2 stycznia 2016

One shot "A gdzie tata..?"



Ona to 22letnia dziewczyna z małą córeczką. Pracuje jako nauczycielka tańca. Jej życie nie jest łatwe. Ma czworo przyjaciół, którzy jako jedyni razem z nią wiedzą co się stało z tatą Hope.

On sławny 23letni piosenkarz, który czuje, że brakuje mu czegoś w życiu lecz do końca nie wie czego. Pamięta swoją pierwszą miłość doskonale. Czy ją jeszcze kocha?  Sam siebie o to pyta.

Czy wszystko wróci tak jak było? 
Czy jednak będą żyć swoim życiem? 
A co z Hope?  Zostanie bez taty?


'Naty'
-Hope!  -krzyknęłam za swoją 5letnią córkę. Było dość późno i chciałam już wracaj do domu. Nie musiałam się powtarzać,bo mała od razu obok mnie była. Patrzyła na mnie swoimi dużymi czekoladowymi oczami. Miała je po nim.. Może minęło te 6 lat od rozstania, ale..ja cięgle nie mogę o nim zapomnieć. Czy go kocham? W sumie rozum mówi nie..a serce wie swoje. Mam mieszane uczucia co do niego. Było mi ciężko z tym, że zostawił mnie. Chociaż nie wiedział o ciąży. Nie powiedziałam mu, nie chciałam niszczyć marzeń, kariery, sławy. To była dla niego szansa. Teraz? Teraz jest znany praktycznie w całej Europie. Jestem z niego dumna chociaż tego nie pokazuje. Mam moją Hope, jest do niego bardzo podobna. Czysta kopia jego. Ten..uśmiech, oczy, wszystko. Cały Abraham Mateo w żeńskiej wersji. A ja głupia wtedy myślałam o aborcji. Byłam idiotką. Dobrze, że Nikola, Dolor czy Niall i Jorge mi pomagali. Była też moja mama. Również dużo im zawdzięczam. Gdyby nie oni..nie było mojej małej księżniczki tutaj.
-Tak, mamusiu? -spytała delikatnym głosem wyrywając mnie z rozmyśleń. Uśmiechała się tak samo jak..on..
-Wracamy do domu. Późno już. -złapałam ją za rękę i bezproblemowo ruszyłyśmy w stronę naszego mieszkania. Zadzwonił mój telefon.
-Mamusiu odbierz. -zatrzymała mnie. Westchnęłam i sięgnęłam po telefon.
-Okej, możesz się jeszcze pobawić, ale nigdzie mi nie uciekaj zaraz wracam to z pracy jasne? -spojrzałam na nią, a ona pokiwała głową energicznie i odbiegła na plac zabaw. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przyłożyłam telefon do ucha. -Halo?

'Abraham'
Chodziłem po parku. Wróciłem. Wróciłem do San Fernando. Do mojego mojego rodzinnego miasta. To tu poznałem Naty w tym parku. Tu zapytałem ją również o chodzenie lub odbył się nasz pierwszy pocałunek. Miałem małą nadzieję, że ją tu spotkam. Pogadać. Po wspominać. Na samą myśl o niej się uśmiechnąłem. Podniosłem głowę do góry i nabrałem powietrza w płuca. Nagle ktoś na mnie wpadł. Miałem już zacząć wyzywać łamagę, ale..to była dziewczynka. Mała osóbka.
-Przepraszam -wyszeptała z łzami w oczach. Były podobne do moich. Nawet bardzo. Uklęknąłem przy niej.
-Zgubiłaś się? -spytałem jak idiota. Oczywiście, że się zgubiła.. Otarłem jej łzy. Kiwnęła głową. -Jak wygląda osoba z którą przyszłaś?
-Moja mama..-pociągła nosem-...ma duże niebieski ocy, różowe usta iii brązowe włosy. -powiedziała. Niestety za dużo się nie dowiedziałem, ale ten opis pasował do Naty.. Też miała śliczne niebieski oczy lub brązowe włosy, które były spięte w kucyka.
-A jak masz na imię?
-Hope a ty?
-Jestem Abraham. -odparłem
-Czemu nosisz kaptul i okulary? -Zaśmiałem się, jak widać teraz role się odwróciły.
-Jestem piosenkarzem i nie mogę się pokazywać bez. -uśmiechnąłem się do niej, co odwzajemniła. Miała słodki uśmiech.
-Zaśpiewasz mi coś?
-Przepraszam, ale nie mogę. -posmutniałem i wziąłem ją na ręce. -Teraz idziemy szukać twojej mamy.
-A zdejmiesz kaptur?
Pokręciłem głową z rozbawienia. Zrobiłem tak jak mała Hope prosiła. Zdjąłem czarny kaptur z głowy i ruszyliśmy w stronę placu zabaw. Oczywiście mała mnie kierowała. Dawno tu nie byłem i trochę się pozmieniało. Trochę? Bardzo. A pomyśleć, że nie było mnie tylko 6 lat. W sumie to dla mojej rodziny to było .
-Ile masz lat? -spytałem jej, a ona oderwała wzrok od drzew i wlepiła wzrok we mnie. Zamiast odpowiedzieć mi pokazała na palcach pięć palców. -Nie jestem ci zimno? -zadałem kolejne pytanie. Była ubrana w czarne getry i różową bluzę z misiami. Buty miała białe.
-Nie. -powiedziała oraz wtuliła się w moją szyję. Zrobiło mi się cieplej jakoś tak na sercu. Tak przyjemnie. Miło. -Na pewno znajdziemy moją mamę?
-Postaram się. -odparłem tylko i poprawiłem Hope aby nie spadła.

'Trochę później'
-Nie ma jej. -szepnęła z łzami ze oczach w oczach. Ponownie przytuliła się do mojej szyji. Tym razem tylko poczułem łzy jak leciały mi po ciele. Było mi jej żal.
-Nie mar.. -przerwał mi damski głos.
-Hope! -krzyknęła i mała szybko się poderwała.
-Mama! -kobieta o brązowy włosach i twarzy mi bardzo znajomej szybko znalazła się obok nas.
-Zostaw moją córkę! -zaczęła się na mnie wydzierać i chciała wyrwać mi małą z rąk
-Proszę, proszę nieodpowiedzialna mamusia. -odparłem i dokładnie przyjrzałem się jej twarzy. Oczy niebieskie. Takie same jak Nat..
-Ugh! -westchnęła -Albo oddasz mi córkę, albo dzwonie na policję!
-Mamusiu czemu krzyczysz na Abrahama? -spytała Hope, a ja zauważyłem, że jej twarz zmienia mimike. Była zła, natomiast teraz..była przerażona?
-Kochanie nie mówi się do obcych ludzi po imieniu. -upomniała ją.
-Ale Abraham mi pozwolił! Prawda? -szturchnęła mnie przez co z nosa spadły mi okulary. Teraz twarz dziewczyny, która stała przede mną pokazywała jeszcze większe przerażenie.
-Tak,jasne. -wyszczerzyłem się i postawiłem ją na ziemi, a ona od razu podbiegła do swojej mamy. Spojrzałem ponownie na jej twarz.
-Przepraszam -odezwała się i spuściła wzrok. Nat robiła identycznie. -Myślałam, że chcesz porwać Hope.
-Nie, nie mój tym. -odparłem, a po chwili uświadomiłem sobie co powiedziałem. -Ee znaczy nie.. oto mi.. chodziło. Mam inne zajęcia. -plątałem się w swoich słowach. Westchnąłem -Jestem Abraham -dodałem wyciągając rękę w jej stronę. Nie pewnie ją ujęła. Znowu ten miły prąd jaki kiedyś miałem z moją byłą dziewczyną.
-Jeeeetemmm.. -za jąkała, a po chwili dodała szeptem, co zbudziło mnie do żywych. -..Naty
Zamrugałem dwa razy. Czyli jednak to ona?  Moja Naty? Znaczy już nie moja..przecież ma dziecko..i pewnie męża.
-Naty?  -spytałem z bananem na twarzy. -Naty Celeban?
Patrzyła się na mnie z lekkim zmieszaniem. Podszedłem bliżej niej. Nie odsunęła się

'Naty'
Co on tu robi?! Musiał przyjechać, kiedy już ułożyłam sobie życie? Bez niego. Chociaż jakąś część mnie skakała z radości. Nie mogłam uwierzyć, że to był mój dawny Abruś. Właśnie był..
-Ttaak -wydukałam i starałam się unikać jego wzroku. Wzięłam Hope na ręce. 
-Łooł zmieniłaś się. Wyglądasz ślicznie. -zarumieniłam się mojego słowa. Lekko, ale zarumieniłam. 
-Ty też się zmieniłeś i gratulacje nagrody piosenkarza roku. -powiedziałam i moje oczy przeniosły się na niego. Patrzył na mnie tym samym wzrokiem co sześć lat temu. 
-Dziękuje. To ten..widzę, że założyłaś rodzinę.-odpowiedział ze..smutkiem w głosie? -Kto jest ojcem tej słodkiej kruszynki? -pacnął Hope w nos, na co się zaśmiała. Ja zresztą też. Tylko co mu teraz powiedzieć? "Abraham, to twoje dziecko". Wyśmieje mnie i uzna za psychopatkę. Miałam już otworzyć usta, ale Hope mnie wyprzedziła. 
-Mama powiedziała że tata nas zostawił przed moimi narodzinami. -powiedziala, a Abraham spojrzał na mnie wspolczujaco. Zauważyłam też iskierki w jego brązowo-czarnych oczach. 
-My musimy już iść. -odparłam znowu unikając jego wzrok. -Milo było cię znów zobaczyc. 
-Tak, jasne. Ciebie też było miło znowu zobaczyć. Może.. -zatrzymał się i podniósł mój podbrodek, abym patrzyła mu znowu w oczy. -może, spotkamy się jeszcze? 
-Zobaczę -uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. 
-Numer masz ten sam, prawda? -spytal, a ja lekko kiwłam głową. -Okej, to..do zobaczenia Nat, do zobaczenia Hope -ponownie pacnął ją w nos, ale tym razem zmroziła go wzrokiem. 
-Przestań grzywko -mruknęła i oddała mu tym samym. Abraham się zaśmiał, ale po chwili udał obrażonego i zrobił kwaśną minę. 
-To bolało. -jęknął i przejechał palcami po grzywce. Hope pokazała mu język. 
-Teraz wies co czułam. -zaśmiałam się na ich wybryk. Zachowywali się jak ojciec z córko..to było urocze. Bardzo słodkie. 
-Juz nie będę przepraszam. -podnósł ręce do góry. 

'Później'
-Dobra, czemu jesteś taka nieobecna? -obudził mnie z rozmyśleń głos Nikoli. Razem z Dolor siedziały u mnie w kuchni. Zadzwoniłam po nie, od razu gdy wróciłam z parku. 
-Abraham wrócił. -powiedziałam i spojrzałam na. Utworzyły usta ze zdziwienia, na co się lekko uśmiechnęłam. 
-Jak to? Jesteś pewna, że to był on? 
-Gadałam z nim -szepnęłam spuszczając wzrok na kubek z gorącą czekoladą. 
-Powiedziałaś mu..o Hope? -spytała Dolor, a ja pokręciłam przecząco głową. -Dlaczego? 
-Wyśmieje mnie. 
Westchnęły i nagle w pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu, który dawał znak, że dostałam wiadomości. Wyjęłam komórkę i zobaczyłam nieznany numer. Kliknęłam ikonę.

Od 7352583659: Dzień Doberek :D Jak tam? /Abraham

Odrzuciłam telefon na blat, zwracając przy tym uwagę dziewczyn. 
-To Abraham -jęknęłam, a Nikola spojrzała na telefon. 
-Nie odpiszesz? 
-Nie wiem. -mruknęłam i wziąłem go z powrotem. Miałam dramat. Odpisać czy lepiej olać? 
-Odpisz, może to twoja jedyna nadzieja i szansa na stworzenie prawdziwej rodziny. Nie chcesz jej zmarnować przecież. Mówi ci odpisz. -namówiła mnie Dolor. Rzuciłam ciche "ok" i wziąłem napisz wiadomość.

Do 7352583659: Cześć. Okej a tam? :)

Wysłałam i od razu z niewiadomych przyczyn na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech.
-Sądzisz, że jak Abraham zareaguje jak mu powiesz o Hope? -tym razem to był głos Nikoli.
-Nie wiem..-westchnęłam i wstałam od wysepki. -Wyśmieje mnie? Zacznie krzyczeć? Nie wiem. Nie było go 6 lat i tak nagle wraca. Moim zdaniem najlepiej by było gdyby nie wracał lub w ogóle się o niej nie dowiedział.
-Nie możesz mu nie powiedzieć, że ma córkę i na pewno nie będzie krzyczał.Może..-Dolor przyłożyła palec do brody jak by intensywnie myślała. Zaśmiałyśmy się z tego -..niech Jorge i Niall pomogą mu to jakoś przetworzyć. Wiesz..Hope ma 5 lat, a jego nie było 6. Powinien już coś tam mu świtać, no bo co innego? Jeszcze jedno jest wyjście co może sobie ubzdurać, że go zdradziłaś, ale to nie byłoby realne bo Hope to czysta kopia. -skończyła swój monolog. Patrzyłam na nie. W sumie to nie głupi pomysł z tym Niallem i Jorge, tylko Niall to Niall. Martwię się, czy nie wypapla za dużo.
-Możemy spróbować z chłopakami -powiedziałam po chwili z uśmiechem na twarzy. -Niall! Jorge! -krzyknęłam, a on jak petarda zaraz znaleźli się w kuchni. -Mam do was pytanie i zadanie, co chcecie najpierw? -Uniosłam do góry brew.
-Pytanie. -krzyknął Niall, a Jorge tylko kiwnął głową na znak zgody. Dziewczyny patrzyły na nas z rozbawieniem. Otworzyłam już usta, ale pan Horan wolał odezwać się pierwszy. -Albo nie! Zadanie. -zmroziłam go wzrokiem, a Nikola wybuchła śmiechem tak samo jak reszta. Ponownie chciałam zacząć, lecz nie było mi to dane. -No dobra, niech będzie to pytanie. -Paczka wybuchła jeszcze głośnym śmiechem, a ja podeszłam do Nialla i pociągłam go lekko za koszulkę. Pisnął przerażony i zamknął oczy.
-Przymknij się w końcu okej? -warknęłam i szybko go puściłam, gdyż chuchnął mi w twarz. -Niall, Idioto!
-Ups? -zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. -Dobra mów, to zadanie.
-Więc..-zaczęłam i szybko zasłoniłam Niallowi ręka usta. -Niall i ty Jorge musicie pomóc Abrahamowi jakoś dojść do tego, że Hope to jego córka, ok? -spojrzałam na blondyna, a on kiwną głową twierdząco. Mój wzrok przeszedł na Jorge, a on powtórzył ruch przyjaciela. Zdjęłam rękę z twarzy Horana i sięgnęłam po telefon który się odzywał z powiadomieniem.

Od 7352583659: Dobrze :) Chcesz się spotkać? Kawa? Herbata? Ewentualnie ciasto :D 

Zaśmiałam się.
-Abraham? -spytała Nikola, a ja kiwnęłam głową. -Zachowujesz się jak nastolatka, panno Celeban. -powiedziała poważnie i również się zaśmiała. -Co chciał?
-Chce się spotkać. -powiedziałam, a dziewczyny przybiły sobie piątkę, natomiast chłopaki patrzyli na nas dziwnie. -No co?
-Jak on chce się z tobą spotkać, to czemu nie możesz mu normalnie powiedzieć. Jak CZŁOWIEK? -Zirytował się Niall i przejechał palcami po grzywce. -Tylko nas w to wciągasz, wariatki. -szepnął i poszedł do salonu. Po chwil wrócił, stanął i walnął się otwartą ręką w czoło. -To kiedy zaczynamy?
Uśmiechnęłam się do nich.
-Od jutra -odparła Dolor i zaczęła stukać palcami w blat. -Umówicie się, a przyjdą chłopacy.
-No i taki plan rozumiem! -pisnął radośnie blondyn i przybił piątkę z Jorge.

Do 7352583659: Jasne. ;) Jutro o 14 w tej kawiarni obok parku, może być?

Od 
7352583659: Idealnie. c;

-To jesteście umówieni o 14 w kawiarni obok parku. -powiedziałam, a reszta przytaknęłam głową. W ciąż nie byłam pewna czy dobrze robimy.Do tej pory bez Abrahama, było dobrze. Dawałam sobie radę i mamą oraz przyjaciółmi. Chociaż to nie byłoby fair, ukrywaniem przed nim własnej córki.

'Następny Dzień Abraham'
Przetarłem oraz otworzyłem senne oczy. Nie ma jak spać w swoim starym łóżku i starym domu. Tak się zastanowić to..czemu by tu nie zostać tu na stałe. Karierę, bym tu rozkręcał. Musiałbym to przemyśleć na spokojnie, nie teraz. Wziąłem telefon i spojrzałem na godzinę. Dopiero..10, co ja będę robił przez 4 godziny? Westchnąłem oraz wstałem z łóżka, a następnie się rozciągnąłem. Ruszyłem na dół w celu zjedzenia jakiegoś śniadania.
-Cześć! -przywitałem się z rodziną wchodząc do kuchni.
-Dzień Dobry, Abraham. Jak się spało?-Spytała moja mama, uśmiechając się ciepło.
-Dobrze -odwzajemniłem uśmiech oraz otworzyłem lodówkę. Patrzyłem się na zawartość, aż w końcu wybrałem, że zjem kanapkę z szerem i szynką. Wyjąłem więc potrzebne składniki.
-Masz jakieś plany? -zadała pytanie. Kiwnąłem twierdząco głową. -Mogę wiedzieć jakie?
-Umówiłem się z Nat -odparłem i poczułem się tak jak wtedy. Te 6 lat wstecz, gdy byliśmy szczęśliwą parą, kiedy omawialiśmy naszą przyszłość.. Gdyby nie kontrakt bylibyśmy ciągle razem, a Hope to byłaby moja córka.
-Naty Celeban?
-Zgadłaś -Uśmiechnąłem się, smarując kanapkę masłem.
-Dawno jej nie widziałam, tak samo jak Hope -powiedziała, a ja spojrzałem na nią dziwnie, a zarazem podejrzliwe. -To, że sobie pojechałeś nie oznacza, że nie mam prawda widywać się z wnuczką. -dodała, a ja wyplułem na talerz mój posiłek. Ona powiedziała, wnuczką?
-Wnuczką? Hope jest moją córką?
-Nie mówiła ci? -pokręciłem przecząco głową, na co westchnęła. -Musisz z nią pogadać.
-Mam taki zamiar -mruknąłem i zająłem się swoim posiłkiem. Byłem zły, ale również cieszyłem się jak głupi, że Hope jest moja. W sumie miała takie same oczy jak ja, uśmiech czy też kolor włosów.
-Nie bądź zły, może miała powód. -złapała mnie za ramię.
-Powód aby chować przede mną własną córkę? -spytałem kpiąco i oparłem ręce o blat. Westchnąłem oraz spojrzałem na swoją mamę. -Mówiła ci czemu?
-Może, ale to już musisz sam z nią obgadać, a ja mykam do pracy! -szybko poderwała się z krzesełka oraz pocałowała mnie w policzek. Nie zdążyłem nic innego powiedzieć niż "czekaj", a mama Susi była już za drzwiami. Zaśmiałem się. Dobrze, że przyjechałem, chociaż mama nie będzie sama. Ojca nie ma, Tony we Francji, a ja byłem w trasie. Mogę jej dotrzymać towarzystwa.
 Wstałem od stołu i włożyłem naczynie do zmywaki. Cały czas w głowie, miałem pytanie dlaczego Natalia mi nie powiedziała. Bała się? Jeśli Hope ma teraz 5 lat, to znaczy, że Nat miała 17 lat gdy ją urodziła, rok po moim wyjeździe. Złapałem się za głowę.
-Za dużo tego. -Szepnąłem sam do siebie i poszedłem do mojego pokoju po ubrania.
  Założyłem ten zestaw oraz wziąłem telefon i napisałem wiadomość do Naty.

Do Nats: Dasz radę o 13?
Wysłałem i spojrzałem na zegarek. Była dopiero 11:34, więc daleko jeszcze do 14. Patrzyłem się w telefon i czekałem niecierpliwie na wiadomość. Chciałem jak najszybciej się z nią spotkać. Nie to, że chce mieć to z głowy, ale chce mieć więcej czasu na spędzenie z nią chwili. Wzdrygnąłem się na dźwięk.
Od Nats: Ok, jasne.

Uśmiechnąłem się szeroko. Już nie mogę się doczekać, tego ważnego spotkania z matką mojej córki.

'Kawiarnia, 12:55'
Siedzę, przy jednym ze stolików i patrzę się w Menu. Po chwili usłyszałem dźwięk, otwierających się drzwi, więc podniosłem wzrok z nad karty z nadzieją, że to Naty. Niestety nie..Do środka, weszli jakiś brunet oraz farbowany blondyn..zaraz..zaraz..Jorge i Niall?! Spojrzeli w moją stronę i uśmiechnęli się do mnie i zaczęli iść w moim kierunku. Patrzyłem na nich dziwnie, gdy dosiedli się do mnie.
-Cześć? -zacząłem, podnosząc brew do góry.
-Czekasz na kogoś? -spytał Jorge uśmiechając się tajemniczo w moją stronę.
-Tak..na Naty. Miała zaraz być.
-To cię rozczaruje, stary -wystrzelił Niall, na co się wzdrygałem.- Nie przyjdzie
-Ale ja muszę z nią pogadać -wstałem od stołu i ruszyłem w stronę wyjścia. Obaj wylecieli za mną.
-O czym chcesz z nią pogadać?-spytał Jorge, łapiąc mnie za ramię.
-A co cię to -warknąłem i wybrałem jej numer, a następnie przyłożyłem do ucha. Pierwszy sygnał..drugi..trzeci...czwarty..piąty..i poczta głosowa. -Czemu nie przyszła?
-Musiała...zabrać Hope do lekarza. -widziałem, że Niall kłamał, ale nie chciałem w to wnikać. -O czym chcesz z nią pogadać? -spytał tym razem on, gdy zacząłem iść w stronę parku na ławkę.
-O Hope. -szepnąłem i spuściłem głowę.
-Czyli już wiesz?
Kiwnąłem twierdząco głową, a on się zaśmiali. Podniosłem na nich wzrok.
-Szybko poszło. -odezwał się i pacnął Nialla w ramię.
-Zaprowadźcie mnie do Nat! -syknąłem, a Jorge przewrócił oczami.
-Chodź, panie nerwowy. -mruknął i zaczął iść przodem. Spojrzałem na Nialla, który posłał mi uśmiech, odwzajemniłem go i zaczęliśmy iść.
-On serio jest taki poważny? -szepnąłem do blondyna, mojego byłego najlepszego przyjaciela. Zaśmiał się.
-Wiesz..niedługo tak samo jak ty zostanie tatą. -wytłumaczył.
-On i Dolor tak?
Kiwnął twierdząco głową.
-Ty i Nikola?
-Tak -rozmarzył się i pacnąłem go lekko w ramię, aby wrócił do żywych.-Jak się dowiedziałeś, że Hope to twoja córka?
-Moja mama. Powiedziałem, że spotykam się dziś z Naty, a gdy wspomniała o Hope, byłem zdziwiony, że o niej wie więc ona do mnie coś w stylu 'To, że sobie pojechałeś nie oznacza, że nie mam prawda widywać się z wnuczką' . I oto cała historia. -wzruszyłem ramionami.
-Jesteś na nią zły?
-Może tak trochę. Zastanawia mnie czemu mi nie powiedziała, że mam córkę.
-Miała powód, może. -odparł i zaczął unikać mojego wzroku. No cholera ty też..-Zaraz będziemy -wyprzedził mnie, na co kiwnąłem tylko głową.

'Naty'
Usłyszałam zamykające się drzwi, przecież nikogo nie zapraszałam. Odłożyłam dwa talerze na blacie i kierowałam się w stronę przedpokoju. Zaniemówiłam..
-Hej -zaczął z lekkim uśmiechem i zdjął buty. -Mogę wejść?
-Tak, jasne. -nabrałam powietrza i cały czas patrzyłam się na niego. Co on tu robi? Miał być z chłopakami i skąd wiedział, gdzie mieszkam..
-Muszę z tobą pogadać. -zaczął i pociągnął mnie za rękę do salonu. Cała się trzęsłam, jego twarz może miała ten lekki uśmiech, ale w oczach miał mieszane uczucia. Usiedliśmy na sofie. Przyciągnął mnie blisko siebie. -Czemu nie powiedziałaś mi o Hope? Czemu nie powiedziałaś, że to jest moja córka?
-Ja..-spuściłam wzrok, po policzku spłynęły mi łzy. Przecież mieli mu tak szybko tego nie mówić. -..bałam się, a po za tym masz karierę.
-Ale to nie oznacza, że nie chciałbym mieć z tobą normalniej rodziny. -podniósł mój podbródek i otarł policzek, kciukiem. Patrzyłam się w jego oczy. -Naty, dużo nad tym myślałem i nigdy nie przestałem Cię kochać, a Hope to dowód naszej miłość. Kocham Cię..-szepnął i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w niego mocno.
-Ja ciebie też. -wyszeptałam w jego klatkę piersiową. Przytulił mnie mocno do siebie. -Nie zostawiaj mnie, proszę.
-Nie mam takiego zamiaru.-głaskał mnie po włosach, to zawsze mnie uspokajało.
-Abraham! -usłyszałam głos naszej córki, więc oderwałam się od niego. -Co tu robisz i czemu przytulasz moją mamę? -patrzyła się na nas.
-Hope..-zaczęłam i pokazałam gestem ręki aby podeszła do mnie bliżej. -Nie mów do niego Abraham, tak nie wolno. -Uśmiechnęłam się.
-To jak mam mówić? -spytała podnosząc słodko brwi do góry.
-Tata -odpowiedział za mnie Abraham i wziął ją na swoje kolana.
-Jesteś moim tatą?
-Tak, tylko twoim. -uśmiechnął się, a Hope dźgnęła go w policzek. Zaśmiałam się.
-To czemu nas zostawiłeś? -powtórzyła swój gest.
-Przestań tak robić, bo odgryzę ci tego palca. -zażartował i pocałował ją w czoło. Przytuliła się do niego. Najlepszy widok, jaki mogłabym sobie wyobrazić. Łzy zaczęły znowu lecieć mi po policzkach. Tym razem ze szczęścia. Dużego szczęście.
-Kocham Was -Szepnął Abriś i przyciągnął mnie bliżej siebie, następnie złączył nasze usta razem, w długim namiętnym pocałunku. Tak bardzo za tym tęskniła. Tak strasznie tęskniłam za nim. Za tego miłością.
-Nie odejdziesz już? -spytała Hope patrząc raz na niego, raz na mnie.
-Już nigdy. Teraz zawsze będziemy razem. -Uśmiechnęliśmy się do siebie szeroko. To początek nowego rozdziału w naszym życiu. Wspólnym życiu.

#########
Witam ! :D
Oto One Shot, specjal for ju :D (?) xD
Mam nadzieje, że moje wypociny wam się podobały :D!
Kiedy rozdział? Uuu..nie wiem ;c
Nie szybko :o
A ogólnie to spóźnione życzenia w nowym roku wam składam. A więc..
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU 2016! :D <3
Bardzo oryginalnie wiem xd
Do rozdziału <33 :D

3 komentarze:

  1. Tak więc... Mój drogi Krakersie...
    TEN OS JEST PO PROSTU FENOMENALNY, GENIALNY, PIĘKNY, ŚWIETNY, CUDOWNY I NAJLEPSZY! Plus miliard innych, pozytywnych przymiotników! ^^
    Skąd ty wzięłaś ten talent kochana?! Jest tak wielki, że nie można opisać go słowami! :D Po prostu... Największy! Najwspanialszy! :3
    Pięknie to wszystko opisałaś! Po prostu niesamowicie! Magia <3
    Jak dobrze, że ABRIŚ postanowił zostać z Nat i Hope! To było piękne! ^^
    Mam nadzieję, że napiszesz kolejnego OS'a! Na pewno będzie tak samo genialny, jak ten! :3 Ach... Twoje dzieła są naj! <3
    Pisz szybko... Bo ja tu czekam! ^^ Z ogromną niecierpliwością! ^
    Kocham! Najmocniej! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww
    Zawsze mnie tak cieszą te momenty miłosne *-*
    Super Ci wychodzą OS pisz ich więcej!
    DOZOBA PRZY KOLEJNYM POŚCIE, MISIA <3 <3 <3

    P.S. CZAMAROOOOO! <3 XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :* Hope jest taka slodzisna ! ;) Leon z Dolor :D (?) Spotkanie po latach :)Śliczny , cudowny , fantastyczny i nie wiem co jdszcze dodać poprostu nic dodać nic ująć :*

    OdpowiedzUsuń