*Naty*
Nie zasnę. Nie zasnę. Nie zasnę. Ugh! Nienawidzę mojej głupiej bezsenności. Patrzyłam się pustym wzrokiem w ciemne gwiaździste niebo. Nie daje rady. To już czwarta noc bez snu. Co jest ze mną nie tak?! Głupie pytanie..
Zamknęłam oczy i wspominałam chwilę z nimi. Boże, jak mi ich brakuje! Wstałam z łóżka i poszłam na dół się czegoś napić. Jeszcze jestem w Polsce, ale prawdopodobnie jutro rano już mam być w Hiszpanii. Czy się cieszę? Bardzo. Może tam zacznę żyć na nowo. Zapomnieć...
-Jeszcze nie śpisz? -usłyszałam głos cioci, u której będę mieszkać. Jest miła, sympatyczna, po prostu złote serce. Ma też syna Nialla, którego dawno nie widziałam.
-Jakoś nie mogę zasnąć. -usiadłam na drewnianym stołku przy wysepce.
-Natalia to twoja czwarta noc z rzędu. Rób tak dalej a w Hiszpanii zapiszę Cię do psychologa. -powiedziała i nalała mi soku pomarańczowego. Jak by czytała mi w myślach. -Jesteś świadoma, ze jest godzina 23:43?
-Ale ciociu to nie moja wina. -mruknęłam i upiłam łyk soku. -Też mnie to wkurza.
Westchnęła a ja po niej zrobiłam to samo.
-Dobrze.. Mam nadzieję że wszystko spakowałaś.
Kiwnęłam głową i pocałowałam ją w policzek.
-Dziękuje oraz dobranoc.
-Dobranoc. Zajrzę do Ciebie za parę minut.
-A ty nie idziesz spać? -spytałam widząc jej przemęczenie w oczach. Tak samo cierpi jak ja, przecież straciła swoją jedyną siostrę.
-Zaraz pójdę, muszę coś jeszcze zrobić.
Uśmiechnęłam się lekko, a ona to odwzajemniła. Poszłam na górę po drewnianych schodach. Jak zawsze cicho skrzypiały. Dotarłam do mojego czarno-zielono-niebieskiego pokoju i położyłam się na łóżku.
- Zaśnij proszę. -szepnąłem sama do siebie i zrobiłam to. W końcu...
-Natalia, obudź się. -poczułam szturchanie i gwałtownie usiadłam do pozycji siedzącej. -przepraszam nie chciałam Cię wystraszyć.
-Nieee -ziewnęłam -jest Okej.
-Wstawaj i ubieraj się. Na dole jest śniadanie, a nie długo mamy samolot.
Przytaknęłam głową i posłusznie wstałam z łóżka.
-Która godzina? -spytałam podchodząc do krzesełka na którym były ubrania. Nie dostałam odpowiedzi, więc odwróciła się w stronę ciocia, ale już jej nie było. -Szybka jest.
Wzięłam moje czarne rurki, niebieską bluzkę z emotikonami oraz oczywiście bieliznę i białe skejty. Rozczesałam włosy i uczesałam je w wysokiego kucyka. To co.. zaczynamy nowe życie? Szczerze...To się boję. Co jeśli nikt mnie tam nie zaakceptuje? Będę jednym wielkim pośmiewiskiem albo znajdę sobie przyjaciół i będzie dobrze prawda? Mam przecież kuzyna, dam radę. Chyba.
Gotowa zeszłam na dół po schodach do kuchni.
-Walizki są już w aucie, masz 15 minut aby jeszcze umyć zęby. -poinformowała mnie ciocia i minęła mnie aby.. coś tam zrobić.
Usiadłam na stołku i szybko pochłaniałam kanapki. Nie no żartuje. Może jadłam ale Nie szybko. Nie moja wina, że nie chce się udławić kanapką. Gdy zjadłam już te dwie kanapki. Dobra kogo ja oszukuje jedną. No dobra nawet pół. Nie jestem głodna. Nie mogę patrzeć na jedzenie.
-Czemu nic nie jesz? -wzdrygłam się na słowa wchodzącej do kuchni.
-No bo ja..ten..Nie Jestem głodna..No właśnie tak.-jęknęła
-Naty -spojrzała na mnie groźnie, a ja westchnęłam i wzięłam kanapkę do ręki oraz spojrzałam na chleb z serem i szynką.
-Muszę? -mruknęłam, przywracając oczami.
-Tak.
-Ale..
-Jedz -rozkazał i zabrała torby.
-Ale ja nie chce. -szepnęłam i nie chętnie ugryzłam pieczywo. Przeżułam je straaasznie wolno, aby nie zwymiotować.
-Dobra starczy -odsunęłam talerz z ostatnią połową kanapki. -Tego już nie zjem.
Wstałam od wysepki w kuchni oraz szybkim krokiem poszłam jeszcze raz na górę do łazienki. Wzięłam moją szczoteczkę niebieską i nalożyłam sobie pasty. Myłam dokładnie wszystkie przednie i tylne zęby.
-Nat jesteś gotowa?! -krzyknęła z dołu.
Wyplułam pianę oraz wypukałam jamę ustną.
-Tak! -Wydarłam się o 4 w nocy na cały głos. Czemu nie. -Juz idę!
Zbiegłam po schodach ze szczoteczka bo przecież trzeba ją wyrzucić. Po chwili byłam już przed drzwiami głównymi, a szczotka była już w koszu. Wyszłam już z nie mojego dom i kierowałam się do taxi. Że temu panu chciało się przyjechać po nas o 4 w nocy. Szacun.
-Gotowa na nowy początek? -spytała gdy byłyśmy już w środku pojazdu.
-Sama nie wiem.
-Nieee -ziewnęłam -jest Okej.
-Wstawaj i ubieraj się. Na dole jest śniadanie, a nie długo mamy samolot.
Przytaknęłam głową i posłusznie wstałam z łóżka.
-Która godzina? -spytałam podchodząc do krzesełka na którym były ubrania. Nie dostałam odpowiedzi, więc odwróciła się w stronę ciocia, ale już jej nie było. -Szybka jest.
Wzięłam moje czarne rurki, niebieską bluzkę z emotikonami oraz oczywiście bieliznę i białe skejty. Rozczesałam włosy i uczesałam je w wysokiego kucyka. To co.. zaczynamy nowe życie? Szczerze...To się boję. Co jeśli nikt mnie tam nie zaakceptuje? Będę jednym wielkim pośmiewiskiem albo znajdę sobie przyjaciół i będzie dobrze prawda? Mam przecież kuzyna, dam radę. Chyba.
Gotowa zeszłam na dół po schodach do kuchni.
-Walizki są już w aucie, masz 15 minut aby jeszcze umyć zęby. -poinformowała mnie ciocia i minęła mnie aby.. coś tam zrobić.
Usiadłam na stołku i szybko pochłaniałam kanapki. Nie no żartuje. Może jadłam ale Nie szybko. Nie moja wina, że nie chce się udławić kanapką. Gdy zjadłam już te dwie kanapki. Dobra kogo ja oszukuje jedną. No dobra nawet pół. Nie jestem głodna. Nie mogę patrzeć na jedzenie.
-Czemu nic nie jesz? -wzdrygłam się na słowa wchodzącej do kuchni.
-No bo ja..ten..Nie Jestem głodna..No właśnie tak.-jęknęła
-Naty -spojrzała na mnie groźnie, a ja westchnęłam i wzięłam kanapkę do ręki oraz spojrzałam na chleb z serem i szynką.
-Muszę? -mruknęłam, przywracając oczami.
-Tak.
-Ale..
-Jedz -rozkazał i zabrała torby.
-Ale ja nie chce. -szepnęłam i nie chętnie ugryzłam pieczywo. Przeżułam je straaasznie wolno, aby nie zwymiotować.
-Dobra starczy -odsunęłam talerz z ostatnią połową kanapki. -Tego już nie zjem.
Wstałam od wysepki w kuchni oraz szybkim krokiem poszłam jeszcze raz na górę do łazienki. Wzięłam moją szczoteczkę niebieską i nalożyłam sobie pasty. Myłam dokładnie wszystkie przednie i tylne zęby.
-Nat jesteś gotowa?! -krzyknęła z dołu.
Wyplułam pianę oraz wypukałam jamę ustną.
-Tak! -Wydarłam się o 4 w nocy na cały głos. Czemu nie. -Juz idę!
Zbiegłam po schodach ze szczoteczka bo przecież trzeba ją wyrzucić. Po chwili byłam już przed drzwiami głównymi, a szczotka była już w koszu. Wyszłam już z nie mojego dom i kierowałam się do taxi. Że temu panu chciało się przyjechać po nas o 4 w nocy. Szacun.
-Gotowa na nowy początek? -spytała gdy byłyśmy już w środku pojazdu.
-Sama nie wiem.
*Godzina później*
-Kiedy mamy samolot? -spytałam zła, ponieważ gdyż jak robiliśmy odprawę zabrali mi mój ulubiony szampon do włosów. Chociaż nie wiem dlaczego! Przecież w podręcznym wiadomo, że można do 100 mililitrów ale w tym drugim. W walizce? No błagam.
-Uspokój się, pytasz się już 5 razy.
-Ale no... -nie dokończyłam bo ktoś mnie popchał od tyłu. -Ej uważaj jak chodzisz!
-Przepraszam, to było nie chcący. -usłyszałam łagodny męski głos.
-Spoko -odwróciłam się i zobaczyłam 17 letniego bruneta z platynową grzywką.-Jest okej.
-Jestem Zayn -wystawił rękę w moją stronę.
-Naty -ujęłam ją chętnie, a on lekko potrząsnął. -Umiesz mówić po polsku?
-Tak, praktycznie każdy w Hiszpanii umie po tym języku mówić. Lecisz tam?
-Tak. Ty zapewnię tam mieszkasz.
-No tak.. Które masz miejsce? -zadał ponownie pytanie, ale już po hiszpańsku spoglądając na swoją kartkę. - 4A
-Ja mam 4B - zaśmiałam się z jego szerokiego uśmiechu oraz tak samo jak on posługiwałam się hiszpańskim. Tak będzie raczej najlepiej.
-To chyba przeznaczenie.
-Nie wydaje mi się.
-Uwierz -wyszczerzył się i poprawił rękę swoją grzywkę. Nie zaprzeczę jest przystojny, sympatyczny, zabawny. Ma ładne ciemne oczy. Po prostu aww. Stop.. Naty..Ogarnij się..
-Ej wstawaj -szturchnął mnie w ramie i przy okazji wypudzajac z mojej krainy.
-Hmm? -mruknęłam i zauważyłam, że on patrzy na mnie rozbawiony oraz trzyma moją torbę.. jak? -Oddaj!
Przed moim chwytem wycofał moją własność.
-Idziemy już roztrzepańcu. -powiedział rozbawiony.
-Już? -Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu cioci
-Jesteś skazana na mnie, ponieważ gdyż twoja ciocia już poszła.
Kiwnęłam lekko głową i ruszyłam z nim równo do samolotu.
-Widzę, że Pan Malik ma nową dziewczynę -usłyszałam śmiech z tyłu, więc odwróciłam się i ujrzałam tym razem mega przystojnego chłopaka. Hiszpan. Chyba miał tylko samo co Zayn. Był ubrany czarne dresy z białym napisem na lewej nodze, czarną koszulkę z białymi elementami oraz białe skejty.
-Spadaj Abraham -syknął do niego, a ten Abraham spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem oraz błyskiem w oku. -Chodź Naty, nie zwracaj na niego uwagi na tego debila.
-Uważaj na słowa. Staram się być miły.
-Coś ci nie wychodzi. Naty chodź. -pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
-Kto to? -spytałam, kiedy byliśmy już dalej od tego Abrahama, jeśli dobrze pamiętam.
-Abraham Mateo, czyli szkolna chamska gwiazdunia.
-Aha ok, ale wydaje się fajny.
-Zdefiniuj słowo "fajny" -odparł, dopiero wtedy gdy wchodziliśmy już na pokład samolotu.
-No.. nie wiem.. czemu masz moją torbę?
-No.. nie wiem -Zaśmiał się oraz przepuścił mnie przodem.
-Znam cię jakieś 15 minut albo 20 minut i mogę powiedzieć, że jesteś całkiem zabawny.
-To dopiero początek, będziemy mieć jakieś 3 lub 4 godziny aby się bardziej poznać.-powiedział i zajęliśmy swoje miejsca.
-Tak, tak - mruknęłam i założyłam słuchawki na uszy.
-No weź- jęknął oraz szybkim ruchem mi je ściągnął- Chcę pogadać.
-Będziesz mógł pogadać z tą osobą, która usiądzie obok mnie - pokazałam ręką na wolne miejsce, a on przewrócił oczami
-A jeśli okaże się, że to jakaś starsza pani?
-Nie jestem starszą panią -usłyszeliśmy rozbawiony głos Abrahama..
-Nie wierze to ty? - jęknął Zayn
-Nie przedstawiłem się oficjalnie jestem Abraham Mateo -wystawił rękę w moją stronę, ignorując Malika
-Naty Celeban - Uściskałam jego dłoń,a on ją pocałował..wow.
-Nie podlizuj się- syknął w jego stronę
-Jestem miły dla tej sympatycznej dziewczyny -powiedział i usiadł obok mnie.
-Serio? Musisz tu siedzieć?
-Wiesz, to moje miejsce więc.. tak.
-Dość -pisnęłam, gdy widziałam, że Zayn chce już coś dodać.-Jak nie przestaniecie, to zamienię się z kimś miejscem.
-Nie zrobisz tego. -wyszczerzył oczy Mateo
-Założysz się?-uśmiechnęłam się zadziornie i pokazałam palcem na staruszkę.
-Nie -bąknął oraz spojrzał na Zayna i coś mu wyszeptał. Usłyszałam tylko "dobra".
-Więc mogę posłuchać muzyki w SPOKOJU? -dałam nacisk na ostatnie słowo.
-Niech ci będzie -mruknął nie chętnie brunet z blond grzywką, natomiast ja uśmiechnęłam się zwycięsko. Włożyłam słuchawki do uszu oraz włączyłam sobie piosenkę She Looks So Perfect. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się spokojem oraz moim światem w samotności. Nie to, że ich nie lubię czy też nie chcę z nimi gadać, ale.. czuję się niekomfortowo, ponieważ siedzę w samym środku. Oni są inni.. Zayn jest bardziej spokojniejszy, a Abraham wyluzowany. Ciekawe czy znają Nialla.. a może jeden się z nim przyjaźni? Potem się ich spytam. Gwałtownie otworzyłam oczy, gdy poczułam jak osoba po prawo, czyli Abraham szturcha mnie w ramię. Spojrzałam na niego nie wyjmując słuchawki z uszu. Niestety sam mi jedną zdjął.
-Czego słuchasz? -spytał zakładając zabraną mi rzecz, następnie poruszał głową w rytm -Kto to śpiewa?
-5 Seconds of Summer, znasz?
-Teraz tak -zaśmialiśmy się -pokaże ci moje ok? Może ci się spodoba. -wyszczerzył się
-Czemu nie -wzruszyłam ramionami i wyłączyłam piosenkę, a on podłączył do swojego telefonu moje słuchawki. -Ej, fajne to co to? -dodałam po jakiejś 1 minucie i 40 sekundach.
-The Weeknd - Can't Feel My Face -odparł - Widzę, że mamy taki sam gust muzyczny -zaśmiał się
-Jak widać.. -Spytać się go o Nialla czy nie? A zaryzykuje.. -Znasz Nialla Horana?
-A co? -uniósł brew do góry, a jego twarz zmieniła się w kamienną
-Bo.. ten..-zaczęłam się jąkać, ale nabrałam sporo powierza i dodałam na jednym wdechu. -To mój kuzyn, więc pytam się czy go znasz.
-Może znam, może nie. A tak na prawdę, to mój najlepszy przyjaciel, więc raczej chyba go znam -powiedział z bananem na twarzy -Serio to twój kuzyn? - Przytaknęłam -Współczuje.
-Dlaczego?
-Niall się zmienił.. jest chamski i w ogóle nie zwraca na innych uwagi.
-Jest taki jak ty Mateo -skarcił go Zayn
-Sorry, ale on jest gorszy. Ja taki nie jestem.. -warknął w jego stronę -I nie chcę być, cały czas mam nadzieje, że wróci stary Niall.
-Oj uważaj bo uwierzę, na żelowana grzywko.
-Spadaj! Z tego co wiem używasz tego samego lakieru co ja - przewróciłam oczami. Znowu się zaczyna...
-Ha śmieszne! Nie kupuję lakierów co psują mózg.. -odgryzł się.. Ja nie wierzę, co za..idioci? Tak to dobre określenie.
-Wal się ty chory pojebie.
-Już się boje.
-Jak ja mogę chodzić z tobą do klasy... -westchnął Abraham i przewrócił oczami.
-Sam się o to pytam lalusiu.
-Zamknąć się! -wrzasnęłam. Chociaż sama byłam pod wrażeniem, bo na co dzień jestem cicha, a tu proszę...wydzieram się na pół samolotu. -Zachowujecie się jak dzieci, a nawet gorzej!
-Sorry -bąknęli w tym samym czasie i oparli się o swoje fotele. Zrobiłam to samo.
-Jesteś zła? -spytał po chwili Zayn patrząc na mnie kątem oka.
-Dajcie mi spokój, mam was już na dzisiaj dosyć. -Warknęłam i zamknęłam oczy, ale nie na długo, ponieważ poczułam jak Abraham mizia mi rękę.
-Daj spokój, nie bądź zła.. -szepnął mi na ucho i lekko przejechał nosem po moim policzku. Okej.. czuję się.. trochę niekomfortowo.. znowu.. -Mamy jeszcze około 2,5 godziny razem i z tym burakiem po twojej lewo.
-Ten burak to słyszy- mruknął i w trójkę się zaśmialiśmy, gdy Zayn sam się wkopał. Otworzyłam oczy.
-Pogadałabym, ale chce mi się spać. -ziewnęłam, patrząc na ich reakcje.
-Niech ci będzie. Masz nie spać za długo, bo inaczej będzie z tobą źle -powiedział Mateo z łobuzerskim uśmiechem.
-A ja mu w tym pomogę.. -dodał swoje 3 gorsze pan burak.
-O widzę, że best friend się utworzył z was -zaśmiałam się cicho.
-Co z nim?! Zapomnij! -Oburzył się Malik
-Robimy to tylko, żebyś się nie czuła niekomfortowo -poparł go Abraham -Z tym burakiem, nigdy w życiu.
-Okej, niech wam będzie. Uznajmy, że wam wierzę. Dobranoc - wyłożyłam się wygodnie na moim fotelu i zamknęłam ponowie oczy.. Czas na drzemkę, Nats..
-Kolorowych -Szepnął Zayn
-Erotycznych -wyszeptał Abraham
Zasnęłam..
-Ty ją obudź - usłyszałam czyjś głos. Byłam jeszcze zaspana, więc nie rozpoznałam do kogo on należał.
-Nie, ty ją obudź.-odparł drugi.
-A może sama się obudzę co? -spytałam oraz otworzyłam oczy i zauważyłam, że leżę na ramieniu Abrahama. Szybko się podniosłam z niego. -Sorki...
-Nawet wygodnie było -zaśmiał się
-Dobra, dobra. Zaraz lądujemy, więc lepiej zapnij pasy Nat -oznajmił oraz sam wykonał to co powiedział. Grzecznie wykonałam polecenie.
-Aż tak długo spałam? -zadałam pytanie w jego stronę
-No całkiem, całkiem. Spała byś pewnie dłużej, ale niestety jesteśmy już w Madrycie. -odpowiedział uśmiechając się do mnie szarmancko.
-No to nieźle. Nie mogę się doczekać, kiedy wyjdziemy z tego samolotu.
-Ja też -odparł Abraham opierając się o moje ramie -O czym gadamy?
-O twoim niskim IQ, grzyweczko
-Wiesz co, znowu zaczynasz? -dodałam lekko poirytowana, a oni się zaśmiali
-Od starych nawyków nie oduczysz. -przewróciłam oczami.
-Proszę zapiąć pasy i nie wstawać z miejsc, zaraz będziemy lądować. Dziękuje! -o nasze uszy obił się głos pilota.
-Victoria! -nagle krzyknął jakiś damski głos za nami, a ja się odwróciłam. -Upss... sorki.- zaśmiałyśmy się
-Cześć -przywitałam się -Jestem Naty
-Nikola -podała mi rękę -Jesteś tu nowa co nie?
-Tak haha.
-O hej Niki Tiki -odparł Zayn
-Przestań tak do mnie mówić, bo kiedyś ci powyrywam te blond włoski.
-Uuu groźnaa -tym razem był to Abraham
-Jezu, ty też tu?! Jak ty z nimi wytrzymałaś?! -spojrzała na mnie współczująco
-Dałam radę. Nie słyszałam jak na nich krzyczałam?
-Nie -zaśmiała się -słuchałam muzyki przez cały lot.
-Szczęściara, mi oni nie za bardzo pozwalali.
-Nie prawda! -zaprzeczył Mateo i przejechał palcami po włosach
-Oj tam oj tam -Nikola machnęłam ręką -lepiej usiądźcie bo zaraz będzie trząść
-Racja -poparł ją Zayn i szybko usiadł
-Cykor -zaśmiał się grzywka i także usiadł spokojnie
-Zamknij się!
-No nie po raz 3 znowu się to zaczyna.. -mruknęłam i z Nikolą wybuchłyśmy śmiechem -Do zobaczenia na lotnisku
-Do zobaczenia - posłała mi uśmiech, a ja usiadłam po między kłócącymi się znowu chłopakami.
*Później*
Jestem już na lotnisku.. Aktualnie szukam cioci wzrokiem. Było się trzeba było pilnować idiotko.. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam dłoń na swoim ramieniu.
-A to ty - wypuściłam powietrze, kiedy okazało się, że to Nikola
-Sorki, nie chciałam Cię wystraszyć. Kogo szukasz?
-Cioci.. była ze mną w samolocie, a tu bum.. nie ma jej.
-To kiepsko.. -powiedziała -ej daj mi swój numer, nie będziesz się czuć osamotniona w tym Madrycie.
-No spoko, więc7869866789 -podyktowałam jej mój nowy numer, który załatwiła mi już ciocia
-Puszczę ci strzałkę -odparła i zrobiła tak jak powiedziała. Po chwili na moim telefonie pokazał się jej numer. -Muszę lecieć, mama na mnie czeka. Daj znać jak będziesz w domu ok?
-Jasne, trzymaj się -pożegnałam się z nią
-Do zobaczeni, niedługo Nats -pomachała mi i odbiegła do wyjścia z walizką.
_Tu jesteś! Wszędzie cię szukałam! -usłyszałam głos mojej cioci i automatycznie odwróciłam się w stronę dźwięku.
-Też cię szukałam -wyszeptałam i przytuliłam się do niej.
-Chodź, jedziemy do domu. -Przytaknęłam głową i złapałam swoją swoją walizkę -Będziesz chodzić z Niallem do szkoły dobrze?
-Nie ma problemu.
-Mam nadzieję, że będzie Ci dobrze u mnie.
-Na pewno będzie, jesteś dla mnie jak druga mama, a wujek Ben jak drugi tata. -odparłam wchodząc do TAXI.
-Cieszę się skarbie -uśmiechnęła się do mnie i zamknęła drzwi, a sama usiadła z przodu. Natomiast kierowca chował nasze walizki.
-No to zaczynamy.. -szepnęłam opierając się okna -Nowy początek.
-Kiedy mamy samolot? -spytałam zła, ponieważ gdyż jak robiliśmy odprawę zabrali mi mój ulubiony szampon do włosów. Chociaż nie wiem dlaczego! Przecież w podręcznym wiadomo, że można do 100 mililitrów ale w tym drugim. W walizce? No błagam.
-Uspokój się, pytasz się już 5 razy.
-Ale no... -nie dokończyłam bo ktoś mnie popchał od tyłu. -Ej uważaj jak chodzisz!
-Przepraszam, to było nie chcący. -usłyszałam łagodny męski głos.
-Spoko -odwróciłam się i zobaczyłam 17 letniego bruneta z platynową grzywką.-Jest okej.
-Jestem Zayn -wystawił rękę w moją stronę.
-Naty -ujęłam ją chętnie, a on lekko potrząsnął. -Umiesz mówić po polsku?
-Tak, praktycznie każdy w Hiszpanii umie po tym języku mówić. Lecisz tam?
-Tak. Ty zapewnię tam mieszkasz.
-No tak.. Które masz miejsce? -zadał ponownie pytanie, ale już po hiszpańsku spoglądając na swoją kartkę. - 4A
-Ja mam 4B - zaśmiałam się z jego szerokiego uśmiechu oraz tak samo jak on posługiwałam się hiszpańskim. Tak będzie raczej najlepiej.
-To chyba przeznaczenie.
-Nie wydaje mi się.
-Uwierz -wyszczerzył się i poprawił rękę swoją grzywkę. Nie zaprzeczę jest przystojny, sympatyczny, zabawny. Ma ładne ciemne oczy. Po prostu aww. Stop.. Naty..Ogarnij się..
-Ej wstawaj -szturchnął mnie w ramie i przy okazji wypudzajac z mojej krainy.
-Hmm? -mruknęłam i zauważyłam, że on patrzy na mnie rozbawiony oraz trzyma moją torbę.. jak? -Oddaj!
Przed moim chwytem wycofał moją własność.
-Idziemy już roztrzepańcu. -powiedział rozbawiony.
-Już? -Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu cioci
-Jesteś skazana na mnie, ponieważ gdyż twoja ciocia już poszła.
Kiwnęłam lekko głową i ruszyłam z nim równo do samolotu.
-Widzę, że Pan Malik ma nową dziewczynę -usłyszałam śmiech z tyłu, więc odwróciłam się i ujrzałam tym razem mega przystojnego chłopaka. Hiszpan. Chyba miał tylko samo co Zayn. Był ubrany czarne dresy z białym napisem na lewej nodze, czarną koszulkę z białymi elementami oraz białe skejty.
-Spadaj Abraham -syknął do niego, a ten Abraham spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem oraz błyskiem w oku. -Chodź Naty, nie zwracaj na niego uwagi na tego debila.
-Uważaj na słowa. Staram się być miły.
-Coś ci nie wychodzi. Naty chodź. -pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
-Kto to? -spytałam, kiedy byliśmy już dalej od tego Abrahama, jeśli dobrze pamiętam.
-Abraham Mateo, czyli szkolna chamska gwiazdunia.
-Aha ok, ale wydaje się fajny.
-Zdefiniuj słowo "fajny" -odparł, dopiero wtedy gdy wchodziliśmy już na pokład samolotu.
-No.. nie wiem.. czemu masz moją torbę?
-No.. nie wiem -Zaśmiał się oraz przepuścił mnie przodem.
-Znam cię jakieś 15 minut albo 20 minut i mogę powiedzieć, że jesteś całkiem zabawny.
-To dopiero początek, będziemy mieć jakieś 3 lub 4 godziny aby się bardziej poznać.-powiedział i zajęliśmy swoje miejsca.
-Tak, tak - mruknęłam i założyłam słuchawki na uszy.
-No weź- jęknął oraz szybkim ruchem mi je ściągnął- Chcę pogadać.
-Będziesz mógł pogadać z tą osobą, która usiądzie obok mnie - pokazałam ręką na wolne miejsce, a on przewrócił oczami
-A jeśli okaże się, że to jakaś starsza pani?
-Nie jestem starszą panią -usłyszeliśmy rozbawiony głos Abrahama..
-Nie wierze to ty? - jęknął Zayn
-Nie przedstawiłem się oficjalnie jestem Abraham Mateo -wystawił rękę w moją stronę, ignorując Malika
-Naty Celeban - Uściskałam jego dłoń,a on ją pocałował..wow.
-Nie podlizuj się- syknął w jego stronę
-Jestem miły dla tej sympatycznej dziewczyny -powiedział i usiadł obok mnie.
-Serio? Musisz tu siedzieć?
-Wiesz, to moje miejsce więc.. tak.
-Dość -pisnęłam, gdy widziałam, że Zayn chce już coś dodać.-Jak nie przestaniecie, to zamienię się z kimś miejscem.
-Nie zrobisz tego. -wyszczerzył oczy Mateo
-Założysz się?-uśmiechnęłam się zadziornie i pokazałam palcem na staruszkę.
-Nie -bąknął oraz spojrzał na Zayna i coś mu wyszeptał. Usłyszałam tylko "dobra".
-Więc mogę posłuchać muzyki w SPOKOJU? -dałam nacisk na ostatnie słowo.
-Niech ci będzie -mruknął nie chętnie brunet z blond grzywką, natomiast ja uśmiechnęłam się zwycięsko. Włożyłam słuchawki do uszu oraz włączyłam sobie piosenkę She Looks So Perfect. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się spokojem oraz moim światem w samotności. Nie to, że ich nie lubię czy też nie chcę z nimi gadać, ale.. czuję się niekomfortowo, ponieważ siedzę w samym środku. Oni są inni.. Zayn jest bardziej spokojniejszy, a Abraham wyluzowany. Ciekawe czy znają Nialla.. a może jeden się z nim przyjaźni? Potem się ich spytam. Gwałtownie otworzyłam oczy, gdy poczułam jak osoba po prawo, czyli Abraham szturcha mnie w ramię. Spojrzałam na niego nie wyjmując słuchawki z uszu. Niestety sam mi jedną zdjął.
-Czego słuchasz? -spytał zakładając zabraną mi rzecz, następnie poruszał głową w rytm -Kto to śpiewa?
-5 Seconds of Summer, znasz?
-Teraz tak -zaśmialiśmy się -pokaże ci moje ok? Może ci się spodoba. -wyszczerzył się
-Czemu nie -wzruszyłam ramionami i wyłączyłam piosenkę, a on podłączył do swojego telefonu moje słuchawki. -Ej, fajne to co to? -dodałam po jakiejś 1 minucie i 40 sekundach.
-The Weeknd - Can't Feel My Face -odparł - Widzę, że mamy taki sam gust muzyczny -zaśmiał się
-Jak widać.. -Spytać się go o Nialla czy nie? A zaryzykuje.. -Znasz Nialla Horana?
-A co? -uniósł brew do góry, a jego twarz zmieniła się w kamienną
-Bo.. ten..-zaczęłam się jąkać, ale nabrałam sporo powierza i dodałam na jednym wdechu. -To mój kuzyn, więc pytam się czy go znasz.
-Może znam, może nie. A tak na prawdę, to mój najlepszy przyjaciel, więc raczej chyba go znam -powiedział z bananem na twarzy -Serio to twój kuzyn? - Przytaknęłam -Współczuje.
-Dlaczego?
-Niall się zmienił.. jest chamski i w ogóle nie zwraca na innych uwagi.
-Jest taki jak ty Mateo -skarcił go Zayn
-Sorry, ale on jest gorszy. Ja taki nie jestem.. -warknął w jego stronę -I nie chcę być, cały czas mam nadzieje, że wróci stary Niall.
-Oj uważaj bo uwierzę, na żelowana grzywko.
-Spadaj! Z tego co wiem używasz tego samego lakieru co ja - przewróciłam oczami. Znowu się zaczyna...
-Ha śmieszne! Nie kupuję lakierów co psują mózg.. -odgryzł się.. Ja nie wierzę, co za..idioci? Tak to dobre określenie.
-Wal się ty chory pojebie.
-Już się boje.
-Jak ja mogę chodzić z tobą do klasy... -westchnął Abraham i przewrócił oczami.
-Sam się o to pytam lalusiu.
-Zamknąć się! -wrzasnęłam. Chociaż sama byłam pod wrażeniem, bo na co dzień jestem cicha, a tu proszę...wydzieram się na pół samolotu. -Zachowujecie się jak dzieci, a nawet gorzej!
-Sorry -bąknęli w tym samym czasie i oparli się o swoje fotele. Zrobiłam to samo.
-Jesteś zła? -spytał po chwili Zayn patrząc na mnie kątem oka.
-Dajcie mi spokój, mam was już na dzisiaj dosyć. -Warknęłam i zamknęłam oczy, ale nie na długo, ponieważ poczułam jak Abraham mizia mi rękę.
-Daj spokój, nie bądź zła.. -szepnął mi na ucho i lekko przejechał nosem po moim policzku. Okej.. czuję się.. trochę niekomfortowo.. znowu.. -Mamy jeszcze około 2,5 godziny razem i z tym burakiem po twojej lewo.
-Ten burak to słyszy- mruknął i w trójkę się zaśmialiśmy, gdy Zayn sam się wkopał. Otworzyłam oczy.
-Pogadałabym, ale chce mi się spać. -ziewnęłam, patrząc na ich reakcje.
-Niech ci będzie. Masz nie spać za długo, bo inaczej będzie z tobą źle -powiedział Mateo z łobuzerskim uśmiechem.
-A ja mu w tym pomogę.. -dodał swoje 3 gorsze pan burak.
-O widzę, że best friend się utworzył z was -zaśmiałam się cicho.
-Co z nim?! Zapomnij! -Oburzył się Malik
-Robimy to tylko, żebyś się nie czuła niekomfortowo -poparł go Abraham -Z tym burakiem, nigdy w życiu.
-Okej, niech wam będzie. Uznajmy, że wam wierzę. Dobranoc - wyłożyłam się wygodnie na moim fotelu i zamknęłam ponowie oczy.. Czas na drzemkę, Nats..
-Kolorowych -Szepnął Zayn
-Erotycznych -wyszeptał Abraham
Zasnęłam..
-Ty ją obudź - usłyszałam czyjś głos. Byłam jeszcze zaspana, więc nie rozpoznałam do kogo on należał.
-Nie, ty ją obudź.-odparł drugi.
-A może sama się obudzę co? -spytałam oraz otworzyłam oczy i zauważyłam, że leżę na ramieniu Abrahama. Szybko się podniosłam z niego. -Sorki...
-Nawet wygodnie było -zaśmiał się
-Dobra, dobra. Zaraz lądujemy, więc lepiej zapnij pasy Nat -oznajmił oraz sam wykonał to co powiedział. Grzecznie wykonałam polecenie.
-Aż tak długo spałam? -zadałam pytanie w jego stronę
-No całkiem, całkiem. Spała byś pewnie dłużej, ale niestety jesteśmy już w Madrycie. -odpowiedział uśmiechając się do mnie szarmancko.
-No to nieźle. Nie mogę się doczekać, kiedy wyjdziemy z tego samolotu.
-Ja też -odparł Abraham opierając się o moje ramie -O czym gadamy?
-O twoim niskim IQ, grzyweczko
-Wiesz co, znowu zaczynasz? -dodałam lekko poirytowana, a oni się zaśmiali
-Od starych nawyków nie oduczysz. -przewróciłam oczami.
-Proszę zapiąć pasy i nie wstawać z miejsc, zaraz będziemy lądować. Dziękuje! -o nasze uszy obił się głos pilota.
-Victoria! -nagle krzyknął jakiś damski głos za nami, a ja się odwróciłam. -Upss... sorki.- zaśmiałyśmy się
-Cześć -przywitałam się -Jestem Naty
-Nikola -podała mi rękę -Jesteś tu nowa co nie?
-Tak haha.
-O hej Niki Tiki -odparł Zayn
-Przestań tak do mnie mówić, bo kiedyś ci powyrywam te blond włoski.
-Uuu groźnaa -tym razem był to Abraham
-Jezu, ty też tu?! Jak ty z nimi wytrzymałaś?! -spojrzała na mnie współczująco
-Dałam radę. Nie słyszałam jak na nich krzyczałam?
-Nie -zaśmiała się -słuchałam muzyki przez cały lot.
-Szczęściara, mi oni nie za bardzo pozwalali.
-Nie prawda! -zaprzeczył Mateo i przejechał palcami po włosach
-Oj tam oj tam -Nikola machnęłam ręką -lepiej usiądźcie bo zaraz będzie trząść
-Racja -poparł ją Zayn i szybko usiadł
-Cykor -zaśmiał się grzywka i także usiadł spokojnie
-Zamknij się!
-No nie po raz 3 znowu się to zaczyna.. -mruknęłam i z Nikolą wybuchłyśmy śmiechem -Do zobaczenia na lotnisku
-Do zobaczenia - posłała mi uśmiech, a ja usiadłam po między kłócącymi się znowu chłopakami.
*Później*
Jestem już na lotnisku.. Aktualnie szukam cioci wzrokiem. Było się trzeba było pilnować idiotko.. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam dłoń na swoim ramieniu.
-A to ty - wypuściłam powietrze, kiedy okazało się, że to Nikola
-Sorki, nie chciałam Cię wystraszyć. Kogo szukasz?
-Cioci.. była ze mną w samolocie, a tu bum.. nie ma jej.
-To kiepsko.. -powiedziała -ej daj mi swój numer, nie będziesz się czuć osamotniona w tym Madrycie.
-No spoko, więc
-Puszczę ci strzałkę -odparła i zrobiła tak jak powiedziała. Po chwili na moim telefonie pokazał się jej numer. -Muszę lecieć, mama na mnie czeka. Daj znać jak będziesz w domu ok?
-Jasne, trzymaj się -pożegnałam się z nią
-Do zobaczeni, niedługo Nats -pomachała mi i odbiegła do wyjścia z walizką.
_Tu jesteś! Wszędzie cię szukałam! -usłyszałam głos mojej cioci i automatycznie odwróciłam się w stronę dźwięku.
-Też cię szukałam -wyszeptałam i przytuliłam się do niej.
-Chodź, jedziemy do domu. -Przytaknęłam głową i złapałam swoją swoją walizkę -Będziesz chodzić z Niallem do szkoły dobrze?
-Nie ma problemu.
-Mam nadzieję, że będzie Ci dobrze u mnie.
-Na pewno będzie, jesteś dla mnie jak druga mama, a wujek Ben jak drugi tata. -odparłam wchodząc do TAXI.
-Cieszę się skarbie -uśmiechnęła się do mnie i zamknęła drzwi, a sama usiadła z przodu. Natomiast kierowca chował nasze walizki.
-No to zaczynamy.. -szepnęłam opierając się okna -Nowy początek.
&&&
Hej :)
Oto rozdział número jeden.
Mam nadzieję, że się podoba :)
To co.. Do następnego <3
3 komentarze i następny rozdział :)
Hej :)
Oto rozdział número jeden.
Mam nadzieję, że się podoba :)
To co.. Do następnego <3
3 komentarze i następny rozdział :)
Pierwsza
OdpowiedzUsuńDruga.
OdpowiedzUsuńTrzecia! :D :D :D
OdpowiedzUsuńKochana... zanim opublikowałaś rozdział, wysłałaś mi jego fragmenty... Muszę, przyznać, że jestem wielce zaskoczona całością! <3 Napisałaś to tak idealnie, że... że mnie zatkało! :* Jesteś fenomenalną pisarką! <3 Po prostu świetną! A nie często spotyka się tak zdolne osoby... :D
Bardzo podoba mi się postać Naty! Jest taka super! <3 Ja ty! ^^ Abraham w sumie też jest genialny... I Nicolę lubię! Tylko ten Zayn ani trochę mnie do siebie nie przekonał... XD Nie wiem czemu... ^^
Trzy komentarze? Jestem trzecia! Czyli dodajesz rozdział teraz, tak? :3
Już nie mogę się go doczekać! Musisz napisać szybciutko! Najlepiej z prędkością światła! :* Bo ja tu niecierpliwie czekam! ^^ I liczę na jakiś dedyczek! <3
Kocham! Mocno! :*
http://te-dare-mi-corazon.blogspot.com/
http://destronado-am.blogspot.com/
OOO JAAAA!
OdpowiedzUsuńAle super, czekam na next, rozdział ma być już jutro, gdyyyż, jestem czwarta! :D
Nie no, ale czekam na rozdział i oby był szybko, i był równie super, albo nawet i lepszy <3
Buzi <3 <3