sprawa. Czekaj, nie rozłączaj się. Spytam się mamy.
-Okej -szepnęłam i tak jak prosiła nie odłożyłam telefonu. Patrzyłam się intensywnie w ścianę. Była taka.. ciekawa, że lepszego zajęcia nie ma, serio.
-To o której mam być gotowa? -wyrwała mnie z rozmyśleń.
-Bądź u mnie za godzinę ok?
-Tak jest kapitanie.
Zaśmiałyśmy się.
-Spadam, jeść. Do zobaczenia.
-Smacznego i do później.
Rozłączyłam się. Okej, czyli teraz tylko powiedzieć o tym cioci. Raaczej nie będzie zła, nie powinna. Zwlokłam swoje ciało z wyrka i ruszyłam na dół. Nie chciał mi się przebierać z mojej pidżamy. Jest wygodna, strasznie. Zeszłam na dół po schodach. Od razu poczułam zapach jedzenia. Z jednej strony chce mi się jeść, a z drugiej nie.
-Cześć -przywitałam się z ciocią, wujkiem, Olgitą, a Niall..nie podniósł swojego wzroku. Był zapatrzony w telefon i jadł w tym samym czasie płatki.
-Hej kochanie, to jak gotowa? -Spytała uśmiechając się szeroko.
-Jasne, zaprosiłam Nikole. Nie jesteście źli? -Blondynek kiedy usłyszał to imię gwałtownie odszedł od stołu. 
-Oczywiście, że nie. Cieszymy się, że nawiązujesz kontakty -powiedział teraz wujek i pokazał ręką, abym usiadł. Zrobiłam tak, a po chwili Olga nałożyła mi 3 naleśniki. O 2 za dużo!
-Woow, za dużo.-powiedziałam, a ciocia spojrzała na mnie poirytowana. -Ymm znaczy Dziękuje. Smacznego. -Posłałam jej uśmiech, odwzajemniła go.
-Wzajemnie. -odparli w trójkę. O mój Boże, jeśli to zjem to pęknę. Wbiłam widelec w naleśnik.
*Trochę później, przed wyjazdem*
Jestem gotowa! Teraz tylko czekać, aż Nikola przyjdzie i będziemy mogli jechać. Taaak, właśnie. Abraham i jego rodzina już u nas jest. A ja już nie jestem na szczęście w stroju do spania tylko jestem ubrana w wygodny strój. Dostałam komplement od Abrahama, znaczy wiadomość, że ładnie wyglądam. Miłe z jego strony. Patrzyłam na dziewczynę, która siedziała na fotelu. Od kiedy tu przyszła nie odezwała się słowem. Jej oczy były wlepione w telefon, a ubrana była w skromny ubiór.
-Przestań się tak na mnie patrzeć. -mruknęła nie podnosząc wzroku. Skrępowałam się.
-Sorki. Jestem Natalia -wyciągnęłam w jej stronę rękę. Dopiero teraz spojrzała na mnie.
-Dolor -odparła i lekko ją uścisnęła. W tej samej chwili zeszedł Abraham ze schodów. Spojrzał na nas zdziwiony. Podszedł do nas wolnym krokiem oraz usiadł obok mnie. 
-Widzę, że już się poznałyście.
-Tak -Jego siostra uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Abrahama znacząco. Co w podobnie "powiedz, jej to". Nie za bardzo kumam o co chodzi, więc przeniosłam wzrok na Mateo. Jego wzrok natomiast mówił "nie teraz".
-To..ten -jęknęłam -Co tam u was? -Spojrzeli na mnie w tym samym czasie.
-Nie mogę się doczekać, kiedy pojedziemy. -powiedział starszy.
-Muszę do łazienki, zaraz wracam.-oznajmiła Dolor i poszła. Zostawiając nas samych, ŚWIETNI! Po prostu idealnie. Nie chciałam z nim zostań sama. Spuściłam wzrok na drewniane panele. Niestety nie na długo. Podniósł mój podbródek do góry. Jego ciemne oczy patrzyły w moje. Przybliżył się do mnie. Czy on chce znowu mnie pocałować?

####
Następna część tego czegoś :D XD
Mam nadzieję, że się podoba :)))
No następnego. <3
ZAPRASZAM WAS NA MOJEGO WATTPADA! <3
<Tu kliknij>