19 grudnia 2015

Rozdział piąty "Ma nadzieję.."




*Abraham*
Patrzyłem się prosto w jej oczy. Jeśli powiem jej prawdę to jest kilku procentowa pewność, że odwzajemnia  moje uczucia. Chociaż nie jestem pewien. W sumie znam ją jeden dzień? I już mi się podoba. Ma to sens? Praktycznie jej nie znam, a co jeśli okaże się, że jest jakimś tajnym szpiegiem? Idioto...Weź się ogarnij.
-Ja..ja..-zacząłem się jąkać. Nie wiem jak jej to powiedzieć. Otworzyć usta i wydać dźwięk. Wydaje się proste, ale jak przyjdzie to powiedzieć to trudniejszej rzeczy na świcie nie ma. -Wiesz.. -podrapałem się po karku.
-No właśnie nie. -zaśmiałem się, ale widząc jej minę spoważniałem od razu. -Dobra zapomnij o tej rozmowie. -szepnęła i chciała już wstać, lecz pociągnąłem ją z powrotem. Znowu patrzyłem w jej niebiesko-szare oczy, które były niczym magnez.
-Nie chce zapomnieć -jęknąłem. -Czuję coś do Ciebie, do cholery! -krzyknąłem dość za głośno. -Przepraszam. -tym razem powiedziałem to szeptem. Zauważyłem, że szybko zmieniam swoje emocje..co było trochę dziwne.
Nie spuszczałem Nat z oczy. Dokładnie przeglądałem się jej. Zauważyłem, że na jej buzi wkradł się lekki uśmiech. Odwzajemniłem go. Objąłem ją ramieniem i przysunąłem bliżej siebie. Nie próbowała się wyrwać. Nie protestowała.
-Czemu płakałaś? -spytałem i lekko głaskałem ją po ramieniu. Mam nadzieję, że się przede mną otworzy. Chce ją bardziej poznać.
-Tak jakoś smutne dni. -szepnęła.
-A jeszcze jedno..-spojrzała na mnie, a ja kontynuowałem -Czemu mieszkasz u Horanów? -jej oczy automatycznie się zaszkliły.
-Bo..-wybełkotała przez łzy, które szybko starałem. -Bo..Jestem sierotą. -wyszeptała i wtuliła się we mnie, mocno. Współczułem jej, bardzo. Potrzebowała pomocy, a ja mam zamiar jej pomóc. Z całych moich sił. Ona jest dla mnie ważna. Bardzo ważna. Cholernie. Czułem, że moja koszulka staje się mokra.
-Csii jestem tu. -podniosłem jej podbródek i spojrzałem w jej oczy. Widziałem w nich ból oraz smutek. -Zaufaj mi. -musnąłem prawy policzek brunetce. Nie odpowiedziała mi tylko wstała ciągnąc mnie do góry.
-Przejdziemy się? -spytała spuszczając głowę. Zaczerwieniła się.
-Jasne, z chęcią spędzę z Tobą czas. -uśmiechnąłem się łobuzersko i ująłem jej rękę. Znaczy..to było coś w podobie, tego. Wyglądało to tak, że najpierw musnąłem jej dłoń i chciałem zobaczyć jej rekcje. Nie za bardzo się tym przejęła. Więc..postanowiłem podjąć próbę numer 2. Złapałem ją całkowicie. Spojrzała na nasze palce. Następnie policzki poczerwieniały. -to gdzie idziemy?
-Przed siebie? -odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zaśmiałem się i drugą ręką złapałem ją za policzek. Przybliżyłem się do niej. Chciałem złożyć pocałunek na jej ustach, ale mnie lekko odepchnęła. -Przestań.
-No co? -uniosłem brew. -Nie podobało ci się tamten?
-Nie oto chodzi.
-To o co?
-Nie znam cię. -szepnęła i chciała wypłacać swoją rękę z uścisku, ale mocno ją trzymałem.
-Znasz. Przedstawiałem się przecież. -zażartowałem, a ona się zaśmiała. O tak! Mateo rób tak dalej.
-Źle to ujęłam. Nic praktycznie o tobie nie wiem. -poruszyłem zabawnie brwiami i pociąłem ją w stronę jeziorka. -Wiesz gdzie idziemy?
-Nad jeziorko. -uśmiechnąłem się do niej. Kiwnęła głową.

*10 minut później*
-No i gdzie jesteśmy? -wrzasnęła Nat. Nie zgubiliśmy się. Jest dobrze. Chcę ją trochę nastraszyć.
-Jesteśmy w lesie. -odparłem jakby nigdy nic. Czekaj, gdzieś to tu było...mmm.. Dobra wiem. -Czekaj tu, zaraz przyjdę.
-Abraham -jęknęła przestraszona, natomiast ja puściłem jej dłoń.

*Naty*
Gdzie ten idiota idzie!? Nie dość, że się boję to zaczyna się ściemniać. Odwróciłam się do niego tyłem, by zobaczyć "na wszelki wypadek" czy kogoś za nami nie ma. Po chwili usłyszałam plusk...Abraham!
-Mateo! -krzyknęłam i zaczęłam iść w stronę krzaków. -Abraham!
Nie dostałam odpowiedzi. Przeraziłam się, bardzo.
-Natalia! -usłyszałam swoje imię jak przez mgłę. Ruszyłam w stronę dźwięku. Stawiałam niepewnie każdy krok.
Boje się. Nagle straciłam grunt pod nogami.
-A! -pisnęłam i po chwili byłam w ramionach śmiejącego Abrahama. Byliśmy w wodzie. No prawie. On mnie złapał, więc miałam tylko do ud. Natomiast on był, aż po pas. Uśmiechał się głupio w moją stronę. -Z czego się debilu śmiejesz? -warknęłam i uderzyłam go w głowę.
-Z tej sytuacji. -odparł i okręcił się w koło.
-Abraham chce wyjść! -jęknęłam. Nienawidzę wody. Nienawidzę pływać. Nienawidzę tego co jest z wodą taką jak morze czy jeziora związane.
-Dlaczego? Fajnie jest.
-Proszę. -szepnęłam i zaraz moje oczy napełniły się łzami. Nie chciałam płakać znowu przy nim. Czułam się dziwnie. Nie komfortowo.
Nie odpowiedział nic tylko wyszedł. Czułam w moich butach wodę, gdy już stałam na ziemi. Spojrzał na mnie czekoladowymi oczami i chciał coś powiedzieć, ale pokręciłam przecząco głową i odeszłam. Szłam w stronę domu. Chciałam aby ten dzień się już skończył.
-Natala! -krzyczał za mną. Nie chciałam się odwracać. Nie reagowałam. Do czasu gdy nie był obok mnie, oraz pociągnął za rękę. Zamknęłam oczy.
-Przepraszam -szepnął i po chwili czułam że lata?
Wylądowałam u niego na "barana". Trzymał mnie za nogi.
-Ciężka jestem.
-Nie jesteś. -zaprzeczył szybko. -Ile ważysz?
-Nie pyta się kobiety o wagę -mruknęłam i przewróciłam oczami.
-Oj tam, przeżyjesz.
Nie odpowiedziałam tylko oparłam się jego głowę. Byłam zmęczona. Miałam wrażenie, że zaraz tu zasnę. Ziewnęłam.
-Dobranoc -zaśmiał się.
-Kiedy będziemy w domu? -spytałam starając się nie zamykać oczu.
-Nachyl się to ci powiem. -Powiedział, a ja zrobiłam oto co prosił. Nachyliłam się i widziałam jego oczy. Mógł tylko podnieść swój podbródek, a nasze usta byłyby zatopione w pocałunku. Nie myliłam się. Lekko musnął moje usta. Dobry podstęp Abraham...
-Będziemy za około 15 minut. -odparł i podałam mi uśmiech. Słodki uśmiech.

*Dolor*
Siedziałam na łóżku ze słuchawkami w uszach. Uwielbiałam muzykę. Czułam się, że odpływam do innego świata. Nuciłam sobie piosenkę do czasu gdy mój telefon nie zabrzmiał dwa razy. Podniosłam go i odblokowałam.
Od Brat: Dolores jest Niall na dole? :o

Uśmiechnęłam się do ekranu. Ahh ta słodka parka już wraca

Do Brat: Niall się myje..wiesz jest już około 21. :))))

Od Brat: Dobra, dzięki siostra. :D

Do Brat: No problem. ;)

Nie dostałam odpowiedzi tylko usłyszałam jak na dole drzwi się zamykają. Zaśmiałam się i otworzyłam drugą wiadomość. Mój uśmiech się powiększył.

Od Jorge<3: Hej, tęsknię wiesz? <3

Do Jorge<3: Ja też ;*, nie mogłeś jechać z nami? :(

Od Jorge<3: Niestety nie :(.

Do Jorge<3: Szkoda :(.

Od Jorge<3: Kocham Cię Mała. <3

Do Jorge<3: Ja Ciebie też duży. <3. Idę spać :) Do jutra :>

Od Jorge <3: Dobranoc c;

Zamknęły się drzwi do naszego pokoju. Podniosłam głowę i zobaczyłam Natalię. Jej ubrania były...mokre.
-Co ci się stało? -spytałam rozbawiona. Przewróciła oczami i jej usta skrzywiły się w lekki uśmiech oraz policzki nabrały koloru czerwonego. Śmiesznie to wyglądało. -czekam na odpowiedź.
Machnęła ręka i podeszła do walizki. Wyjęła piżamie. Z powrotem odwróciła się w moją stronę.
-Twój brat się stał -powiedziała i wyszła. Wybuchłam śmiechem przypominając siebie jej minę. To będą ciekawe 2 tygodnie.

*Naty*
Oparłam się od drzwi do naszego pokoju. Słyszałam śmiech Dolor. Zaczerwieniłam się. Zamknęłam oczy i podniosłam głowę. Oddychałam wolno do póki nie poczułam ręki na swoim policzku. Wtedy mój oddech automatycznie przyśpieszył. Nie zdążyłam otworzyć oczu, ponieważ czyjeś usta znalazły się na moich. Uchyliłam lekko prawe oko i ujrzałam Abrahama. Miał zamknięte oczy ale czułam jak się uśmiecha. Jego ciało przyległo do mojego. Przygryzł moją dolną wargę.
-Co tak sama stoisz? -spytał odrywając się ode mnie. Patrzył się w moje oczy z łobuzerskim uśmiechem.
-Chciałam iść się myć. -odpowiedziałam i chciałam go wyminąć. Złapał mnie za rękę i ponownie przyciągnął z powrotem.-Co chcesz, Abraham.
-Mam pytanie.
-Jakie? -uniosłam brew. Mogłam się po nim spodziewać wszystkiego.
-Znaczy..to jest bardziej stwierdzenie.
Przewróciłam oczami z czego się zaśmiał.
-Ty i ja, jutro drugi, długi spacer.
-Zastanowię się. -szepnęłam i unikałam jego wzroku. Nie na długo, gdyż Abraham podtrzymał mój podbródek.
-Nie masz nad czym. -Powiedział i mrugnął w moją stronę. -O 17 przy tym samym drzewie. -dodał i puścił mój podbródek. Odszedł..
Nie rozumiem go. Raz jest taki miły, opiekuńczy, a druga strona jego jest stanowcza i taki typowy "Bad Boy".
-Nat! -pstryknęła mi przed oczami, co wybudziło mnie z transu.
-Co? -odparłam zdezorientowana w stronę Nikoli. Stała przede mną i uśmiechała się głupio.
-Jutro randka z panem Mateo? -poruszyła zabawie brwiami, przez co przewróciłam oczami.
-To nie randka, Okej? -mruknęłam i szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz. Westchnęłam i oparłam się o umywalkę. Patrzyłam na swoje odbicie. Widziałam mieszankę mamy i taty w swoim wyglądzie. Każdy zawsze mi mówił, że jestem podobna do mamy lub do taty. Lecz..na zawsze uważałam, że mam mieszany wygląd.
-Czemu tak trudno zapomnieć..-szepnęłam, a po moich policzkach leciały łzy. Nie chamowałam ich. Dałam się ponieść emocją. -To boli...cholernie.
Patrzyłam w swoje odbicie ciągle. Po chwili stało się coś dziwnego...zobaczyłam Nialla. Patrzył się na mnie z obojętnością.
-Cco tty tuu robisz? -wyszeptałam odwracając się do niego przodem.
-Jak widać stroje. -warknął, ale po chwili jego oczy stały się inne..takie Co miały w sobie trochę współczucia?
-Ale.. -zatrzymałam się i westchnęłam -Możesz wyjść chce się umyć
-Wiesz chciałem wychodzić ale weszłaś i mnie nie zauważyłaś..zamknęłaś drzwi..-jęknął, na co ja schyliłam głowę.
-Przepraszam. -szepnęłam, a on podszedł do mnie. Bałam się jego..
-Uważaj na Abrahama. -wyszeptał mi do ucha. Przeszły mnie ciarki. Przymknęłam oczy, a gdy już je otworzyłam Nialla nie było. Ponownie zakluczyłam drzwi. Głupia ja...

Później..
Leżałam sobie już na łóżku i patrzyłam się w sufit. Dziewczyny już spały kiedy przyszłam, więc nie mam co robić. Podniosłam telefon aby zobaczyć godzinę..23:22..idealnie.
Zachciało mi się pić..dlatego szybko wstałam z łóżka i założyłam kapcie. Ruszyłam w kierunku schodów. Było ciemno, a ja nie chciałam nikogo budzić, więc po omacku szukałam wszystkiego czego mogłam się złapać. Niestety...Nie udało się..tak jak miałam na myśli. Wpadłam na kogoś, gdy byłam już przy schodach. Modliłam się aby nie Niall, ani nie Abraham..no ale..jak nie jeden to musiał być drugi.
-Księżniczka nie może spać? -usłyszałam zachrypnięty głos..Abrahama przy moim uchu. Świetnie..
-Daj spokój. -mruknęłam i szybko zeszłam po schodach..no starałam się. Niestety on poszedł za mną.
-Co ci się dzieje? -spytał wchodząc do kuchni. Zapalił światło i wtedy zauważyłam, że stoi przede mną w samych bokserkach...Świetnie..ugh...
-Nic, jest Okej. -mruknęłam i oparłam się tyłem do blatu. Patrzyłam się w jego oczy, a on w moje. Zaczął się do mnie zbliżać.
-Ej przecież widzę.. możesz mi powiedzieć. -szepnął i położył ręce, tak, że zablokował mi ucieczkę. Przełknęłam ślinę.
-Nic się nie stało, Abraham puść mnie.
-Do póki mi nie powiesz zostaniemy w tej pozycji.
-Chce pić. -jęknęłam i spojrzałam w prawo. Dość daleko stoi ten karton soku, abym go dosięgła. Musze być aż taką mała?
-Poczekasz chwilę..chociaż jak nie powiesz możemy tak zostać do rana.. -szepnął mi do ucha. Czułam teraz mocniej jego zapach jego płyny do kąpieli. Westchnęłam.
-Niall powiedział, że mam na Ciebie uważać. -odpowiedziałam na jednym tchu i spojrzałam mu w oczy. Jego twarz była kamienna. Nie mogłam wyczytać żadnych emocji.
-Nic ci nie zrobię. -zapewnił i jedna jego ręką znalazła się na moim policzku.
-Mam nadzieję. -położyłam swoją dłoń na jego. -Mam nadzieję..
***

Hej :D
Oddaje wam rozdział numer 5 ! :))
Mam nadzieje, że wam się podoba! <3
Przepraszam, że takie krótkie :(
Jeśli chcesz dalszy ciąg, zostaw po sobie komentarz to mnie motywuje <3 :D

~~~~~~
Zapraszam tutaj :)
Nowy blog Dolor i mój <3
Świetny blog Dolores
Świetny blog Kasi
Świetny blog Patrycji

6 grudnia 2015

Rozdział czwarty "Zabawę czas zacząć"



*Naty*
Moje serce biło szybko. Strasznie szybko. Abraham był blisko moich ust. Mam być szczera? Jeżeli on mnie pocałuje to bedzie to mój pierwszy pocałunek. Wiem, dziwne nie? Dobra ale wracając do zdarzenia. Czy ja chcę tego? Dopiero wczoraj go poznałam. Mrugnęłam dwa razy.
-Ale my nie możemy -odsunęłam się lekko od niego.
-Nie chcesz tego? -spytał smutnym głosem. Złapał mnie teraz za policzek.
-Ja nie wiem.
-Jeden pocałunek. Bez zobowiązań.
-Nie chce tak. -pokręciłam głową przecząco.
-To jak? Cholera Nat. -mruknął i puścił mój policzek, a następnie schował twarz w dłonie.
-Po prostu, nigdy ja..-zatrzymałam się i spuściłam wzrok.
-Nigdy co? Nie całowałaś się? -zadał pytanie podnosząc na mnie swoje ciemne oczy. Poczerwieniałam. -Na serio? Jak taka dziewczyna jak ty tego nie robiła?
-Taka czyli jaka? -uniosłam brew.
-Ładna, sympatyczna. -powiedział z lekkim uśmiechem. Przygryzał dolną wargę. Starałam się nie patrzeć mu w oczy. -Unikasz mojego wzroku, Naty.
-Nie prawda... Zapomniałam czegoś z pokoju... Zaraz Wracam... -Szepnęłam i wstałam. On razem ze mną. Odwróciłam się i miałam już iść, ale złapał mnie za rękę. 
-Co? -spytałam, natomiast on nic nie odpowiedział tylko ujął moją twarz w ręce i gwałtownie wbił się w moje usta. Nie mogłam w to uwierzyć. Przybliżył się i owinął ręce wokół mojej tali. Chyba oddałam pocałunek. Sama nie wiem. Ale wiem, że czułam się jak w niebie. Abraham całował mnie delikatnie i namiętnie. Nie wiedziałam, że mój pierwszy pocałunek będzie z przyjacielem mojego kuzyna. 
-I jak? -uśmiechnął się gdy odsunęliśmy twarze od siebie. Oblizał wargi.
Otworzyłam usta aby już odpowiedzieć mu, lecz wyprzedził mnie dzwonek. NIKOLA! Szybkim ruchem byłam już przy drzwiach. Otworzyłam jej. 
-Cześć jak dobrze, że jesteś. -wyszeptałam i wciągałam ją do środka. O mało się nie wyrąbała.-Sorki.
-Co ci jest? Zachowujesz się dziwnie. -Spojrzała na mnie i przyłożyła mi rękę do czoła. -Nie masz gorączki. 
-Wiem. -mruknęłam i zdjęłam jej rękę z mojego czoła.

*Godzinę potem*
Siedziałam obok Nikoli i Abrahama. Chociaż starałam się być bliżej przyjaciółki. Jedziemy już około 40 minut, a mi jest masakrycznie gorąco. Niall usiadł z przodu, więc nie widział co się dzieje z tyłu. Nagle poczułam dużą dłoń na kolanie. Dokładniej na mojej ręce. Widziałam, że to Abrahama z trzech powodów:
1.Siedział po tej stronie.
2. Drugi raz to zrobił.
3. Ma pierścień na palcu.
Lekko ją zepchnęłam, a on ponownie ją położył. Złączył nasze palce. Kątem oka spojrzałam na spleciona dłonie. Widziałam też, jak się uśmiecha i delikatnie głaszcze swoim kciukiem moją rękę. Nie rozumiem nic z tego. Byłam nie dość, że zmęczona to jeszcze nie miałam z kim gadać. Nikola śpi, Dolor śpi. Tylko..dlaczego? Jest około 10,jak nie 11.
-Nie jesteś śpiąca? -usłyszałam głos Abrahama. Mówił szeptem. Pewnie nie chciał, aby Niall go usłyszał. 
-Nie. -odszeptałam i spojrzałam w drugą stronę. Nie chciałam mieć z nim kontaktu wzrokowego. Ponieważ? Sama nie wiem. Denerwuje się? Stresuje? Ugh..to jest za ciężkie dla mnie. Po chwili poczułam jego miętowy oddech na szyji. Przejechał nosem, a mnie przeszły ciarki. Przyjemne ciarki. Potem poczułam jego usta. Złożył pocałunek na mojej szyji. Tym razem się wzdrygłam.
-Nie bój się. -szepnął ze śmiechem. Byłam sparaliżowana i nie miałam pojęcia co robić. Miałam mu już coś powiedzieć by przestał, ale wyprzedził mnie wujek.
-Jesteśmy na miejscu. -oznajmił i spojrzał w lusterko. Szybko zabrałam swoją rękę od Abrahama. Wujek Ben uśmiechnął się i puścił nam oczko. No tak..Mateo był jeszcze nade mną pochylony. Super..teraz będzie miał na mnie haka. -Nat, Abraham obudźcie dziewczyny. -dodał, a Niall spojrzał do tyłu. Na szczęście Ab, zabrał już swoją głowę od mojej szyji. Zignorowałam jego wzrok i odwróciłam się w stronę Nikoli. Spała jak zabita.
-Ej obudź się. -Szturchłam ją w ramie. Zero reakcji. -Nikola. 
-Coo? -jęknęła i przetarła oczy. Rozejrzała się i gwałtownie usiadła. -Jesteśmy już?
-Mhm. -przytaknęłam z lekkim uśmiechem.
-Gotowi na wspaniałe 2 tygodnie w lesie? -spytała pani Susan i ciocia.
-Taa -odpowiedzieliśmy leniwie. Od razu się odwróciły. 
-Więcej entuzjazmu. -zachęciła nas mama Dolor i Abrahama z wielkim uśmiechem na twarzy. Już wiem po kim, ma dołeczki.
-Taak-ponownie powiedzieliśmy razem z ciut mniej lenistwem. Zaśmiały się
-Dobra wysiadać i brać torby. Powiemy wam jak macie pokoje.
Kiwnęliśmy głowami na znak zgody i opuściliśmy auto. Wzięłam głęboki wdech, gdy nie byłam już w samochodzie. Kocham las. Jest tak spokojnie i cicho. Można się zrelaksować. Nikola pociągła mnie za rękę w stronę bagażnika, który zaraz za pomocą wujka się otworzył. Wyjęłam swoją walizkę i odeszłam parę korków. Nie chciałam innym przeszkadzać, czy plątać się pod nogami. Zaraz obok mnie pojawiła się Dolor. 
-Jak się spało? -spytałam z uśmiechem. 
-Nie spałam. -odpowiedziała i odwzajemniła go. 
-Ale przecież widziałam...
-Widziałaś, że mam przymknięte oczy. -zaśmiała się. -Widziałam jak Abraham cię podrywał.
-On mnie nie podrywał, Okej? To tylko kumpelskie..-zatrzymałam się. Nie wiedziałam jak dobrać słowa.
-..zaloty? -uniosła brew, a ja pokręciłam przecząco głową. Westchnęłyśmy w tym samym czasie. 
-Dolor, Nat chodzie tutaj! -krzyknęła ciocia i zaraz byłyśmy obok nich. -A więc, mamy dwa domki. W jednym będziemy my, czyli ja, Ben, Susan i Andre, a w drugim wy. Pokoje będą oddzielone u Was. Dolor, Nikola i Naty w jednym, a Niall i Abraham w drugim.
Po tym jak ciocia skończyła mówić, w piątkę wymieniliśmy się spojrzeniami. To będą długie 2 tygodnie.
-Chodź idziemy zobaczyć pokój. -poczułam jak Nikola i Dolor ciągną mnie w stronę naszego domku. Najchętniej poszłabym teraz spać. Jestem zmęczona podróżą, ale..raczej przy nich się teraz nie wyśpię. Chłopaki chyba szli za nami, bo słyszałam łamanie się gałęzi pod ich nogami. Weszłyśmy do środka. Było tu przytulnie.
-Ale świetnie. -zachwyciłyśmy się w trójkę. Może byliśmy w lesie, ale ten domek to jakaś mini villa. Na bogato. Po chwili usłyszałyśmy zamykające się drzwi. Odwróciłyśmy się..Abraham bez Nialla. 
-Gdzie zgubiłeś przyjaciela? -prychnęła Nikola, a ja starałam się ciągle na niego nie patrzeć.
-Nie wiem. Raczej poszedł się przejść. -czułam jego wzrok, który aż palił. Lekko uniosłam głowę. Niestety albo i stety nasze oczy się skrzyżowały. Znowu spuściłam głowę.
-Nie poszedłeś z nim? -spytała Dolor.
-Nie mam ochoty. 
-Mhm -dodała, a ja złapałam swoją walizkę i ruszyłam w stronę schodów. O nie..znowu. Zaczęłam już powoli wciągać na górę, do póki nie poczułam silnych rąk. Jednej na mojej, która trzymała walizkę, a druga dookoła mojej tali. Teraz szło o wiele szybciej. Byliśmy już na górze.
-Dzię.. -odwróciłam się w jego stronę, ale on był już na dole. Tyłem do mnie. -..kuje. -posmutniałam.
Weszłam do naszego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać, a moje myśli krążyły tylko o jednej osobie. Jednym imieniu. Zapamiętałam, też każdy szczegół jego twarzy bardzo dokładnie. Na pamięć..

 *Abraham*
Usiadłem na kanapie. Nie wiedziałem co robić. Nie wiem..Pójść do niej? Nie to odpada.
-A tobie co? -spytał nagle Niall, pojawiający się obok mnie. Podskoczyłem.
-Nic..-westchnąłem, a on spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Wiesz, że nie umiesz kłamać? -uniósł brew i usiadł obok mnie. -Mateo.
-Po prostu, wiesz jak to jest się chyba zakochać? -spojrzał na mnie jak na debila.
-Chyba? Jest tak, że albo się zakochujesz, albo nie. Czekaj, czekaj..zakochałeś się?
Szybko wstałem, aby nic mu nie powiedzieć. Niestety złapał mnie za koszulkę i pociągnął z powrotem na kanapę. Patrzył na mnie morderczym wzrokiem. Szczerze? Bałem się go.
-Tobie, też jest tak gorąco? -spytałem rozluźniając sytuacje. Niestety on cały czas patrzył na mnie tym wzrokiem.
-Kim jest ta dziewczyna? -warknął
-Brunetka -mruknąłem i chciałem się uwolnić, ale na marne. -Niall to boli! -warknąłem. Ściskał moje ramie. Co jest z nim do cholery?!
-Chodzi mi o imię. -syknął i trochę zluzował uścisk. Oh..ale on hojny.
-A ty?! -wrzasnąłem i kątem oka widziałem, jak Naty stoi w przejściu. Patrzy na nas przerażonym wzrokiem. -Co się z tobą dzieje człowieku!?
-Nic! -puścił mnie. -Przepraszam. -szepnął i opadł na kanapę. Zakrył twarz, dłońmi. Spojrzałem na Nat. Mrugnąłem do niej i pokazałem ręką, że jest okej. Kiwnęłam głową i poszła.
-Teraz powiedz, co się z tobą dzieje. -powiedziałem i objąłem go ramieniem. Co jak co..ale to mój najlepszy przyjaciel, muszę z nim być w tych najtrudniejszych chwilach.
-Sam nie wiem. To chyba przez to, że ona mnie nie chce..-szepnął.
-Camila? -spytałem i lekko się zdziwiłem.
-Nie..-pokręcił głową. -Dobrze, wiesz, że Camila to tylko w szkole.
No tak..niby Niall jest z Camilą, ale..to nie jest prawdziwy związek. On jej nie kocha, a ona jego.
-Nie rozumiem.
-Bo..-zawahał się. -Od zawsze podoba mi się ktoś inny. -podniósł na mnie wzrok. Otworzyłem lekko usta, ze zdziwienia.
-Kto to? -spytałem, chociaż nie sadzę, że mi odpowie.
-Dziewczyna -odparł i dał mi kuksańca w ramie. Zaśmialiśmy się.
-Wiedziałem, tak jakoś przeczuwałem, że to dziewczyna!
-Ty wszystko wiesz, Mateo. Wszystko co nie potrzeba.
-To też wiem. -poklepałem go po plecach. -Idziemy grać w kosza? Tak jak rok temu?
-Jasne, czemu by nie! -wstał, a ja zaraz po nim. -Go to play basketball!
Ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Była tam Naty, kładła swoje buty. Niall ominął ją bez słowa, a ja nachyliłem się nad jej uchem.
-Tu y Yo. (czyt. Ty i ja) -szepnąłem, a następnie dźgnąłem ją lekko w biodro. Odwróciła się do mnie. Mrugnąłem do niej znowu. Niech wie, że tak łatwo sobie jej nie odpuszczę.


Wieczór
-Wychodzę! -krzyknęła Nat i wyszła z naszego domku. Tak jak mówiła, że po kolacji idzie się przejść i tak zrobiła. Chciałbym iść za nią, ale ona mnie unika.
 Poczułem kopnięcie i cicho sykłem. Spojrzał na mnie Niall, ale gestem ręki pokazałem, że to nic takiego i aby się nie przejmował.
-Idź do niej. -szepnęła Dolores i zmroziła mnie wzrokiem. -I pamiętaj oddaj jej bluzę, gdy zobaczysz, że się trzęsie. -dodała i pokazała brodą na drzwi. Westchnąłem.
-A Niall?
-Zajmę się nim. -mrugnęła do mnie, a ja posłałem jej uśmiech. Wyszeptałem ciche "dziękuję" oraz wstałem od stołu. Przed wyjściem złapałem jeszcze bluzę i zamknąłem drzwi. Od razu zimna fala powietrza uderzyła we mnie. Zacząłem iść i nasłuchiwać czy ją usłyszę. Nie była za daleko bo widziałem ją jeszcze. Szedłem cicho za nią, aż nagle niechcący nade płem na gałąź. Przeklinałem na siebie w duchu. Szybko schowałem się za drzewo.
-Halo? -usłyszałem jej głos. -Jest tu ktoś? 
Nie odpowiedziałem. Zaczęła szybciej iść, a ja po niej. 
Nagle zobaczyłem, że siedzi pod jednym z grubych drzew i ma kolana pod brodą. Płacze? To..moja wina? Podszedłem bliżej i usiadłem obok niej. Nie patrzyła na mnie tylko gdzieś w dal. Zrobiłem to co moja mama robi gdy jest mi smutno..Przytuliłem ją do siebie, nie odepchnęła mnie. Zrobiło mi się lżej na sercu.
-Co się stało? -spytałem, a ona się ode mnie oderwała. Przetarła oczy i uśmiechnęła się lekko.
-Nic. Wszytko jest dobrze. -zatrzęsła się. Jest jej zimno. '-I pamiętaj oddaj jej bluzę, gdy zobaczysz, że się trzęsie'. Przypomniały mi się słowa Dol i zrobiłem tak jak mówiła. Najpierw zająłem z siebie bluzę i założyłem jej na braki. Spojrzała na mnie zdziwiona. No tak..ja byłem w samym krótkim rękawku.-Co ty robisz?
-Widzę, że ci zimno. -uśmiechnąłem się ciepło. Przytuliła mnie. -Dlaczego mnie unikałaś?
-Ja..bo..wtedy..ty...W domu..-zaczęła się jąkać. Wyglądało to całkiem zabawnie. Nie mogła dobrać słów.
-Że pocałowałem cię? -uniosłem brew, natomiast ona spuściła głowę.
-Nie wiem jak się teraz zachować.
-Normalnie? -zaśmiałem się, a ona podniosła wzrok. Była smutna 
-Czyli..dla Ciebie to nic nie znaczyło? -spytała, a ja nie wiedziałem czy powiedzieć prawdę, czy lepiej skłamać. 

###
Hej! ;D
Oddaje wam rozdział numer 4! ;3
Spodobał się? 
Zostaw po sobie ślad jako komentarz <33
Jak myślicie Abraham powie prawdę czy raczej nie? ;D
Przepraszam, że taki krótki ;(
Do następnego! <3 :)