7 kwietnia 2016

[ZAWIESZAM]


Cześć (:
Chciałabym wam coś..powiedzieć :O
Jak widzicie w tytule..Zawieszam ;/

A powód taki, że..nie mam weny, czasu i jakoś na wszystko brakuje mi chęci :C
Obiecuje, że wrócę, ale nie wiem kiedy :( <3
Będę Tęsknić <3 ;')


~Naty <3

25 stycznia 2016

Rozdział szósty "Bo jesteś inna..."



Dedykacja dl Dolor <3, która tak cierpliwie czekała na ten rozdział! <3


Abraham
Otworzyłem leniwie oczy i rozejrzałem się po pokoju. Ale tu syf..Heh jak tak parzę to więcej jest ubrać..moich. No cóż..bywało gorzej. Spojrzałem na łóżko Nialla. Spał jeszcze sobie w najlepsze. Miałem do niego pretensje, za to co powiedział Naty. Ale przecież mi tego nie powiem..bo się wyda i on będzie bardzo zły. Znowu. 
Przekręciłem się na bok i nie zauważyłem, że tam nie ma już łóżka. Zaliczyłem spotkanie z twardą podłogą. Syknąłem z bólu i podniosłem głowę, by zobaczyć czy przypadkiem nie obudziłem Nialla. Na szczęście nie. Dostałbym taki ochrzan od niego, że lepiej nie mówić.
Wstałem z twardej podłogi oraz wyszedłem z naszego pokoju. Co z tego że dopiero wstałem, mój brzuch wołał już o śniadanie, więc szybko zszedłem po schodach na dół. Pod nosem nuciłem sobie piosenkę "Raye - Bad Faith", która leciała w radiu wczoraj w aucie. Wpada w ucho. Jest to spokojna piosenka, taka idealna do tańczenia Jazzu. 
-Dzień Dobry. -przywitała się Naty z lekkim uśmiechem. 
-Hej, słońce. -Powiedziałem przez co się zarumieniła i spuściła głowę na swoje kanapki. Heh warto wiedzieć jak na nią działam. -Jak się spało? -spytałem, otwierając lodówkę. Jakby to Niall powiedział? Świeci pustkami. 
-Umm dobrze, a tobie? 
-Trochę twardo ale w miarę. -odpowiedziałem, wyjmując ser, a następnie zamykając miłość Horana. Wziąłem dwa bochenki chleba i wysmarowałem je masłem oraz położyłem żółty plaster. Dodałem jeszcze ogórka i moim zdaniem kanapka la Mateo gotowa. Sięgnąłem po talerz na którym ułożyłam moje smaczne dzieła. Usiadłem obok Nats. 
-Smacznego tak w ogóle. -posłałem jej łobuzerki uśmiech. 
-Wzajemnie. -wyszeptała nie podnosząc na mnie wzroku. 
-Wiesz, że cię nie ugryzę prawda? -zadałem pytanie, bo krótkiej przerwie. Zauważyłem, że się ode mnie odsuwa. 
-Może -mruknęła i wstała od stołu. Włożyła talerz do zmywarki. 
-Nata -Zawołałem za nią i szybko poderwałem się od góry. Nie rozumiem jej zachowania i chciałbym to wyjaśnić. Co jak co..ale ja tylko mogę zgrywać Bad Boy'a, w tej ciekawej znajomości. Złapałem za jej drobną dłoń i lekko pociągnąłem w moją stronę. Wylądowała tuż przed moim tortem. -Natala co jest? 
-Nic, zostaw mnie. Nie mam humoru. 
-Kłamać to nie umiesz. -przewróciła oczami oraz lekko się uśmiechnęła. -Powiedz mi, proszę. 
-Wyjdzie, że się nad sobą użalam.
-Jak wyjdzie to wyjdzie, nie przejmuj się. -odparłem, dając jej otuchy.
-Po prostu nie czuję się tu dobrze, jakbym była tu obca. Znaczy jestem nowa, ale..ehh nie ważne. -chciała wyrwać swoją rękę. Natomiast, ja trzymałem ją mocno i nie chciałem aby nigdzie poszła. Patrzyłem się w jej niebieskie oczy, który był jak niebo. Ona przyglądała się moim.
Po chwili namysłu oraz bijąc się ze swoimi myślami, postanowiłem ją przytulić. Szczelnie do mojej klatki piersiowej. Wtuliła się we mnie, niczym w pluszowego misia. 
-Nie powiesz mi? -spytałem z ostatnią szansą. 
-Na razie nie. -Uśmiechnąłem się szeroko. Poczekam. Przecież nie będę jakimś tyranem i nie będę z niej na siłę tego wyciągać. 
-Niech ci będzie, Nats. 
Nie odpowiedziała mi tylko lekko się odsunęła. 
-Nie przeszkadzamy? -o nasze uszy obił się głos Dolor, więc Celeban się szybko ode mnie odezwała.
DZIĘKI SIOSTRA ZA WYCZUCIE CZASU. 
-Nie -szepnęła i szybkim krokiem ominęła dziewczyny. Poszła na górę, zostawiając mnie samym z nimi. Spojrzałem na nie i posłałem im niewinny uśmiech oraz usiadłem na swoim miejscu, by dokończyć kanapki. Po chwili obje usiadły na krzesłach obok. 
-Widzę, że nasz Abraham się zakochał. -zaczęła Nikola. Przewróciłem oczami. 
-Nie dopuszczam tej myśli do siebie. 
-Czemu? -westchnęła moja siostra. 
-Nie chce jej zranić, swoim zachowaniem. Wiecie co się dzieje w szkole. Ja, to nie ja. Jestem chamski, podły i tym podobne. Po prostu nie chce jej czegoś powiedzieć, aby się na mnie obraziła czy coś. 
-Zawsze możesz się hamować. Nic by ci się nie stało. -przeniosłem wzrok na Mantez. 
-Nikola to nie takie proste. -powiedziałem i ugryzłem moje pożywienie. 
-Właśnie, że proste. Trzeba tylko chcieć. 
-Jest jeszcze Horan, zapomniałyście? 
-Ah ten farbowaniec. -westchnęła -Dobra,a teraz szczerze Mateo. Czy Nata ci się podoba? 
-No tak. -odparłem pewnie i posłałem im szeroki uśmiech. -I to bardzo. Jest taka inna. Cichą, delikatna oraz jej uśmiech. -Rozmarzyłem się. 
-Dobra, dobra wróć tu do nas. -Dolor pstryknęła Mi palcami przez twarzą. Lekko się wzdrygnąłem. -Masz jakieś plany na dziś? 
-Wieczorem idę na spacer z Nat, a tak to pewnie będę z Niallem. 
-Co ze mną? -Nagle w pomieszczeniu znalazł się blondyn. 
-Będziemy dziś grać w kosza. -powiedziałem i posłałem u lekki uśmiech. 
-Znowu? Myślałem, że pójdziemy popływać. 
-W sumie to też dobry pomysł. -odparłem, a mój uśmiech się powiększył na wspomnienie z wodą oraz Naty. 
-Dolor idziesz z nami? -spytał Horan otwierając lodówkę. 
-Będzie dobrze, jeśli wszyscy pójdziemy. Może nawet nasze kontakty z innymi się poprawią. -odezwała się moją siostra, posuwając mi znaczące spojrzenie. Przytaknąłem głową. 
-Wszyscy? -Odwrócił się w naszą stronę. 
-No wiesz. Ty, ja, Abraham oraz Nikola i Naty. -dodała, a Mantez lekko szturchnęła ją w ramię.
-Dobry pomysł -wzruszył ramionami i zajął się swoim śniadaniem. W trójkę spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Czy on właśnie..zgodził się..na wypad razem? Czy..to jest mój przyjaciel?! 

Godzinę później
-Może tu? -spytałem zatrzymując się na plaży w cieniu. Co się dziwić jest około 28 stopni.
-Idealnie. -powiedziała Nikol oraz położyła swój koc, a po niej Dolor i Naty. Uśmiechnąłem się widząc tutaj. Ciężko było przekonać aby przyszła z nami. Daliśmy jej warunek, albo idzie sama, albo biorę ją na ręce. Wybrała pierwszą opcje.
Byłem już ubrany w moje kąpielówki, tak sam jak Niall, tylko, rzecz jasna, że on miał swoje.
-Kto ostatni w wodzie, ten osioł! -krzyknął blondyn i rzucił swoje rzeczy na bok. Zrobiłem to samo co on i zacząłem z nim biec. O to debil, jeden.
-Sam jesteś osioł, ośle! -wrzasnąłem, gdy byłem tuż obok niego. Teraz tylko do pokonania i sprawdzenia, który z nas jest osłem została jedna prosta linia. Nie całe 10 metrów, 9 metrów, 8 metrów, 7, 6, 5, 4, 3, 2, i .. BYŁEM PIERWSZY! Jestem najlepszy! Jako numer jeden, wbiegłem do lodowatej wody i zanurzyłem się, aż po głowę. Idealny relaks w takie upały.
Po jakiś 6 sekundach byłem już na powierzchni i przejechałem palcami po cholernie mokrych włosach. Spojrzałem na Nialla, który patrzył na..Nikole? Do tego się uśmiechał lekko. Czyli, mam rozumieć, że to jest ta dziewczyna, które go nie chce?
-Niall -zacząłem niepewnie, na co się gwałtownie odwrócił w moją stronę -Ta dziewczyna, o której mówiłeś..to Nikola?
Patrzał na mnie z obojętnym wyrazem twarzy, lecz jego oczy mówiły wszystko.
-Nie -mruknął, a ja pokręciłem desperacko głową.
-Chociaż nie kłam.
-Nie kłamie. -szepnął i spuścił wzrok na przezroczystą wody.
-Horan, ale to widać.
-No i co z tego. -jęknął -Ona i tak żyje swoim światem, myślisz, że chciałaby kogoś takiego jak ja? Który przez całe lata w szkole jej dokuczał, bo chciał zwrócić jej uwagę na siebie? Każda rozmowa z nią jest w mojej głowę do teraz. -przeniósł swoje oczy na mnie, a j słuchałem go bardzo uważnie. Analizowałem każde słowo, które do mnie mówi. Jak mogłem tego nie zauważyć? Jestem fatalnym przyjacielem.
-Może jej to powiedz.
-Wyśmieje mnie -posłał mi złe spojrzenie -A poza tym jestem z Camillą jak byś nie wiedział.
-Wiem, wiem. -mruknąłem i pochlapałem go wodą. Oddał mi tym samym.
Po chwili zaczęliśmy się już nawzajem topić i śmiać z różnych rzeczy. Od czasu to czasu, gdy Niall nie patrzył, zerkałem na Nat. Dwa razy nasze oczy się skrzyżowały i wtedy posłałem jej szeroki uśmiech, który tylko raz odwzajemniła. Czasem, tak myślę i..chyba przez nią zwariuję.

Parę godzin później.
-Która godzina? -spytałem podnosząc się na łokciach na ręczniku.
-Jest 16.15 -odpowiedziała Nat, patrząc w telefon. W sumie to tylko ona tu jest, reszta jest w wodzie. Chciałem jej dotrzymać towarzystwa.
-Nie jest ci zimno? -zadałem kolejne pytanie patrząc na nią. Pokręciła przecząco głową oraz odłożyła telefon.
-Nie musisz się mną przejmować.
-Ale chce. -przysunąłem się jej, bliżej. Cud, że pozwoliła mi położyć ręcznik obok siebie. Jest duży plus.
-Abraham, Niall tu jest -szepnęłam i posłała mi zawstydzone spojrzenie.
-No i? Niech się patrz. -wzruszyłem ramionami. -Pamiętasz, że idziemy dziś na spacer?
-Nie odpuścisz?
-Nie ma mowy. -zaśmiałem się.
-Czemu ja? -spytała nagle, a mój śmiech ucichł. Spojrzałem w głąb jej niebiesko-szarych oczu. -Czemu mnie całujesz, kiedy masz odpowiednią chwilę? Czemu, w ogóle zwróciłeś na mnie uwagę? -dodała
-Bo jesteś taka inna, niż wszystkie, które znam. -odpowiedziałem szczerze i posłałem jej lekki uśmiech. 
-Czyli? 
Westchnąłem oraz usiadłem na kocu. Mam się jej teraz wyżalić? Mam jej powiedzieć jaki kiedyś byłem? Czy to odpowiedni moment na to? Moim zdaniem..nie. Chociaż w sumie. 
-Odpowiem ci jak się teraz przejdziemy. 
-Teraz? 
-Mhm, właśnie teraz. Chodź. -wstałem i wyciąłem w jej stronę rękę. Niepewnie ją ujęła. Pociągnąłem Natale do góry. Znalazł się blisko mnie. Uśmiechnąłem się łobuzersko. 
-Chwila tylko założę spodnie i koszulkę.
Przytaknąłem głową i sam szybko ubrałem podkoszulek. Odwróciłem się i ujrzałem już gotową Nats. Szybka jest jak na kobietę. Oczywiście bez urazy. 
-Idziemy się przejść! -krzyknąłem w stronę bawiących się znajomych. Niall spojrzał na nas i pomachał ręką, a następnie się zanurzył w wodzie. -Jak widać dużo się nami przejmuje. -zaśmiałem się, a zaraz ona po mnie. 
-Jakoś przeżyje.
-Ale że mną nie. -powiedziałem rozbawiony -Tylko błagam nie krzycz okej? -spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem. 
-Okej? -uniosła brew. Natomiast ja w jednej chwili przerzuciłem Nat przez barki. Tak jak obiecała nie krzyczała. Zamiast tego zaśmiała się cicho pod nosem. Wywołało to szerszy uśmiech na mojej twarzy. 
-Porywam się. -odparłem i ruszyłem w stronę lasu. Zapowiada się ciekawy oraz spokojny spacerek. 


-Abraham, idziesz już jakieś 5 minut. Możesz mnie puścić. 
-Mogę, ale nie muszę. -odparłem i poczułem jak zaczyna znowu bić mnie w plecy. Oh umieram z bólu. -Przestań. 
-To mnie postaw. -jęknęła, na co ja przewróciłem oczami. Postawiłem ją na ziemi. 
-Dziękuję. -pocałowała mnie w policzek. Zrobiłem grymas na twarzy. 
-Nie trafiłaś tu -wskazałem palcem wskazującym na moje usta. 
-Nie chciałam tam trafić -wzruszyła ramionami oraz odwróciła się na pięcie. 
-Kiedyś będziesz pragnęła abym nie przestawał cię całować. -szepnęłam sam do siebie. Ledwo słyszalnie. -Czekaj! -dodałem w jej stronę i podbiegłem do niej. 
-Gdzie idziemy? -spytała chowając ręce do kieszeń. Cholera.
-Przed siebie. -zaśmiała się. 
Tak jak powiedziałem tak też zrobiliśmy. Szliśmy przed siebie. Dobrze pamiętam tą drogę. Jak skręcimy w prawo za grubym drzewem to znajdziemy się na łące. Gdzie poznałem.. Ją.. W sumie..dawno i nie prawda. Nie chce do tego wracać, gdyż tamta mnie zmieniła na gorsze, a potem poznałem tu Nialla i stałem się tym kim jestem teraz. Ale czy sobą? Raczej nie. 
-Ale tu pięknie. -wybudził mnie słodki głos Naty. Spojrzałem na nią. Uśmiechała się lekko. Tak jak mówiłem..byliśmy na łące. 
-Też tak myślę, to taki zakątek Mateo. Mało osób tu chodzi więc od dziś może to być nasze miejsce. 
-Nasze? -spytała 
-Tylko -uśmiechnąłem się oraz powoli chciałem ją złapać za rękę. Na początku lekko musnąłem jej dłoń palcem. 
-Jeśli chcesz złapać mnie za rękę, to się nie krępuj. -powiedziała śmiejąc się. Moja twarz na sto procent zrobiła się jak burak. Jaki wstyd, zostałem przyłapany.
-Chciałem.. tylko sprawdzić jak.. zareagujesz. -jąkałem się i spuściłem głowę w dół. 
-Znowu? Wczoraj też tak robiłeś. 
-Wiedziałaś? -Moja twarz coraz bardziej robiła się purpurowa. Zamiast na niegrzecznego chłopca wychodzę na jakiegoś wstydziocha. Gorzej chyba być nie może. 
-Jasne -odparła i jej twarz też lekko poczerwieniała. Nabrałem powietrza w płuca, a następnie złapałem ją za rękę oraz przyciągłem do siebie. Stała blisko mnie. Chciałem znów poczuć jej usta na swoich więc przybliżyłem się od niej. Byłem coraz bliżej. Aż w końcu.. -GONISZ! -krzyknęła rozbawiona i zaczęła ode mnie uciekać. Patrzyłam na nią zdziwiony. Czy ona właśnie..mnie przechytrzyła?! Nie zła, mała jest. Oczywiście nie zostałem jej dłużny i zacząłem ją gonić. 
-Natalia! Złapię cię! -krzyknąłem za nią oraz zaczęliśmy się śmiać w niebo głosy. 
-Jakoś w to nie wierzę! 
-Założymy się jeszcze! -zaśmiałem się.
 W końcu po 3 długich męczących minutach złapałem Nats. Wylądowaliśmy na łące. No..ona na mnie.
-Wygodnie ci? -Spytałem poprawiając jej włosy za ucho. Uśmiechając się przy tym.
-Trochę twardo, ale może być.
-Ah to wina tego sześciopaku. -Powiedziałem i zabawnie poruszyłem brwiami. Wybuchła głośnym śmiechem. Co jak co, ale podoba mi się taka Naty i to bardzo. Chociaż..czy ona właśnie mnie uraziła?
-Jakoś go nie widziałam. -wydusiła przez śmiech. Prychnąłem i przerzuciłem ją na ziemie, a sam byłem nad nią.
-Nie wątp we mnie nigdy, jasne?
-Oczywiście. -starała się opanować śmiech.
 Patrzyłem w jej oczy i zacząłem się ponownie do niej zbliżać. Teraz raczej mi nie ucieknie, no mam taką nadzieję. Bo przecież nikt nam tu nie przeszkodzi. Mamy spokój. Tylko ja i ona.
-Abraham? To ty? -o moje uszy obił się ten głos, który za wszelką cenę nie chciałem teraz zobaczyć. Poderwałem się do góry, ciągnąc za sobą Natalie. Speszyła się lecz nie puściła mojej ręki.
-Belinda -powiedziałem tylko przez zaciśnięte wargi.
-Widzę, że nic się nie zmieniłeś. -Uśmiechnęła się sztucznie w naszą stronę.
-A ty jakoś stałaś się plastikiem. -prychnąłem, a blondynka stała się chyba lekko czerwona. Szczerze to nie wiem, przez tą tonę makijażu to nic nie widać.
-Nie straciłeś swojego poczucia humoru, Mateo. -poprawiła ręką włosy - A to kto to? Twoja nowa dziewczyna? -spojrzała na Naty z pogardą. I co ja jej powiem? Przecież Natalia nie jest moją dziewczyną. W sumie to jeszcze nie. -O tak jakoś odebrało ci mowę?
-Odczep się od mojego chłopaka. -warknęła brunetka. Nie powiem..lekko się zdziwiłem, a na sercu czułem ciepło.
-A czy z tobą rozmawiam, skarbie?
-Odczep się od nas.-objąłem niebieskooką i zaczęliśmy iść w stronę lasu.
-Jeszcze z wami nie skończyłam! -krzyknęła za nami. Jakoś się tym nie przejęliśmy, no przynajmniej ja.
-Kto to był? -odezwała się Naty, gdy byliśmy już daleko od plastikowej lalki barbie.
-Nie chce o tym teraz gadać okej? -mruknąłem i stanąłem na przeciwko niej.
-Jasne rozumiem, ale pamiętaj zawsze masz mnie. -posłała mi szczery uśmiech. Przytuliłem ją do siebie mocno.
-A ty mnie, mała -pocałowałem ją w głowę. Cieszę się, że ona jest w moim życiu.

#########
Hello ! <3
Witam wasz wszystkich w moich progach ! :D xD (?)
Oddaje wam rozdział numer 6! :D
Wiem, dodaje mało :c ale mam masakryczne mało czasu ;c
Od 15 lutego mam ferie, więc postaram się coś dodać <3!

Zostaw po sobie ślad, komentarzem ! <3
Miło by było!
KOCHAM <3 !
Do następnego!

2 stycznia 2016

One shot "A gdzie tata..?"



Ona to 22letnia dziewczyna z małą córeczką. Pracuje jako nauczycielka tańca. Jej życie nie jest łatwe. Ma czworo przyjaciół, którzy jako jedyni razem z nią wiedzą co się stało z tatą Hope.

On sławny 23letni piosenkarz, który czuje, że brakuje mu czegoś w życiu lecz do końca nie wie czego. Pamięta swoją pierwszą miłość doskonale. Czy ją jeszcze kocha?  Sam siebie o to pyta.

Czy wszystko wróci tak jak było? 
Czy jednak będą żyć swoim życiem? 
A co z Hope?  Zostanie bez taty?


'Naty'
-Hope!  -krzyknęłam za swoją 5letnią córkę. Było dość późno i chciałam już wracaj do domu. Nie musiałam się powtarzać,bo mała od razu obok mnie była. Patrzyła na mnie swoimi dużymi czekoladowymi oczami. Miała je po nim.. Może minęło te 6 lat od rozstania, ale..ja cięgle nie mogę o nim zapomnieć. Czy go kocham? W sumie rozum mówi nie..a serce wie swoje. Mam mieszane uczucia co do niego. Było mi ciężko z tym, że zostawił mnie. Chociaż nie wiedział o ciąży. Nie powiedziałam mu, nie chciałam niszczyć marzeń, kariery, sławy. To była dla niego szansa. Teraz? Teraz jest znany praktycznie w całej Europie. Jestem z niego dumna chociaż tego nie pokazuje. Mam moją Hope, jest do niego bardzo podobna. Czysta kopia jego. Ten..uśmiech, oczy, wszystko. Cały Abraham Mateo w żeńskiej wersji. A ja głupia wtedy myślałam o aborcji. Byłam idiotką. Dobrze, że Nikola, Dolor czy Niall i Jorge mi pomagali. Była też moja mama. Również dużo im zawdzięczam. Gdyby nie oni..nie było mojej małej księżniczki tutaj.
-Tak, mamusiu? -spytała delikatnym głosem wyrywając mnie z rozmyśleń. Uśmiechała się tak samo jak..on..
-Wracamy do domu. Późno już. -złapałam ją za rękę i bezproblemowo ruszyłyśmy w stronę naszego mieszkania. Zadzwonił mój telefon.
-Mamusiu odbierz. -zatrzymała mnie. Westchnęłam i sięgnęłam po telefon.
-Okej, możesz się jeszcze pobawić, ale nigdzie mi nie uciekaj zaraz wracam to z pracy jasne? -spojrzałam na nią, a ona pokiwała głową energicznie i odbiegła na plac zabaw. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przyłożyłam telefon do ucha. -Halo?

'Abraham'
Chodziłem po parku. Wróciłem. Wróciłem do San Fernando. Do mojego mojego rodzinnego miasta. To tu poznałem Naty w tym parku. Tu zapytałem ją również o chodzenie lub odbył się nasz pierwszy pocałunek. Miałem małą nadzieję, że ją tu spotkam. Pogadać. Po wspominać. Na samą myśl o niej się uśmiechnąłem. Podniosłem głowę do góry i nabrałem powietrza w płuca. Nagle ktoś na mnie wpadł. Miałem już zacząć wyzywać łamagę, ale..to była dziewczynka. Mała osóbka.
-Przepraszam -wyszeptała z łzami w oczach. Były podobne do moich. Nawet bardzo. Uklęknąłem przy niej.
-Zgubiłaś się? -spytałem jak idiota. Oczywiście, że się zgubiła.. Otarłem jej łzy. Kiwnęła głową. -Jak wygląda osoba z którą przyszłaś?
-Moja mama..-pociągła nosem-...ma duże niebieski ocy, różowe usta iii brązowe włosy. -powiedziała. Niestety za dużo się nie dowiedziałem, ale ten opis pasował do Naty.. Też miała śliczne niebieski oczy lub brązowe włosy, które były spięte w kucyka.
-A jak masz na imię?
-Hope a ty?
-Jestem Abraham. -odparłem
-Czemu nosisz kaptul i okulary? -Zaśmiałem się, jak widać teraz role się odwróciły.
-Jestem piosenkarzem i nie mogę się pokazywać bez. -uśmiechnąłem się do niej, co odwzajemniła. Miała słodki uśmiech.
-Zaśpiewasz mi coś?
-Przepraszam, ale nie mogę. -posmutniałem i wziąłem ją na ręce. -Teraz idziemy szukać twojej mamy.
-A zdejmiesz kaptur?
Pokręciłem głową z rozbawienia. Zrobiłem tak jak mała Hope prosiła. Zdjąłem czarny kaptur z głowy i ruszyliśmy w stronę placu zabaw. Oczywiście mała mnie kierowała. Dawno tu nie byłem i trochę się pozmieniało. Trochę? Bardzo. A pomyśleć, że nie było mnie tylko 6 lat. W sumie to dla mojej rodziny to było .
-Ile masz lat? -spytałem jej, a ona oderwała wzrok od drzew i wlepiła wzrok we mnie. Zamiast odpowiedzieć mi pokazała na palcach pięć palców. -Nie jestem ci zimno? -zadałem kolejne pytanie. Była ubrana w czarne getry i różową bluzę z misiami. Buty miała białe.
-Nie. -powiedziała oraz wtuliła się w moją szyję. Zrobiło mi się cieplej jakoś tak na sercu. Tak przyjemnie. Miło. -Na pewno znajdziemy moją mamę?
-Postaram się. -odparłem tylko i poprawiłem Hope aby nie spadła.

'Trochę później'
-Nie ma jej. -szepnęła z łzami ze oczach w oczach. Ponownie przytuliła się do mojej szyji. Tym razem tylko poczułem łzy jak leciały mi po ciele. Było mi jej żal.
-Nie mar.. -przerwał mi damski głos.
-Hope! -krzyknęła i mała szybko się poderwała.
-Mama! -kobieta o brązowy włosach i twarzy mi bardzo znajomej szybko znalazła się obok nas.
-Zostaw moją córkę! -zaczęła się na mnie wydzierać i chciała wyrwać mi małą z rąk
-Proszę, proszę nieodpowiedzialna mamusia. -odparłem i dokładnie przyjrzałem się jej twarzy. Oczy niebieskie. Takie same jak Nat..
-Ugh! -westchnęła -Albo oddasz mi córkę, albo dzwonie na policję!
-Mamusiu czemu krzyczysz na Abrahama? -spytała Hope, a ja zauważyłem, że jej twarz zmienia mimike. Była zła, natomiast teraz..była przerażona?
-Kochanie nie mówi się do obcych ludzi po imieniu. -upomniała ją.
-Ale Abraham mi pozwolił! Prawda? -szturchnęła mnie przez co z nosa spadły mi okulary. Teraz twarz dziewczyny, która stała przede mną pokazywała jeszcze większe przerażenie.
-Tak,jasne. -wyszczerzyłem się i postawiłem ją na ziemi, a ona od razu podbiegła do swojej mamy. Spojrzałem ponownie na jej twarz.
-Przepraszam -odezwała się i spuściła wzrok. Nat robiła identycznie. -Myślałam, że chcesz porwać Hope.
-Nie, nie mój tym. -odparłem, a po chwili uświadomiłem sobie co powiedziałem. -Ee znaczy nie.. oto mi.. chodziło. Mam inne zajęcia. -plątałem się w swoich słowach. Westchnąłem -Jestem Abraham -dodałem wyciągając rękę w jej stronę. Nie pewnie ją ujęła. Znowu ten miły prąd jaki kiedyś miałem z moją byłą dziewczyną.
-Jeeeetemmm.. -za jąkała, a po chwili dodała szeptem, co zbudziło mnie do żywych. -..Naty
Zamrugałem dwa razy. Czyli jednak to ona?  Moja Naty? Znaczy już nie moja..przecież ma dziecko..i pewnie męża.
-Naty?  -spytałem z bananem na twarzy. -Naty Celeban?
Patrzyła się na mnie z lekkim zmieszaniem. Podszedłem bliżej niej. Nie odsunęła się

'Naty'
Co on tu robi?! Musiał przyjechać, kiedy już ułożyłam sobie życie? Bez niego. Chociaż jakąś część mnie skakała z radości. Nie mogłam uwierzyć, że to był mój dawny Abruś. Właśnie był..
-Ttaak -wydukałam i starałam się unikać jego wzroku. Wzięłam Hope na ręce. 
-Łooł zmieniłaś się. Wyglądasz ślicznie. -zarumieniłam się mojego słowa. Lekko, ale zarumieniłam. 
-Ty też się zmieniłeś i gratulacje nagrody piosenkarza roku. -powiedziałam i moje oczy przeniosły się na niego. Patrzył na mnie tym samym wzrokiem co sześć lat temu. 
-Dziękuje. To ten..widzę, że założyłaś rodzinę.-odpowiedział ze..smutkiem w głosie? -Kto jest ojcem tej słodkiej kruszynki? -pacnął Hope w nos, na co się zaśmiała. Ja zresztą też. Tylko co mu teraz powiedzieć? "Abraham, to twoje dziecko". Wyśmieje mnie i uzna za psychopatkę. Miałam już otworzyć usta, ale Hope mnie wyprzedziła. 
-Mama powiedziała że tata nas zostawił przed moimi narodzinami. -powiedziala, a Abraham spojrzał na mnie wspolczujaco. Zauważyłam też iskierki w jego brązowo-czarnych oczach. 
-My musimy już iść. -odparłam znowu unikając jego wzrok. -Milo było cię znów zobaczyc. 
-Tak, jasne. Ciebie też było miło znowu zobaczyć. Może.. -zatrzymał się i podniósł mój podbrodek, abym patrzyła mu znowu w oczy. -może, spotkamy się jeszcze? 
-Zobaczę -uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. 
-Numer masz ten sam, prawda? -spytal, a ja lekko kiwłam głową. -Okej, to..do zobaczenia Nat, do zobaczenia Hope -ponownie pacnął ją w nos, ale tym razem zmroziła go wzrokiem. 
-Przestań grzywko -mruknęła i oddała mu tym samym. Abraham się zaśmiał, ale po chwili udał obrażonego i zrobił kwaśną minę. 
-To bolało. -jęknął i przejechał palcami po grzywce. Hope pokazała mu język. 
-Teraz wies co czułam. -zaśmiałam się na ich wybryk. Zachowywali się jak ojciec z córko..to było urocze. Bardzo słodkie. 
-Juz nie będę przepraszam. -podnósł ręce do góry. 

'Później'
-Dobra, czemu jesteś taka nieobecna? -obudził mnie z rozmyśleń głos Nikoli. Razem z Dolor siedziały u mnie w kuchni. Zadzwoniłam po nie, od razu gdy wróciłam z parku. 
-Abraham wrócił. -powiedziałam i spojrzałam na. Utworzyły usta ze zdziwienia, na co się lekko uśmiechnęłam. 
-Jak to? Jesteś pewna, że to był on? 
-Gadałam z nim -szepnęłam spuszczając wzrok na kubek z gorącą czekoladą. 
-Powiedziałaś mu..o Hope? -spytała Dolor, a ja pokręciłam przecząco głową. -Dlaczego? 
-Wyśmieje mnie. 
Westchnęły i nagle w pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu, który dawał znak, że dostałam wiadomości. Wyjęłam komórkę i zobaczyłam nieznany numer. Kliknęłam ikonę.

Od 7352583659: Dzień Doberek :D Jak tam? /Abraham

Odrzuciłam telefon na blat, zwracając przy tym uwagę dziewczyn. 
-To Abraham -jęknęłam, a Nikola spojrzała na telefon. 
-Nie odpiszesz? 
-Nie wiem. -mruknęłam i wziąłem go z powrotem. Miałam dramat. Odpisać czy lepiej olać? 
-Odpisz, może to twoja jedyna nadzieja i szansa na stworzenie prawdziwej rodziny. Nie chcesz jej zmarnować przecież. Mówi ci odpisz. -namówiła mnie Dolor. Rzuciłam ciche "ok" i wziąłem napisz wiadomość.

Do 7352583659: Cześć. Okej a tam? :)

Wysłałam i od razu z niewiadomych przyczyn na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech.
-Sądzisz, że jak Abraham zareaguje jak mu powiesz o Hope? -tym razem to był głos Nikoli.
-Nie wiem..-westchnęłam i wstałam od wysepki. -Wyśmieje mnie? Zacznie krzyczeć? Nie wiem. Nie było go 6 lat i tak nagle wraca. Moim zdaniem najlepiej by było gdyby nie wracał lub w ogóle się o niej nie dowiedział.
-Nie możesz mu nie powiedzieć, że ma córkę i na pewno nie będzie krzyczał.Może..-Dolor przyłożyła palec do brody jak by intensywnie myślała. Zaśmiałyśmy się z tego -..niech Jorge i Niall pomogą mu to jakoś przetworzyć. Wiesz..Hope ma 5 lat, a jego nie było 6. Powinien już coś tam mu świtać, no bo co innego? Jeszcze jedno jest wyjście co może sobie ubzdurać, że go zdradziłaś, ale to nie byłoby realne bo Hope to czysta kopia. -skończyła swój monolog. Patrzyłam na nie. W sumie to nie głupi pomysł z tym Niallem i Jorge, tylko Niall to Niall. Martwię się, czy nie wypapla za dużo.
-Możemy spróbować z chłopakami -powiedziałam po chwili z uśmiechem na twarzy. -Niall! Jorge! -krzyknęłam, a on jak petarda zaraz znaleźli się w kuchni. -Mam do was pytanie i zadanie, co chcecie najpierw? -Uniosłam do góry brew.
-Pytanie. -krzyknął Niall, a Jorge tylko kiwnął głową na znak zgody. Dziewczyny patrzyły na nas z rozbawieniem. Otworzyłam już usta, ale pan Horan wolał odezwać się pierwszy. -Albo nie! Zadanie. -zmroziłam go wzrokiem, a Nikola wybuchła śmiechem tak samo jak reszta. Ponownie chciałam zacząć, lecz nie było mi to dane. -No dobra, niech będzie to pytanie. -Paczka wybuchła jeszcze głośnym śmiechem, a ja podeszłam do Nialla i pociągłam go lekko za koszulkę. Pisnął przerażony i zamknął oczy.
-Przymknij się w końcu okej? -warknęłam i szybko go puściłam, gdyż chuchnął mi w twarz. -Niall, Idioto!
-Ups? -zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. -Dobra mów, to zadanie.
-Więc..-zaczęłam i szybko zasłoniłam Niallowi ręka usta. -Niall i ty Jorge musicie pomóc Abrahamowi jakoś dojść do tego, że Hope to jego córka, ok? -spojrzałam na blondyna, a on kiwną głową twierdząco. Mój wzrok przeszedł na Jorge, a on powtórzył ruch przyjaciela. Zdjęłam rękę z twarzy Horana i sięgnęłam po telefon który się odzywał z powiadomieniem.

Od 7352583659: Dobrze :) Chcesz się spotkać? Kawa? Herbata? Ewentualnie ciasto :D 

Zaśmiałam się.
-Abraham? -spytała Nikola, a ja kiwnęłam głową. -Zachowujesz się jak nastolatka, panno Celeban. -powiedziała poważnie i również się zaśmiała. -Co chciał?
-Chce się spotkać. -powiedziałam, a dziewczyny przybiły sobie piątkę, natomiast chłopaki patrzyli na nas dziwnie. -No co?
-Jak on chce się z tobą spotkać, to czemu nie możesz mu normalnie powiedzieć. Jak CZŁOWIEK? -Zirytował się Niall i przejechał palcami po grzywce. -Tylko nas w to wciągasz, wariatki. -szepnął i poszedł do salonu. Po chwil wrócił, stanął i walnął się otwartą ręką w czoło. -To kiedy zaczynamy?
Uśmiechnęłam się do nich.
-Od jutra -odparła Dolor i zaczęła stukać palcami w blat. -Umówicie się, a przyjdą chłopacy.
-No i taki plan rozumiem! -pisnął radośnie blondyn i przybił piątkę z Jorge.

Do 7352583659: Jasne. ;) Jutro o 14 w tej kawiarni obok parku, może być?

Od 
7352583659: Idealnie. c;

-To jesteście umówieni o 14 w kawiarni obok parku. -powiedziałam, a reszta przytaknęłam głową. W ciąż nie byłam pewna czy dobrze robimy.Do tej pory bez Abrahama, było dobrze. Dawałam sobie radę i mamą oraz przyjaciółmi. Chociaż to nie byłoby fair, ukrywaniem przed nim własnej córki.

'Następny Dzień Abraham'
Przetarłem oraz otworzyłem senne oczy. Nie ma jak spać w swoim starym łóżku i starym domu. Tak się zastanowić to..czemu by tu nie zostać tu na stałe. Karierę, bym tu rozkręcał. Musiałbym to przemyśleć na spokojnie, nie teraz. Wziąłem telefon i spojrzałem na godzinę. Dopiero..10, co ja będę robił przez 4 godziny? Westchnąłem oraz wstałem z łóżka, a następnie się rozciągnąłem. Ruszyłem na dół w celu zjedzenia jakiegoś śniadania.
-Cześć! -przywitałem się z rodziną wchodząc do kuchni.
-Dzień Dobry, Abraham. Jak się spało?-Spytała moja mama, uśmiechając się ciepło.
-Dobrze -odwzajemniłem uśmiech oraz otworzyłem lodówkę. Patrzyłem się na zawartość, aż w końcu wybrałem, że zjem kanapkę z szerem i szynką. Wyjąłem więc potrzebne składniki.
-Masz jakieś plany? -zadała pytanie. Kiwnąłem twierdząco głową. -Mogę wiedzieć jakie?
-Umówiłem się z Nat -odparłem i poczułem się tak jak wtedy. Te 6 lat wstecz, gdy byliśmy szczęśliwą parą, kiedy omawialiśmy naszą przyszłość.. Gdyby nie kontrakt bylibyśmy ciągle razem, a Hope to byłaby moja córka.
-Naty Celeban?
-Zgadłaś -Uśmiechnąłem się, smarując kanapkę masłem.
-Dawno jej nie widziałam, tak samo jak Hope -powiedziała, a ja spojrzałem na nią dziwnie, a zarazem podejrzliwe. -To, że sobie pojechałeś nie oznacza, że nie mam prawda widywać się z wnuczką. -dodała, a ja wyplułem na talerz mój posiłek. Ona powiedziała, wnuczką?
-Wnuczką? Hope jest moją córką?
-Nie mówiła ci? -pokręciłem przecząco głową, na co westchnęła. -Musisz z nią pogadać.
-Mam taki zamiar -mruknąłem i zająłem się swoim posiłkiem. Byłem zły, ale również cieszyłem się jak głupi, że Hope jest moja. W sumie miała takie same oczy jak ja, uśmiech czy też kolor włosów.
-Nie bądź zły, może miała powód. -złapała mnie za ramię.
-Powód aby chować przede mną własną córkę? -spytałem kpiąco i oparłem ręce o blat. Westchnąłem oraz spojrzałem na swoją mamę. -Mówiła ci czemu?
-Może, ale to już musisz sam z nią obgadać, a ja mykam do pracy! -szybko poderwała się z krzesełka oraz pocałowała mnie w policzek. Nie zdążyłem nic innego powiedzieć niż "czekaj", a mama Susi była już za drzwiami. Zaśmiałem się. Dobrze, że przyjechałem, chociaż mama nie będzie sama. Ojca nie ma, Tony we Francji, a ja byłem w trasie. Mogę jej dotrzymać towarzystwa.
 Wstałem od stołu i włożyłem naczynie do zmywaki. Cały czas w głowie, miałem pytanie dlaczego Natalia mi nie powiedziała. Bała się? Jeśli Hope ma teraz 5 lat, to znaczy, że Nat miała 17 lat gdy ją urodziła, rok po moim wyjeździe. Złapałem się za głowę.
-Za dużo tego. -Szepnąłem sam do siebie i poszedłem do mojego pokoju po ubrania.
  Założyłem ten zestaw oraz wziąłem telefon i napisałem wiadomość do Naty.

Do Nats: Dasz radę o 13?
Wysłałem i spojrzałem na zegarek. Była dopiero 11:34, więc daleko jeszcze do 14. Patrzyłem się w telefon i czekałem niecierpliwie na wiadomość. Chciałem jak najszybciej się z nią spotkać. Nie to, że chce mieć to z głowy, ale chce mieć więcej czasu na spędzenie z nią chwili. Wzdrygnąłem się na dźwięk.
Od Nats: Ok, jasne.

Uśmiechnąłem się szeroko. Już nie mogę się doczekać, tego ważnego spotkania z matką mojej córki.

'Kawiarnia, 12:55'
Siedzę, przy jednym ze stolików i patrzę się w Menu. Po chwili usłyszałem dźwięk, otwierających się drzwi, więc podniosłem wzrok z nad karty z nadzieją, że to Naty. Niestety nie..Do środka, weszli jakiś brunet oraz farbowany blondyn..zaraz..zaraz..Jorge i Niall?! Spojrzeli w moją stronę i uśmiechnęli się do mnie i zaczęli iść w moim kierunku. Patrzyłem na nich dziwnie, gdy dosiedli się do mnie.
-Cześć? -zacząłem, podnosząc brew do góry.
-Czekasz na kogoś? -spytał Jorge uśmiechając się tajemniczo w moją stronę.
-Tak..na Naty. Miała zaraz być.
-To cię rozczaruje, stary -wystrzelił Niall, na co się wzdrygałem.- Nie przyjdzie
-Ale ja muszę z nią pogadać -wstałem od stołu i ruszyłem w stronę wyjścia. Obaj wylecieli za mną.
-O czym chcesz z nią pogadać?-spytał Jorge, łapiąc mnie za ramię.
-A co cię to -warknąłem i wybrałem jej numer, a następnie przyłożyłem do ucha. Pierwszy sygnał..drugi..trzeci...czwarty..piąty..i poczta głosowa. -Czemu nie przyszła?
-Musiała...zabrać Hope do lekarza. -widziałem, że Niall kłamał, ale nie chciałem w to wnikać. -O czym chcesz z nią pogadać? -spytał tym razem on, gdy zacząłem iść w stronę parku na ławkę.
-O Hope. -szepnąłem i spuściłem głowę.
-Czyli już wiesz?
Kiwnąłem twierdząco głową, a on się zaśmiali. Podniosłem na nich wzrok.
-Szybko poszło. -odezwał się i pacnął Nialla w ramię.
-Zaprowadźcie mnie do Nat! -syknąłem, a Jorge przewrócił oczami.
-Chodź, panie nerwowy. -mruknął i zaczął iść przodem. Spojrzałem na Nialla, który posłał mi uśmiech, odwzajemniłem go i zaczęliśmy iść.
-On serio jest taki poważny? -szepnąłem do blondyna, mojego byłego najlepszego przyjaciela. Zaśmiał się.
-Wiesz..niedługo tak samo jak ty zostanie tatą. -wytłumaczył.
-On i Dolor tak?
Kiwnął twierdząco głową.
-Ty i Nikola?
-Tak -rozmarzył się i pacnąłem go lekko w ramię, aby wrócił do żywych.-Jak się dowiedziałeś, że Hope to twoja córka?
-Moja mama. Powiedziałem, że spotykam się dziś z Naty, a gdy wspomniała o Hope, byłem zdziwiony, że o niej wie więc ona do mnie coś w stylu 'To, że sobie pojechałeś nie oznacza, że nie mam prawda widywać się z wnuczką' . I oto cała historia. -wzruszyłem ramionami.
-Jesteś na nią zły?
-Może tak trochę. Zastanawia mnie czemu mi nie powiedziała, że mam córkę.
-Miała powód, może. -odparł i zaczął unikać mojego wzroku. No cholera ty też..-Zaraz będziemy -wyprzedził mnie, na co kiwnąłem tylko głową.

'Naty'
Usłyszałam zamykające się drzwi, przecież nikogo nie zapraszałam. Odłożyłam dwa talerze na blacie i kierowałam się w stronę przedpokoju. Zaniemówiłam..
-Hej -zaczął z lekkim uśmiechem i zdjął buty. -Mogę wejść?
-Tak, jasne. -nabrałam powietrza i cały czas patrzyłam się na niego. Co on tu robi? Miał być z chłopakami i skąd wiedział, gdzie mieszkam..
-Muszę z tobą pogadać. -zaczął i pociągnął mnie za rękę do salonu. Cała się trzęsłam, jego twarz może miała ten lekki uśmiech, ale w oczach miał mieszane uczucia. Usiedliśmy na sofie. Przyciągnął mnie blisko siebie. -Czemu nie powiedziałaś mi o Hope? Czemu nie powiedziałaś, że to jest moja córka?
-Ja..-spuściłam wzrok, po policzku spłynęły mi łzy. Przecież mieli mu tak szybko tego nie mówić. -..bałam się, a po za tym masz karierę.
-Ale to nie oznacza, że nie chciałbym mieć z tobą normalniej rodziny. -podniósł mój podbródek i otarł policzek, kciukiem. Patrzyłam się w jego oczy. -Naty, dużo nad tym myślałem i nigdy nie przestałem Cię kochać, a Hope to dowód naszej miłość. Kocham Cię..-szepnął i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w niego mocno.
-Ja ciebie też. -wyszeptałam w jego klatkę piersiową. Przytulił mnie mocno do siebie. -Nie zostawiaj mnie, proszę.
-Nie mam takiego zamiaru.-głaskał mnie po włosach, to zawsze mnie uspokajało.
-Abraham! -usłyszałam głos naszej córki, więc oderwałam się od niego. -Co tu robisz i czemu przytulasz moją mamę? -patrzyła się na nas.
-Hope..-zaczęłam i pokazałam gestem ręki aby podeszła do mnie bliżej. -Nie mów do niego Abraham, tak nie wolno. -Uśmiechnęłam się.
-To jak mam mówić? -spytała podnosząc słodko brwi do góry.
-Tata -odpowiedział za mnie Abraham i wziął ją na swoje kolana.
-Jesteś moim tatą?
-Tak, tylko twoim. -uśmiechnął się, a Hope dźgnęła go w policzek. Zaśmiałam się.
-To czemu nas zostawiłeś? -powtórzyła swój gest.
-Przestań tak robić, bo odgryzę ci tego palca. -zażartował i pocałował ją w czoło. Przytuliła się do niego. Najlepszy widok, jaki mogłabym sobie wyobrazić. Łzy zaczęły znowu lecieć mi po policzkach. Tym razem ze szczęścia. Dużego szczęście.
-Kocham Was -Szepnął Abriś i przyciągnął mnie bliżej siebie, następnie złączył nasze usta razem, w długim namiętnym pocałunku. Tak bardzo za tym tęskniła. Tak strasznie tęskniłam za nim. Za tego miłością.
-Nie odejdziesz już? -spytała Hope patrząc raz na niego, raz na mnie.
-Już nigdy. Teraz zawsze będziemy razem. -Uśmiechnęliśmy się do siebie szeroko. To początek nowego rozdziału w naszym życiu. Wspólnym życiu.

#########
Witam ! :D
Oto One Shot, specjal for ju :D (?) xD
Mam nadzieje, że moje wypociny wam się podobały :D!
Kiedy rozdział? Uuu..nie wiem ;c
Nie szybko :o
A ogólnie to spóźnione życzenia w nowym roku wam składam. A więc..
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU 2016! :D <3
Bardzo oryginalnie wiem xd
Do rozdziału <33 :D